Ten tekst powinien pozostać tekstem

"Wściekły pies" - reż: Dariusz Jezierski -Teatr Nowej Sztuki

W przeszłości Teatr Korez nie raz udowadniał, że nie boi się kontrowersyjnych przedsięwzięć - wystarczy wspomnieć "Do piachu" Provisorium, prezentowane w ramach LOT-u w 2004 roku, aukcję "Tiszert dla wolności" czy dyskusję "Po marszu i co dalej?". Podobnie miało być w przypadku monodramu na podstawie reportażu Wojciecha Tochmana...

Autor tekstu w jednym z wywiadów mówił: „(…) chcę pisać tak, by czytelnik stracił apetyt. By go zabolało. By poczuł strach, mróz albo smród. Żeby się ubrudził, porzygał albo popłakał z bezradności”. „Wściekły pies” jest bardzo mocnym, nierzadko drastycznym reportażem, w trakcie lektury którego zapewne niejeden czytający co najmniej kilka razy zbladł. Rzecz ma formę kazania, wygłaszanego przez księdza – homoseksualistę, zakażonego wirusem HIV. Bohater wspomina moment, kiedy zakochał się „w swoim ulubionym księdzu”. Ze szczegółami opowiada o wizytach w paryskich, berlińskich i londyńskich gejowskich saunach. Krytykuje katolicyzm spod znaku Radia Maryja, pobyt w seminarium, gdzie wszystko podporządkowane jest rozkazom przełożonych (i przypomina służbę w jednostce wojskowej) i deformujący seksualność celibat. W tekście pojawiają się nazwiska Simona Mola i Juliusza Paetza. Bohater przypomina, że wirusem HIV można się zarazić nie tylko „przez tyłek”, a spotkania na internetowych czatach i w pokojach „zbiorowego seksu” nieobce są również heteroseksualistom (wie to od swoich kolegów, którzy „sutanny noszą tylko wtedy, gdy to konieczne”). Mówi, że dzisiaj z tą chorobą można żyć nawet do późnej starości, ale bywają tygodnie, kiedy „nie może odejść od klozetu dalej niż na kilka metrów”. 

Reżyser Dariusz Jezierski zapragnął ubrać reportaż Tochmana w formę teatralną. Na dodatek chyba najtrudniejszą, jaka istnieje – monodram. Bohater stoi na pustej scenie, światło rozbłyska jedynie wtedy, gdy ksiądz mówi o swojej chorobie, a rolę klamry pełnią kościelne pieśni. Występujący w monodramie Kamil Frey – za sprawą fizjonomii i barwy głosu – nijak nie pasuje mi do osoby mówiącej w reportażu Tochmana. Mało tego – słuchając aktora, nie potrafiłem uwierzyć w opowieść księdza. Moim zdaniem Frey w zbyt wielu momentach wyrzucał z siebie kwestie tak szybko, że nie było czasu na zastanowienie się nad ich treścią. Zdarzały mu się jednak świetnie zagrane fragmenty – kiedy opowiadał o wizji Boga, który wszystko widzi („Wielki Brat, podglądacz, policjant, lustrator, sędzia”), relacjonował heteroseksualny flirt na czacie, pytał, patrząc w twarze konkretnych widzów, „Brzydzisz się, to dlaczego dupy innych tak cię obchodzą?”, by po chwili ironizować na temat dobrych i czystych „prawdziwych katolików”: „Panie Jezu, bierz nas prosto do nieba! Hurtem nas weź!”. Duże brawa należą się aktorowi także za bezbłędne nauczenie się ogromu tekstu (22 strony).

„Wściekły pies” jest reportażem, który mógł szokować i oburzać nie tylko konserwatywne środowiska katolickie, ale także na przykład Halinę Bortnowską, Wacława Oszajcę czy Jana Turnaua. Z pewnością poruszył wielu czytelników. Moim zdaniem ten tekst powinien był pozostać tekstem.

Tomasz Klauza
Dziennik Teatralny Katowice
21 stycznia 2010

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia