Ten garnitur kiedyś na mnie pasował

„Tańce w Ballybeg" - aut. Brian Friel - reż. Ewa Kustusz-Warwas – Teatr im. Stefana Jaracza w Łodzi

Teatr im. Stefana Jaracza w Łodzi we współpracy z Wyższą Szkołą Sztuki i Projektowania wystawił sztukę irlandzkiego pisarza Briana Friela „Tańce w Ballybeg". Utwór w reżyserii Ewa Kustusz-Warwas zabrał widzów w nostalgiczną podróż, która ukazuje jak przeżycia z dzieciństwa, wspomnienia i próby zrozumienia momentów z przeszłości wpływają na późniejsze życie.

Dramat pierwszy raz na scenie łódzkiego teatru pojawił się w 1994 roku, jego powrót w roku 2024 w przekładzie Małgorzaty Semil powstał w ramach Sceny Inicjatyw Aktorskich ProScenium pozwalającej aktorom na realizację własnych pomysłów dramaturgicznych i reżyserskich w profesjonalnych warunkach, inicjatorem powtórnego przedstawienia sztuki był odtwórca głównej roli Marcin Włodarski. Aktor wciela się w rolę Michaela, który jako dorosły już mężczyzna opowiada historię swojego dzieciństwa, które spędził głównie w towarzystwie matki i ciotek, męskie sylwetki wuja i ojca pojawiają się bardzo sporadycznie. Bohater poprzez ożywienie wspomnień stara się odnaleźć samego siebie i swoją tożsamość. Według reżyserki test jest także o rozpatrywanych w różnych aspektach końcach świata, pragnie jednak, by widzowie nie odczuwali wyłącznie bezradności, ale zauważyli w tym wszystkim także momenty niosące nadzieję.

W przepełnionym melancholią i niepewnością życiu w Ballybeg jedyną rozrywką dla siedmioletniego chłopczyka, jego matki i czterech ciotek jest radio. Taniec do muzyki z odbiornika jest tak naprawdę jedynym źródłem prawdziwej radości i ulgi. Co prawda, radio często się psuje i trzeba wymieniać w nim baterie a pieniędzy brakuje, ale siostry Kate (Anna Sarna), Chris (Klaudia Michalik – gościnnie), Agnes (Aleksandra Posielężna), Maggie (Iga Biaduń – gościnnie) i Rose (Eliza Sondaj – gościnnie) są w stanie dużo poświęcić dla chociażby kilku chwil przyjemności. Poszukiwanie przez bohaterów odrobiny spokoju w trudach życia, które nie idzie według planów jest bardzo namacalne dla widzów poprzez muzykę (Krzysztof Sadecki), choreografię (Joanna Wolańska), która jest niezwykle istotna w „Tańcach w Ballybeg" i świetną grę aktorską. Tempo akcji odzwierciedla zwyczajne życie, w którym czas czasami się dłuży gdy przeplatają się smutne i radosne momenty. Nie ma strzałów i wybuchów, ewentualnie te emocjonalne.

Z łatwością możemy wciągnąć się w ten słodko-gorzki świat wspomnień z czasów specyficznego dzieciństwa przeżywanego w małym miasteczku w rzeczywistości po I wojnie światowej. Wykreowany świat bohaterów ma wymiar symboliczny i metaforyczny, przez obserwację relacji między członkami rodziny, ich radzenia sobie z przeciwnościami możemy zostać częścią dramatów bohaterów, zapominając na chwilę o swoich. Dzieje się to przede wszystkim dzięki klimatycznej i odzwierciedlającej wizualnie realia tamtych czasów scenografii i świetnie zaprojektowanym kostiumom w wykonaniu Marii Balcerek. W spektaklu dużą rolę odgrywa także przytłumione światło (oświetlenie: Yori Fabian), w którym tańczące sylwetki faktycznie wyglądają jak wspomnienia.

Nostalgiczne „Tańce w Ballybeg" ukazują próbę zrozumienia przez głównego bohatera dlaczego jest jaki jest, przemijanie i ulotność pamięci tylko utrudniają to zadanie. Droga do ustalenia swojej tożsamości zmusza czasami do przywołania nieprzyjemnych wspomnień, z którymi Michael na nowo się konfrontuje.

Panujący na scenie klimat zabiera widzów do lat 30 i świata zanikających wspomnień.

Katarzyna Mikuła
Dziennik Teatralny Łódź
17 czerwca 2024

Książka tygodnia

ahat ilī. Siostra bogów. Sceny dramatyczne
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Olga Tokarczuk, Zbigniew Mikołejko

Trailer tygodnia

6. Festiwal Dramatu St...
Od skromnego monodramu „Nieznajoma z ...