Teatr w promocji

o Teatrze Polskim w Bydgoszczy

Rozmowa z Agnieszką Hanyżewską, kierowniczką Działu Promocji Teatru Polskiego w Bydgoszczy.

Prapremiery to teatralna uczta. A od strony organizacyjnej? Zapewne ogromne wyzwanie... 

 - Dokładnie tak. Jak tylko wróciliśmy w sierpniu z urlopów, to praca ruszyła na pełnych obrotach, z dużą liczbą nadgodzin. W naszym dziale pracują cztery osoby, więc łatwiej jest mi powiedzieć, czym się nie zajmujemy, niż wymieć to, co należy do naszych zadań. Moją działką są przede wszystkim druki. Plakaty, ulotki, afisze, cała wizualna sylwetka teatru to efekt mojej współpracy z grafikami. 

Przed festiwalem tego drukowania przybyło? 

- W tym roku odświeżyliśmy samą formułę promowania prapremier. Poza stałymi elementami, takimi jak chociażby plakaty, z których nasz teatr jest znany i za które jesteśmy chwaleni, zainwestowaliśmy w inne systemy reklamy, m. in. w 110 flag na latarniach przy głównych ulicach Bydgoszczy i spoty telewizyjne, zapraszające na festiwal. Mamy też nowe gadżety. 

Czy w tej gorączce przygotowań jest jeszcze chęć i siła, aby obejrzeć spektakle?

- Zdecydowanie. Liczymy, że uda nam się obejrzeć większość spektakli. No, chyba że akurat w tym czasie będziemy zajęci pracą, a to, niestety, siła wyższa.

Dlaczego wybrała Pani pracę w teatrze? 

- Skończyłam filologię polską na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu i zawsze chciałam mieć z tą humanistyką do czynienia, a nie wyobrażam sobie siebie uczącej w szkole. Po urodzeniu córeczki zostałam zmuszona do szukania nowej pracy. Ogłoszenie z teatru było pierwszym, które wpadło mi w ręce. Spróbowałam i udało się. Po trzech latach zostałam doceniona i kieruję działem, w którym zaczynałam pracę. 

To twórcze zajęcie? 

 - Bardzo. Często zdarza się, że musimy coś organizować z godziny na godzinę. Wtedy kreatywność jest niezbędna. Przed Festiwalem Prapremier zorganizowaliśmy sesję fotograficzną z aktorami. Zdjęcia robiła fotografka z Warszawy, która nie zna naszego miasta. Razem z koleżanką wzięłyśmy samochód i przez 4 godziny jeździłyśmy po Bydgoszczy. Zrobiłyśmy 300 zdjęć różnych miejsc, żeby fotografka nie traciła czasu na oglądanie wszystkiego. Sesja została zakończona i okazało się, że zdjęcia są do odbioru w piątek w Warszawie, a w sobotę muszą zawisnąć - na otwarciu festiwalu. Usłyszałam tylko "Pani Agnieszko, rozumiem, że się pani tym zajmie?". Mimo to, wiem, że dam radę i nie narzekam. Jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Nasze motto brzmi: "Nie ma rzeczy niemożliwych". Specyfika tego miejsca, urok i czar teatru sprawiają, że wiele da się wybaczyć.

Dominika Kucharska
Express Bydgoski
2 października 2012

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia