Teatralny sitcom

"Mayday 2" - reż: Marcin Sławiński - Teatr Powszechny w Łodzi

Teatr Powszechny w Łodzi już jakiś czas temu zdecydował, że będzie miejscem, gdzie widzowie chętnie przyjdą, licząc na miły wieczór i dobrą rozrywkę. "Mayday 2" wpisuje się w tę strategię. Publiczność pokłada się ze śmiechu, śledząc niezbyt wybredne, lecz zabawne żarty. Niestety, w pewnym momencie powtarzalność dowcipów zaczyna nużyć

„Mayday 2” to sequel komedii, która cieszyła się dużym powodzeniem. W Łodzi prezentował ją Teatr Nowy. W najnowszej realizacji Powszechnego obserwujemy perypetie londyńczyka, prowadządzego podwójne życie – ma on dwie żony, dwa domy, dwoje dzieci... W pewnym momencie, za sprawą przypadku, jego dzieci stają się bardzo blisko odkrycia prawdy. Mężczyzna wpada w panikę, próbując ukryć swoją tajemnicę. Od tego momentu rozpoczyna się dość skomplikowana fabuła, w której co chwila ktoś wbiega, wybiega, ukrywa się lub kogoś goni, mnożą się najbardziej niewiarygodne kłamstwa. 

Dzięki niezłej grze aktorów i wartkiej akcji, kolejne gagi utrzymują publikę w napięciu. Bohater balansuje na krawędzi przepaści, w każdym momencie może nastąpić katastrofa. Ciekawym rozwiązaniem, wymagającym od widza koncentracji, ale również potęgującym komizm, jest symultaniczna akcja, rozgrywająca się w na tej samej scenie, w tym samym czasie – jednocześnie obrazująca sytuację w obu domach. Tradycyjne rozwiązania scenograficzne – ograniczające scenę ściany z drzwiami, które służyły aktorom do licznych wejść i wyjść, wydają się adekwatne w tego typu przedstawieniu.

Zabawna fabuła i ciekawa realizacja powodują, że „Mayday 2” może być dobrą propozycją dla widzów, którzy mają ochotę spędzić wieczór w teatrze, dobrze się bawiąc. Twórcy sami sugerują nam skojarzenia z sitcomami, poprzez wyświetlone na początku i na końcu przedstawienia „napisy” - tytuł, obsadę itp. „Mayday 2” rzeczywiście jest teatralnym odpowiednikiem telewizyjnej komedii – niezbyt mądre, niezbyt trudne, za to wesołe i gwarantujące odprężenie po ciężkim tygodniu przedsatwienie. 

Nie byłoby w tym nic złego – to dobrze, że jeden z łódzkich teatrów wyspecjalizował się w komedii i ściąga szeroką publiczność, która nie ma ochoty na egzystencjalne przemyślenia i społeczne dramaty roztrząsane na scenie. Niestety, „Mayday 2” po pewnym czasie zaczyna nużyć. Nawet jeśli oczekujemy łatwej i miłej rozrywki, to ile razy możemy śmiać się z tych samych żartów? Po której gonitwie ojca za córką lub synem, sytuacja przestanie być zabawna? Ile razy widz zaśmieje się obserwując zniedołężniałego staruszka albo słuchając krzyków pozamykanych w pokojach osób? W „Mayday 2” dowcipu wystarcza na pierwszy akt. Do przerwy publiczność naprawdę dobrze się bawi. W momencie zapalenia świateł spektakl powinien się zakończyć. W drugim akcie było już tylko gorzej...

Zofia Snelewska-Stempień
Dziennik Teatralny Łódź
12 maja 2012

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...