Teatrem zdiagnozować Europę
rozmowa z Krystyną Meissner- Wrocławska publiczność dzięki Dialogowi ma okazję poznać, czym żyje współczesny, światowy teatr - mówi Krystyna Meissner, dyrektorka Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Dialog-Wrocław
Agnieszka Kołodyńska: Każda z pięciu edycji festiwalu Dialog ma swój temat przewodni. W tym roku jest to "Wobec zła". Czy wybiera Pani przedstawienia pod kątem hasła, czy jest ono wymyślane jako odpowiedź na to, co dzieje się w teatrze?
Krystyna Meissner: Nigdy nie wymyślam hasła z góry i nie dobieram spektakli pod tym kątem. Wybieram te spektakle, które mi się podobają i które mówią o czymś ważnym. Mając już parę wybranych spektakli, zastanawiam się, co je łączy. Próbuję to nazwać. W przedstawieniach obecnej edycji uderzająca jest chęć zdiagnozowania naszych lęków i negatywnych zjawisk naszego życia. Tak właśnie narodził się tytuł "Wobec zła", zapożyczony z tytułu książki prof. Marii Janion.
Czy taki poważny, zaangażowany, zupełnie nierozrywkowy festiwal jest potrzebny?
- Sądząc po zainteresowaniu widzów - tak. Od początku chciałam stworzyć taką formułę, którą można byłoby nazwać "teatrem z najwyższej półki". Dobrze znam festiwale europejskie. Szukałam czegoś, co odróżniałoby Dialog od pozostałych. Chciałam, żeby był rozmową, ważną rozmową sprowokowaną przez teatr, żeby program festiwalu był pewnego rodzaju "barometrem" nastrojów mieszkańców Europy. Chciałam również stworzyć przestrzeń, w której mogłyby się zderzyć różne gusta, upodobania, style i typy wyobraźni. Słowem, żeby wykreować panoramę naszych najciekawszych osiągnięć artystycznych w teatrze. Przede wszystkim europejskich i polskich. Postanowiłam również wykorzystać ten festiwal dla promocji teatru polskiego, szczególnie młodych, nieznanych twórców.
Chciała Pani pokazać przekrojowo polskich młodych twórców?
- Pozostawiam to innym. Ja wybieram "rodzynki". Na Dialog przyjeżdżają programatorzy innych festiwali. Próbuję ich kusić polskim teatrem. Ale wybieram jakość, nie ilość. Tak się udało z Janem Klatą (z "Rewizorem", którego zrobił w Wałbrzychu), Michałem Zadarą ("Kartoteka" i "Odprawa posłów greckich"), nie wspominając już o "Oczyszczonych" Krzysztofa Warlikowskiego i "[mede:ą]" Grzegorza Jarzyny. Wszyscy ci reżyserzy są już dobrze znani w Europie. Każdy jest ceniony za swój odrębny styl. Cieszę się, jeżeli festiwal Dialog przyczynił się choć trochę do międzynarodowego sukcesu tych twórców.
Jaką rolę w wyborze spektakli na festiwal odgrywa ich forma?
- Pokazuję przedstawienia, które, jak mi się wydaje, wnoszą coś nowego do języka teatralnego. Ciekawym problemem jest np. zmniejszanie dystansu między sceną i widownią. Dawno już zniknęła tzw. czwarta ściana separująca aktora od widza. Dzisiaj w teatrze nie ukrywa się obecności widowni, wręcz przeciwnie, ogrywa się ją coraz bezczelniej. W tym roku zaprezentujemy spektakl, w czasie którego widzowie będą siedzieć między aktorami, będą mogli chodzić, korzystać z baru wbudowanego w scenografie. Oczywiście to tylko jeden przykład zmiany prezentacji teatralnej. Poszukiwania formalne w teatrze są rozległe i fascynujące. Zapraszanie takich spektakli na festiwal nazywam "wietrzeniem teatru". Te spektakle nie muszą się podobać. Wystarczy jeżeli będą prowokować dyskusję.
Współczesny teatr tworzą osobowości?
- Można mówić o pewnych stylach reżyserów i śledzić ich poczynania. Czołówka europejska to: Christoph Marthaler, Luk Perceval, Eimuntas Nekrosius, Ivo van Hove, Johan Simons, i śmiało wśród nich możemy wymienić Krystiana Lupę, Krzysztofa Warlikowskiego, Grzegorza Jarzynę. Ta lista cały czas się zmienia. Kilku z nich zobaczymy we Wrocławiu.
Wielu z nich sięga po klasyczne dramaty, pozbywając się historycznego kostiumu. Dlaczego?
- Takim tekstem jest m.in. "Woyzeck" Georga Büchnera. Na obecnej edycji festiwalu zobaczymy go w znakomitym spektaklu Handsping Puppet Company z RPA. Ten tytuł zadziwiająco wraca prawie w każdej edycji festiwalu. Mieliśmy propozycje koreańską, węgierską, a w czasie pierwszej edycji gościliśmy piękny spektakl Roberta Wilsona z Kopenhagi. Klasyczne teksty Szekspira, Czechowa i innych świetnych pisarzy europejskich wykorzystują twórcy teatralni na całym świcie. Bo to kopalnia tematów do dziś aktualnych, które można interpretować na różne sposoby. Słowami tych pisarzy można wyrazić nasze najbardziej współczesne problemy, łącznie z homo- i heteroseksualnością. Ale nie tylko: ci pisarze zadawali pytania dotyczące naszej egzystencji i metafizyki, które nas również gnębią. Należy upowszechniać współczesny dramat, ale często okazuje się on "przedmiotem jednorazowego użytku". Jest atrakcyjny na chwilę. Klasyka jest fundamentem najwyższej próby dla teatru, jest bardziej współczesna niż współcześnie pisane sztuki.
A jeżeli chodzi o moją prywatną satysfakcję z utworzenia tego festiwalu we Wrocławiu, wydaje mi się, że przekazałam publiczności wrocławskiej coś w rodzaju prezentu: ma okazję zorientować się, tak jak kiedyś dzięki sławnemu festiwalowi Teatru Otwartego, czym żyje współczesny światowy teatr.