Tęczowy Szekspir
"Opowieści afrykańskie według Szekspira "- Teatr Nowy w WarszawieDo Petersburga, jaskini rosyjskich homofobów, przyjeżdżają z Polski Żyd, gej i Murzyn. Występują w Teatrze Młodego Widza i zbierają brawa. To nie żart. W reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego wszystko jest możliwe.
Laureat rosyjskiej nagrody teatralnej Złota Maska Krzysztof Warlikowski pokazał w Petersburgu "Opowieści afrykańskie według Szekspira". Żeby docenić wagę tego wydarzenia, trzeba uwzględnić kontekst. Otóż w przeciwieństwie do Moskwy Petersburg do tej pory jest miastem konserwatywnym, jeśli chodzi o teatr. Każdy spektakl wychodzący poza ramy przyjętych tu wyobrażeń, jaka powinna być sztuka, wywołuje skandal.
ZAGRALI VA BANOUE
Już samo zaproszenie Krzysztofa Warlikowskiego do Petersburga było ryzykowne. Zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę, że zgromadzenie parlamentarne Petersburga przyjęło kontrowersyjną ustawę wprowadzającą zakaz propagowania homoseksu-
alizmu (petersburska ustawa przeciwko propagandzie homoseksualizmu i pedofilii wśród nieletnich weszła w życie w marcu tego roku, za złamanie zakazu grozi grzywna; nowe przepisy zostały skrytykowane przez organizacje obrony praw człowieka i państwa zachodnie jako homofobiczne; podobną ustawę przyjęło w czerwcu br. zgromadzenie parlamentarne obwodu nowosybirskiego - przyp. FORUM). Warlikowski tymczasem nie ukrywa swojej gejowskiej orientacji, a jego spektakle aż kipią od niedwuznacznych homoseksualnych motywów erotycznych.
Jakby tego było mało, spektakl warszawskiego Teatru Nowego "Opowieści afrykańskie według Szekspira" został zaprezentowany w ramach festiwalu teatrów dla młodzieży pod nie do końca niewinnym tytułem "Tęcza", na deskach Teatru Młodego Widza. Organizatorzy przedsięwzięcia zagrali va banąue. Bez ich śmiałej decyzji petersburscy widzowie na pewno nie mieliby szans obejrzeć spektakl Warlikowskiego. Chodzi nie tylko o osobę twórcy i jego drażniącą stylistykę, ale też o podejmowane tematy.
Warlikowski mówi o różnych obliczach ksenofobii. Jako materiał do tej mocnej wypowiedzi posłużyły mu Szekspirowskie sztuki "Król Lear", "Kupiec wenecki" i "Otello". Z Afryką żadna z nich nie ma nic wspólnego (może poza kolorem skóry Otella). Dla Warlikowskiego wspólnym mianownikiem opowieści Szekspira jest temat odszczepieńca - człowieka odrzuconego przez społeczeństwo z powodu przynależności narodowej, koloru skóry czy wieku. Dramaty angielskiego mistrza są Warlikowskiemu potrzebne do zilustrowania idei, ich treść i tekst polski reżyser traktuje jedynie jako pretekst do własnej wypowiedzi. Do spektaklu włączono też inne teksty, między innymi zaczerpnięte z utworów południowoafrykańskiego laureata literackiej Nagrody Nobla Johna Coetzee, książki jednego z aktywistów walki o prawa czarnoskórych w Ameryce Eldridge\'a Cleavera czy powieści Jonathana Littella "Łaskawe".
OBŁUDA OBNAŻONA
Głównych bohaterów - Shylocka, Otella i Leara - gra ten sam aktor (Adam Ferency), spektakl można odebrać jako opowieść o jednym człowieku, który kolejno ponosi klęskę w interesach, miłości i starości. Pierwsza, najbardziej wyrazista część "Opowieści" jest oparta na motywach z "Kupca weneckiego". Żydowskiego lichwiarza z szekspirowskiego oryginału Warlikowski uczynił rzeźnikiem. Krępy, łysy, w białym fartuchu długim nożem kroi wołowinę; otoczenie patrzy na niego z obawą i pogardą. Taki Shylock nie budzi sympatii, ale świat wokół niego, gdzie wszyscy marzą tylko o pieniądzach, uprawiają seks i opowiadają antysemickie dowcipy, wcale nie jest lepszy.
Sąsiedzi chrześcijanie mają świńskie i szczurze głowy, otaczają Shylocka ciasnym kręgiem, a każdy gest i słowo rzeźnika kwitują głośnym chrumkaniem. Shylock pożycza pieniądze biznesmenowi Antoniowi, a jako zapłaty za niezwrócony dług żąda części jego ciała. To zemsta Shylocka za nienawiść, którą zewsząd jest otoczony. Sąd nad Antoniem Warlikowski pokazuje z filmową precyzją: mamy tu i stenografistkę z notebookiem, i składanie przysięgi, i wystąpienia uczestników procesu. Podsądny wystąpienie poświęca wyjaśnieniu, dlaczego nienawidzi Żydów: przyczyną jest irracjonalny strach, podobny do strachu przed otwartymi drzwiami czy ciemnością. Patologiczny brak wiary w siebie i chęć znalezienia kozła ofiarnego są jednym z głównych źródeł wszystkich ludzkich nieszczęść.
Nienawiść jest w spektaklu przekazywana niemal jak pałeczka sztafetowa. Kat i ofiara zamieniają się miejscami. Gdy Shylock może stracić majątek, Antonio proponuje mu anulowanie długu za przyjęcie chrześcijaństwa. Ta propozycja wygląda nie jak akt miłosierdzia, ale jak kpina. Broniąca w procesie Antonia Porcja (narzeczona jego przyjaciela Bassania, który w spektaklu jest także kochankiem Antonia) po przyjściu do domu napycha sobie usta kiełbasą, po czym wymiotuje. Wydając wyrok na żydowskiego rzeżnika, nie możesz już jeść mięsa.
Warlikowski obnaża obłudę ludzi stawiających innym wymagania, których sami nie są w stanie spełnić. Porcja dochodzi do wniosku, że "Żyd to ten, którego sami sobie wymyśliliśmy". Z zaklętego kręgu obaw i fobii niepodobna się wydostać. W czasie uroczystości zaślubin Porcji i Bassania ona niemal w religijnej ekstazie składa przysięgę małżeńską, podczas gdy jej mąż za jej plecami okazuje względy Antoniowi. Porcja nie może znaleźć w sobie siły, by odwrócić głowę i zobaczyć, co się dzieje. Zwycięża niechęć do zmierzenia się z prawdą.
STAN WYZWOLENIA
W pięciogodzinnym spektaklu Warlikowski prowadzi widza przez labirynty znaczeń, czasem tracąc jasność i wyrazistość myśli. Tematyka "Otella" osiada na mieliźnie narzuconej przez reżysera interpretacji - znika namiętność do Desdemony, pojawiają się natomiast splątane wątki miłości homoseksualnej: Jago kocha Otella, jest zazdrosny o Kasja. "Króla Leara" Warlikowski rozrywa na części. Wykorzystuje tylko dwie sceny: podziału królestwa i szaleństwa Leara. W tej części bohaterowie mówią tekstami Johna Coetzee. Naga stara kobieta długo ze szczegółami opowiada o swoim bogatym doświadczeniu seksualnym - program głosi, że to Gone-ryla, ale trudno się domyślić związku z tą postacią. Związki Leara z córkami podszyte są kazirodztwem, to skłębiona gra miłości i nienawiści, wolności i zniewolenia.
W finale niezrównana Stanisława Celińska w kostiumie kąpielowym prowadzi z liczną asystą lekcję salsy. Interpretacja tej sceny może być różna: to triumf mieszczańskiego dostatku albo pokonanie przez wolnych ludzi własnych kompleksów, lęków i fobii. W przeciwieństwie do szekspirowskich bohaterów, skazanych na wieczne męki i miotanie się, bohaterowie Warlikowskiego osiągają stan wyzwolenia.
Poprzedni spektakl Warlikowskiego "(A)pollonia" (za który został on nagrodzony Złotą Maską w Moskwie) był głośny, patetyczny, prostolinijny - oskarżał ludzkość o znajdowanie przyjemności w wojnie, mówił o obozach koncentracyjnych, rzeziach i narodowej winie Polaków. W "Opowieściach afrykańskich" reżyser skupia się na kwestiach fundamentalnych. Ten spektakl jest subtelniejszy, poważniejszy i głębszy, rezygnuje z ostrych efektów. Rosyjskiemu teatrowi do takiej złożoności tekstu scenicznego jest daleko.