Teatr powrócił do telewizji

"Boska!" - reż. Andrzej Domalik - Teatr Telewizji

Nie, to nie pomyłka. Powrócił. Bowiem przez ostatnie kilkadziesiąt lat widowiska serwowane w TVP pod tą szlachetną nazwą znacznie więcej miały wspólnego z filmem niż z teatrem. Precyzyjne, wycyzelowane, starannie zmontowane. Doskonałe. Ale na swój sposób martwe

Emisja "Boskiej!" to powrót do dobrych wzorców. Istotą teatru jest w końcu żywy kontakt z aktorem, z jego triumfem lub słabością, któremu smaczku dodają przypadkowe (lub starannie zaplanowane) wpadki.

"Boska!" w reżyserii Andrzeja Domalika, przeniesiona z prywatnego teatru Polonia Krystyny Jandy, to rzecz o Flo-rence Foster Jenkins, zwanej najgorszą śpiewaczką świata. W pierwszej połowie ubiegłego wieku narzucała się publiczności swoją "sztuką wokalną", nie mając ani głosu, ani słuchu, ale dość pieniędzy, by nie przejmować się krytykami jej "kunsztu". Krystyna Janda w tej roli jest tu w sam raz kiczowata, a towarzyszący jej Maciej Stuhr jako młody akompaniator Cosme dyskretnie rozśmieszony, zdziwiony i zafascynowany. Krytycy wiele napisali o wszystkich wadach i zaletach spektaklu, ale jakoś nikt nie zwrócił uwagi na pewien szczegół.

Sztuka Petera Ouiltera była na scenie grana co najmniej 150 razy i nikomu nie przyszło do głowy poprawić pewnych słabości przekładu. Bo co mają właściwie oznaczać słowa, które Cosme kieruje do Florence Jenkins: - Przebiorę się za Króla Serc! O jakie-goż to tajemniczego władcę krainy kardiologów może chodzić? No cóż, w angielskim oryginale jest zapewne "King of Hearts", a to nasz zwyczajny poczciwy Król Kier.

Mało kto dziś pamięta, że w końcu lat osiemdziesiątych podjęto próbę przywrócenia żywego teatru w telewizji. W 1987 roku Łódzki Ośrodek Telewizji wyemitował "Wesele" Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii Adama Hanuszkiewicza, dyplom studentów wydziału aktorskiego PWSFTViT. Mistrz osobiście rzecz całą zrealizował, tak jak w pierwszych pionierskich latach Teatru Telewizji, którego, nie zapominajmy, by twórcą. Ówczesne władze TVP pomysłu nie kontynuowały. Może teraz się uda, chociaż nie będzie łatwo. Wszystkie podejmowane w ostatnich latach próby (również monodram w wykonaniu Bronisława Wrocławskiego) dotyczyły spektakli wcześniej już sprawdzonych na scenie. Ciekaw jestem, czy ktoś się porwie na przygotowanie oryginalnego przedstawienia do emisji na żywo.

Andrzej Berestowski
Angora
4 listopada 2011

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia