Teatr Witkacego świętował 25 urodziny

uroczystości rozpoczęły się 24 lutego w dzień urodzin Witkacego

- Naszym wielkim marzeniem było, aby ten teatr był schroniskiem dla ludzi, którzy kochają sztukę przez duże "S" - mówi Andrzej Dziuk, dyrektor Teatru Witkacego w Zakopanem. Przez kilka dni teatr świętował swoje 25. urodziny.

Pełne gości foyer teatru, pomiędzy stolikami przemykają płonące z pożądania kobietony, chińskie kurtyzany i inne podejrzane indywidua we frakach, garniturach i płaszczach narzuconych na gołe ciało. Po chwili bohaterowie ze sztuk Witkacego popełniają na oczach popijających wino gości zbiorowe samobójstwo. Ktoś się zastrzelił, ktoś inny wstrzyknął sobie śmiertelną dawkę trucizny. Ale jak to bywa u Witkacego, już po chwili wszyscy ożyli. "Piekielne pomysły działają na zmysły" - wrzeszczy z wbitym w brzuch nożem aktor Andrzej Bienias. Tak rozpoczął się ostatni wieczór kilkudniowego rautu z okazji 25-lecia istnienia Teatru Witkacego i rocznicy urodzin jego patrona. 25 lat temu przyjaciele z krakowskiej PWST - studenci Wydziału Reżyserii Andrzej Dziuk i Julia Wernio, a także aktorzy, m.in.: Dorota Ficoń, Krzysztof Najbor i Krzysztof Łakomik jako koło naukowe zaprezentowali spektakl "Pragmatyści" według S.I. Witkiewicza. Tak zrodził się pomysł i pragnienie na założenie stałego teatru w stolicy Tatr. Jubileusz dowodzi, ze świetnie się to udało.

Uroczystości rozpoczęły się 24 lutego, w dzień urodzin Witkacego. Specjalny korowód "a la Witkacy" udał się na Stary Cmentarz, by złożyć kwiaty na grobie matki artysty. W ciągu czterech dni widzowie mieli okazję uczestniczyć w wernisażach, spektaklach (pokazano m.in. spektakl "Odchodzi" Leszka Mądzika, "Sonatę B" w wykonaniu studentów IV roku krakowskiej PWST, przedstawienie taneczne "La Loba" w choreografii Anity Podkowy-Brańki). Nie zabrakło spotkań z wybitnymi postaciami teatru - reżyserem Jerzym Jarockim czy profesorem Januszem Deglerem, który Witkacym zajmuje się od 40 lat. Specjalnie dla Teatru Witkacego koncertował zespół Dikanda i Tomasz Stańko Band, projekcjami filmowymi przypomniano dawne realizacje sztuk Witkacego, m.in. "Wariata i zakonnicę" w reżyserii Krystiana Lupy czy "Bzika tropikalnego" Grzegorza Jarzyny.

W trakcie ostatniego wieczoru widzowie mogli obejrzeć fragmenty sztuk "Pragmatyści", "Kurka wodna", "Matka", "Bezimienne dzieło". "Szajka Zakopiańczyków prawdziwych" - widzów, przyjaciół teatru i artystów bawiła się znakomicie.

- Znam w Zakopanem rozmaite szajki, odwiedzam je od końca lat 40. Wtedy nie było wprawdzie Teatru Witkacego, a dyrektor Andrzej Dziuk jeszcze nie chodził do szkół. W 1985 roku teatr został powołany do życia i od tej pory bywam tu regularnie. Jest to dla mnie miejsce szczególne, miejsce, gdzie czuję się wśród przyjaciół. Ludzie, którzy tworzą ten teatr, są niezwykle otwarci, gościnni, sympatyczni i chętnie z nimi przebywam. Bardzo często zdarzają się tu interesujące spektakle w wykonaniu młodego zespołu i czuję, że coś ciekawego znów się tu wydarzy - opowiada Jerzy Jarocki, reżyser, który był jednym ze specjalnych gości uroczystości.

Dorota Ficoń, Krzysztof Najbor, Krzysztof Łakomik to trójka aktorów ze "starego składu", związana z teatrem od początków jego istnienia, podobnie jak elektryk i akustyk. W teatrze mówi się o nich spadochroniarze. Wszyscy przyznają, że gdy zakładali teatr, nie spodziewali się jubileuszu z okazji 25-lecia istnienia.

-To, że zespół jest w takiej przyjaźni tyle lat, jest teatrowi wierny zawodowo, to rzeczywiście wielka tajemnica. Oczywiście ludzie, którzy zetknęli się z teatrem, przychodzili i odchodzili, ale to, co wydaje mi się ważne, to ślad, który zostaje w każdym po spotkaniu z Witkacym, z Zakopanem - mówi Dziuk.

Teatr Witkacego to wyjątkowe miejsce, w którym widz czuje się jak u siebie w domu. Tradycją stał się już poczęstunek herbatą, specjalne prologi i spektakle, które przypominają o Zakopanem jako miejscu siejącym ferment w sztuce. Dyrektor, aktorzy witają się ze wszystkimi, odprowadzają widzów do drzwi po zakończeniu spektaklu. Nad wszystkim unosi się duch Witkacego, duch nonsensu i absurdalnego poczucia humoru. Widz chętnie do tego teatru powraca.

- Niezwykle istotne jest to, że jesteśmy u podnóża Tatr. Umiłowanie gór daje mi pewną wskazówkę traktowania siebie i teatru - trzeba się wspiąć, wysilić, podjąć pewne ryzyko, żeby coś pięknego zobaczyć, znaleźć się na szczycie. Jeśli teatr traktuje się jako zdobywanie szczytów, to tylko wówczas staje się to realne - dodaje Dziuk.

Bartłomiej Chowaniec jest aktorem Teatru Witkacego od czterech lat. Przyznaje, że Zakopane wyróżnia się tajemniczą energią, która przyciąga tak silnie, że nie wyobraża sobie lepszego miejsca do pracy.

- Najważniejsza jest tutaj troska o widza. Aktorzy witają widzów w drzwiach, żegnają się z nimi, jesteśmy z mieszkańcami Zakopanego bardzo zżyci. Teatr Witkacego to takie specyficzne miejsce, że trzeba mieć poczucie humoru i niezłego fioła, żeby tu trafić. A jak się trafi, to już nie można stąd wyjść - opowiada Chowaniec.

A co dalej? - Chciałbym, żebyśmy nie stracili wobec siebie czułości. Artysta jest taką membraną, poprzez którą widzi to, co niewidzialne, dotyka pewnej tajemnicy. Zależałoby mi, byśmy nie stracili tego oka, słuchu, pewnej wrażliwości na siebie nawzajem i na rzeczywistość, w której żyjemy. Tego bym mojemu zespołowi z okazji urodzin życzył. Mottem niech będą słowa Witkacego: "Poza Rzeczy-Wistością nie szukaj niczego, bo Wistość tych Rzeczy jest nie z świata tego" - demonicznie uśmiecha się Dziuk.

Iga Dzieciuchowicz
Gazeta Wyborcza Kraków
2 marca 2010

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia

Dziadek do orzechów (P...
Rudolf Nuriejew
Zobacz arcydzieło baletu z Paryskiej ...