Teatry uliczne: najlepsze na koniec
28. Międzynarodowy Festiwal Teatrów UlicznychWieczór ostatniego dnia XXVIII Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Ulicznych wypełniły występy katalońskiej grupy Circus Delirium z Hiszpani, ponownie La Complet\' Mandingue z Francji oraz najbardziej wyczekiwany holenderski Theater Gajes
"Bambola" grana przez Katalończyków to opowieść o człowieku pragnącym mieć w posiadaniu przepiękną baletnicę z plakatu. Za pomocą katarynki do której włożył poszczególne części ciała wykreował swą ulubienicę, a następnie próbował nią składać. Uzależniona od muzyki i pewnego widza ślicznotka tańczyła na szarfie i kole oraz nieustannie myśli o swym ukochanym z publiczności. Mimo przeszkody, jaką jest jej twórca, w końcu uwalnia się od zależności i nasyca się miłością. Przedstawienie barwne i ładne wizualnie. Tancerka oczarowywała wszystkich swym plastycznym ruchem, a aktor grą na wiolonczeli.
Francuzi z La Complet\' Mandingue - tak jak wcześniej - pokazali swoje zdolności muzyczne w formie performance - koncertu. Wielu widzów przyłączało się do śpiewów i tańców przy okazji świetnie się bawiąc.
"Don Quixote" grany przez Theater Gajes na placu blisko Hotelu Mercure, został nagrodzony największymi brawami spośród wszystkich ulicznych spektaklów tej edycji MFTU. Cała historia została zbudowana piętro wyżej, czyli kilka metrów nad publicznością. Aktorzy chodzili na szczudłach lub rozgrywali akcje na dużej scenografii składającej się z wielu jeżdżących i statycznych maszyn. Do pokazu zaproszono dziewięciu statystów z Jeleniej Góry, którzy podczas spektaklu pomagali w technicznych rzeczach. - Jestem zadowolona, że mogę pracować z tymi ludźmi. Choć trwało to krótko, trochę od nich się nauczyłem - powiedział jeden z młodych ludzi.
Dzieło Cervantesa "Don Quijote de la Mancha" jest powszechnie znane. W przedstawieniu używano angielskich zwrotów bądź pojedynczych polskich słówek. W ustach Holendrów brzmiały one nieco dziwnie, więc widownia od razu się śmiała. Cały czas unosiła się nastrojowa muzyka grana przez trio, a momentami śpiewała spektaklowa diva lub kapłan.
Widownia nie stała w miejscu. W momencie nadjeżdżania konia bądź zbliżających się aktorów na szczudłach od razu wszyscy się odsuwali. Do czynnego śledzenia widowiska zmuszali także aktorzy, którzy zmieniali miejsce akcji na obszernym placu przy ulicy Sudeckiej. Theater Gajes z całą pewnością tak jak w tamtym roku zagórował nad wszystkimi innymi teatrami. I znów sprawdza się powiedzenie: najlepsze zawsze na koniec.