Ten świat nie chce odmieńców

"Ciała obce" - reż: Kuba Kowalski - Teatr Wybrzeże w Gdańsku

Na prapremierę sztuki Julii Holewinskiej "Ciała obce" szłam pełna obaw. Konspiratorzy, zmiana płci, stan wojenny, samotność i wyobcowanie bohatera/bohaterki zmieszane w jednym tyglu wydawały mi się pomysłem ryzykownym. I choć autorka otrzymała za swoją sztukę główną nagrodę w konkursie dramaturgicznym, nie byłam przekonana, czy "Ciała obce" obronią się na scenie

Okazało się, że obawiałam się nie bez podstaw. Zostałam bowiem znokautowana. Na deski rzucił mnie spektakl niesamowity, a aktorzy, szczególnie Marek Tynda, zachwycili swoją grą.

Wielki biało-czerwony znak DNA (rozerwany) to główny element scenografii zaprojektowanej przez Katarzynę Stochalską. Aktorski chór - panowie w białych strojach, panie w czerwonych, opozycyjni działacze w powyciąganych swetrach. Tylko Adam/Ewa (Marek Tynda) jest w ciemnym kostiumie.

Z tyłu sceny miejsce dla perkusji (Piotr Maciejewski) i saksofonu (Paulina Strzegowska). Ostra muzyka początkowo zagłusza tekst.

- Nie ma gwiazd, ani tej pierwszej, ani betlejemskiej, ani czerwonej, bo czerwoną przykrył mrok. Kobiety, mężczyźni i inni rozmawiają. Szeptem. Krzyczą. Chichoczą, płaczą. Piją wódkę. Jest sylwester, a może już Nowy Rok. Jadwiga (królowa Polski) mówi: Za wolność! Maryja dodaje: Za Polskę! Bogumił: Za wiosnę! Adam: Zima wasza, wiosna nasza!

Bolesław (TW): A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści - słyszymy.

Już wiemy, to stan wojenny, lata 80.

Tekst ujęty w ironiczny nawias, grany jest z dystansem i totalną kpiną, bez cienia patosu.

Jedynie Marek Tynda w podwójnej roli odmieńca (Adama i Ewy) niezmiennie serio budzi wzruszenie grą na granicy czarodziejstwa. Nie ma zadęcia, afektacji ani śmieszności. Jest absolutna prostota, czysty tragizm wyboru, który przerasta człowieka, skazując go na samotność.

Świat nie toleruje bowiem odmieńców. W człowieku, który zmienił płeć, wszyscy widzą dziwoląga. A przecież to tylko błąd natury, boska pomyłka.

Zmiana płci jest też zawsze traumą dla rodziny. Dlatego ukochana żona Adama - Maryjka (zachwycająca w tej roli Justyna Bartoszewicz) odchodzi, a syn Lech (równie świetny Łukasz Konopka) zrywa z ojcem kontakt. Wreszcie opuszczają go konspiracyjni towarzysze. Chory na raka Adam/Ewa pyta:

"Gdzie jesteście? Dlaczego was nie ma? Przecież o to walczyliśmy. O wolność, o tolerancję, o prawdę. Podajcie mi rękę, bo trochę się boję... Nie ma was? To niemożliwe. Przecież przyrzekaliśmy sobie przed Bogiem i przed sztandarem z orłem w koronie, że zawsze będziemy razem".

Samotny Adam jako Ewa (już po operacji) żyje w biedzie i pracuje w szkole z trudną młodzieżą (szykanowany, wyśmiewany).

Choć sztuka Julii Holewińskiej to przede wszystkim rozważania o płci i ojczyźnie, tak naprawdę oglądamy przejmującą opowieść o samotności i wykluczeniu.

"Ciała obce" są artystyczną wizją biografii Marka Hołuszko. W latach 80. był on zaangażowany w walkę z panującym systemem. W okresie transformacji ustrojowej zmienił płeć. Dawno nie widziałam w jednym przedstawieniu tylu dobrych ról. To się tak rzadko zdarza.

Zapamiętamy na pewno Roberta Ninkiewicza - Pana w sutannie. W pamięci pozostanie nam szczególnie scena, gdy Ewa przychodzi do niego, aby porozmawiać o swoim życiu. Świetny był Piotr Biedroń jako Bolesław i Pan w mundurze, zwłaszcza w scenie przesłuchania.

Na scenie króluje lekkość, dystans, wirtuozeria. Aktorzy grają po kilka ról. Znakomite są Magdalena Boć, Anna Kociarz. Świetny Maciej Konopiński.

To wielka przyjemność patrzeć na to, co Kuba Kowalski wyczynia z tekstem, jak się nim bawi, nie gubiąc przy tym sensu.

Jak precyzyjnie, w ostrym tempie prowadzi akcję. Dojrzała i przemyślana reżyseria pełna zaskakujących pomysłów. Niekiedy sceny są jak z kabaretu. Śmiech ociera się jednak o tragizm.

Brawa za ruch sceniczny, który przygotowała Katarzyna Chmielewska.

Ważną rolę w spektaklu pełni muzyka Piotra Maciejewskiego.

Zdaję sobie jednak sprawę, że zarówno kontrowersyjny temat, jak i forma spektaklu nie wszystkich zachwycą tak jak mnie. Mimo to gorąco polecam to wyjątkowe przedstawienie.

"Ciała obce" zobaczyć można na Scenie Kameralnej Teatru Wybrzeże w Sopocie.

Zastanawia mnie jedynie, dlaczego aktorzy grają z mikroportami. Sala jest niewielka, powinniśmy więc usłyszeć ich nawet w ostatnim rzędzie. Czyżby z akustyką Sceny Kameralnej w Sopocie było coś nie tak?

Grażyna Antoniewicz
Dziennik Bałtycki
21 lutego 2012

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...