Teatralny luty w radiowym świecie wyobraźni
podsumowanie miesiąca w Teatrze Polskiego RadiaLuty, zważywszy na liczebność swych dni - jest najkrótszym miesiącem. Tym razem przełożyło się to również na dość małą liczbę słuchowisk emitowanych w ogólnopolskiej rozgłośni. Usłyszeliśmy siedem słuchowisk premierowych i dwa spektakle na żywo. Wśród spektakli znalazły się m.in.: "Łóżka" Wojciecha Fułka, "Arka" Włodzimierza Paźniewskiego i nowy duodram Tomasza Macieja Trojanowskiego - "Auto da Fe". Na uwagę zasługują one przede wszystkim oryginalnością i świeżością poczynań scenariuszowych
Wielka to radość, że wieloletni bywalec festiwal Dwa Teatry, jego juror, a wreszcie rdzenny mieszkaniec Sopotu, zdecydował się napisać dla radia tekst. I to tekst niebanalny. Porzucając tę warstwę słuchowiska, która żywo reaguje na współczesność i jej absurdy, spektakl przyrównać by można do tego metaforycznego ujęcia rzeczywistości, jakie przejawiał w swych utworach Myśliwski. Nie bez powodu, słuchając „Łóżek” nasunęła mi się żywa bliskość tego dramatu z „Drzewem” – spektaklem Złotej Setki Teatru Polskiego Radia. Wybitni, wieloletni bywalcy teatru radiowego, jacy wystąpili w tym spektaklu po raz kolejny tak cudownie i niepostrzeżenie przenieśli nas w rejony ponadrealizmu. Ten „ponadrealizm” – że użyję takiego zwrotu posiłkowego – to kolejny dowód na metafizykę radia. Oto, w naszych uszach, niczym spadając z jawy w sen, unosimy się ponad ciężką i nieznośnie obliczalną materię w obłoki radiowego świata, gdzie fruwające łóżka wypełniają nam słuchokrąg. Spektakl ten zasługuje w moim przekonaniu na szczególne wyróżnienie „lutowe”.
„Auto da Fe” Trojanowskiego to kolejny, eksperymentalny zabieg duetu sprawdzonych radiowców – wspomnianego autora i reżysera Modestowicza. Niczym u Kieślowskiego, mamy tu dwie przecinające się perspektywy losów dwóch postaci. Wszystko zmierza tu w tempie błyskawicy, ale nie bezrefleksyjnie. Wystarczy przypomnieć sobie „Układankę” czy Retransmisję”, by upewnić się w specyficznym kodzie komunikacyjnym, jaki wytworzyli sobie Modestowicz i Trojanowski.
W lutym mieliśmy też modne ostatnio na antenie radiowej biografie – „Olga” – opowieść o aktorce Oldze Knipper- Czechowej i „Jak Piaf” – monodram Józefa Opalskiego o słynnej francuskiej śpiewaczce. Wspomniałem też o realizacjach na żywo. Pierwszą był kabaretowy występ Kabaretu Macież, a drugą – charytatywny koncert „Gdy aktor zachoruje”. Na uwagę zasługuje szczególnie to drugie wydarzenie. Bardzo cieszy mnie fakt, że radio działa na rzecz artystów, którzy przeżywają swoje bolesne i trudne chwile. Radio, któremu oddali swoją wrażliwość, jest ich wielkim dłużnikiem. Koncertowi towarzyszyła licytacja przedmiotów zgromadzonych przez artystów. Wszystko to na rzecz tych, którzy potrzebują nas najbardziej. Jak podkreślał Janusz Kukuła: "nieważne są same przedmioty - bo to tylko przedmioty - ale ważna jest ich historia. Poprosiłem bowiem naszych aktorów o podarowanie prezentów z historią, więc będziemy mięli możliwość wylicytować również tę historię, mieć ją na własność i przekazywać z pokolenia na pokolenie".
Był to uboższy, niż poprzednie, miesiąc. Pojawiło się mniej premier. Z emisji powtórkowych na uwagę zasługiwała „Nie-boska komedia” w bardzo sugestywnej interpretacji Łysaka i Kukuły. Jest w tym wszystkim jedna wątpliwość. Teatr Polskiego Radia wchodzi w dialog z kabaretem – na ile jest to trafne połączenie – pokaże czas. Jeśli jest to próba pozyskania nowych słuchaczy i zarażenia ich magią radia – w porządku, cieszy to niezmiernie. Boję się pomyśleć, że może to być znak nowej ery, ery zapośredniczeń i kulturowo-popularnych hybryd. Wierzę w ten teatr jak w żaden inny, więc mimo to jestem dobrej myśli. Bo stoi za nim tradycja pokoleń, chór wciąż odnawianych głosów w imię wiary w człowieczeństwo.