Tegoroczna Feta zawędrowała w zapomniane okolice Gdańska

13. Festiwal Teatrów Plenerowych i Ulicznych Feta

Zdezorientowani ludzie czekają na placu Wałowym. Ma być spektakl, ale gdzie są aktorzy? - pytają. Powoli, powoli z krzaków i zaułków wyłaniają się białe, pokurczone postacie

Ktoś ciągnie kotwicę, ktoś wózek. To żeglarze, właśnie wrócili z wyprawy, na której szukali swojej królowej - bogini płodności. Śpiewają w języku aramejskim, rozdając widzom nasionka w kształcie waginy. Potem artyści Arma Theatre z Izraela wędrują na Bastion Gertrudy, aby pochować królową.
To była jedna z ciekawszych parad XIII Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Plenerowych i Ulicznych Feta. W tym roku festiwal zawędrował na Przedmieście, na bastiony Świętej Gertrudy i Żubr, Redutę Wilk i plac Wałowy - zapomniane okolice Gdańska.

Widzowie dopisali, przybyli tłumnie, choć niektórzy narzekali, że za daleko, że nie ma gdzie odpocząć, wypić kawy w przerwie między spektaklami.
- Nie zakładałam, że tyle osób przyjdzie. To mnie trochę przeskoczyło - wzdycha Elwira Twardowska. - Ale magia tego miejsca jest nieprawdopodobna. Woda wokół zielonych bastionów, panorama Gdańska, kumkające żaby i księżyc jak z filmu. Starówka miała swój urok, ale taki spektakl jak LICHTSPUREN THEATER ANU mógł się odbyć tylko tutaj.

Na tegorocznej Fecie należało być czujnym. Z bram wyskakiwały tajemnicze postacie na szczudłach. Akrobaci zjeżdżali z okien na linie. Wędrowali żonglerzy i klowni. Na szczycie bastionu barwne widowiska oglądał Bert - biały koń. Brał udział w przedstawieniu "Nić Ariadny", do którego inspiracją stał się obraz Waldemara Marszałka. Spektakl przygotował Teatr na Specjalne Okoliczności Feta. Wśród widzów pojawili się dyrektorzy zagranicznych festiwali. W niedzielę wieczorem wybuchła bomba. "Nić Ariadny" jedzie na festiwal do Seulu. Drugie - również jak na razie nieoficjalne - zaproszenie teatr otrzymał do Tel Awiwu.
Mieszkańcy Przedmieścia zaaprobowali festiwal. Podczas występu Anglików w oknie pojawiła się pani z akordeonem, grała razem z aktorami. Miejscowa piekarnia (sprzedawano bułeczki z węglowego pieca) czynna była do późnej nocy.
Czasem ktoś płakał... ze śmiechu.

Spektakl Teatru Panova z Archangielska utrzymany był w konwencji teatru jarmarcznego. Maestro grał na pile, podpatrywaliśmy ostre zaloty na wiejskiej zabawie i przepychanki damsko-męskie. Niby nic wielkiego, a jednak Rosjanie bawili, tak jak i zaskakujący japońscy klauni z zespołu Ojarus. Nie zawiódł Teatr A z Gliwic, który przywiózł historię "O tym jak święty Florian uratował Kraków od spalenia". Prawie tysiąc osób oglądało wieczorem "Stację", angielską komedię utrzymaną w konwencji kina niemego. Miłą błahostką był występ SPHERIC E-MOTION, francusko/niemieckiej grupy. Po Motławie pływały przezroczyste dwumetrowe kule, podtrzymywane przez płetwonurków. W środku znajdowały się dwie tancerki. Zdecydowanie ciekawszy wydał mi się jednak niewielki zespół Cie Ebadidon z Belgii, wędrujący z dziwną maszyną, przerabiajacą śmieci w... ciastka.

Szkoda, że oberwanie chmury przerwało zjawiskowy spektakl THEATER ANU, 48 godzin przygotowań na darmo, a zaczęło się tak pięknie... Podświetlone drzewa, bastiony i mury. Barwne kalejdoskopy i świetlista kula księżyca, tu bajka o szczęśliwym królu, który huśtał się tak długo, aż znalazł szczęście, utrzymana w konwencji teatru cieni, tam labirynty ze świec, w których można posłuchać marzeń dzieci. Kiedy zaczęło padać, widzowie próbowali ratować labirynt, zapalając świeczki.
- Zaczarowali mnie, zaproszę ich do Gdańska ponownie - zapewnia Elwira Twardowska.

Feta w nowym miejscu - czy to dobry pomysł? Nie wszystkie widowiska sprawdziły się bowiem w plenerze. - My się dopiero uczymy tej przestrzeni - przyznaje szefowa Fety. - Już wiemy, które spektakle dobrze wypadną tutaj, a które nie.
Na zakończenie festiwalu rosyjski teatr Akhe pokazał w niedzielny wieczór widowisko "Mokre wesele", a Francuzi podpalili Bastion Świętej Gertrudy. Wędruje nam ta Feta. Z Zaspy na Główne Miasto, a teraz na Stare Miasto i Stare Przedmieście. I tu powinna pozostać.

Nowe usytuowanie festiwalu
ZALETY:
+ Znakomite miejsce na wielkie plenerowe spektakle
+ Ożywienie zapomnianej, a pięknej dzielnicy Gdańska
+ Zbocza bastionów to naturalny amfiteatr, zapewniający widoczność nawet bardzo licznej publiczności

WADY:
- Brak małej gastronomii
- Czym zapełnić czas między kolejnymi spektaklami?
- Na Głównym Mieście spektakle mogli obejrzeć także przypadkowi przechodnie oraz turyści

Grażyna Antoniewicz
POLSKA Dziennik Bałtycki
22 lipca 2009

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia

Wodzirej
Marcin Liber
Premiera "Wodzireja" w sobotę (8.03) ...