Terapia kon(tro)wersyjna

„Tu nie ma takich ludzi” reż. Paweł Budziński - Teatr Bakałarz w Krakowie

Obraz „Gra tajemnic" (reż. Morten Tyldum, 2014), będący historią Alana Turinga (w tej roli Benedict Cumberbatch) – wybitnego matematyka i logika, zasłużonego w pracach nad złamaniem kodu Enigmy podczas II wojny światowej – swego czasu zrobił na mnie ogromne wrażenie. Film, który jest swoistym hołdem dla tego naukowca, wszedł na ekrany kin krótko po tym, jak królowa Elżbieta II w 2013 roku ułaskawiła go (po niemal sześćdziesięciu latach od jego śmierci!).

Czym tak niezwykła i zasłużona jednostka, jak Turing, mogła uchybić swojemu krajowi? Otóż, zgodnie z ówczesnym prawem, naruszeniem moralności, jakie stanowiła jego orientacja seksualna. Oskarżenie to spowodowało, że w ramach zasądzonego wyroku, z dwóch zaproponowanych przez sąd opcji – więzienia lub terapii konwersyjnej – wybrał on tę drugą. Wybór ten i jego konsekwencje, jak i wspomniane filmowe dzieło, stanowiły punkt wyjścia do stworzenia przez Teatr Bakałarz spektaklu „Tu nie ma takich ludzi" w reżyserii Pawła Budzińskiego. Całość ma formę dramatu dokumentalnego ukazującego różne przypadki osób poddanych właśnie terapii konwersyjnej.

W klimat spektaklu wprowadza nas projekcja filmowa (kolejne jej części będą pojawiać się w różnych momentach jego przebiegu, doskonale go uzupełniając) – na ekranie widzimy fragment obrazu „Aban i Khorshid" (reż. Darwin Serink, 2014). Jest to wycinek z dnia kochających się mężczyzn: oglądamy ich typowe rozmowy (przepełnione miłością i czułością) przy śniadaniu oraz innych codziennych czynnościach. Chwilę później zobaczymy bardzo podobne sytuacje, gdy scenę przejmą, obecni już na niej, Piotr Woldan jako Kuba i Mieszko Syc jako Michał, fenomenalni w swych rolach.

W czasie trwania projekcji po prawej stronie na widowni siedzi ubrana na biało, w luźne spodnie i dopasowaną bluzkę (kostiumy: Gabriela Pomorska) dziewczyna, w pastelowym hidżabie na głowie (grana przez Gabrielę Markin Anja). Niedaleko niej, także ubrany na biało, skacze, biega i boksuje powietrze chłopak (Marcin Dąbrowski jako Jack). Po lewej stronie widowni, jak na ławeczce, przytuleni siedzą wspomniani już Kuba i Michał. Na białe stroje mają narzucone: kurtkę (Kuba) i sweter (Michał). Obok nich widzimy także pianistę – Jakuba Stanisza – akompaniującego przedstawianym wydarzeniom (autorem muzyki jest Piotr Lakwaj). Jeśli chodzi o przestrzeń sceny to znajdujące się na niej tylko i wyłącznie ustawione w rzędzie krzesła mogą już odrobinę sugerować, że będziemy oglądać wycinki z terapii. To rzeczywiście ma później miejsce.

W tej snutej przez kilka różnych postaci historii dowiemy się, jaką gehenną dla jednostki jest próba wyzbycia się czegoś, co istnieje w niej naturalnie, czyli określonej orientacji seksualnej. W zależności od bohatera danej opowieści będzie ona traktowana jako grzech (Anja, Jack), innym razem jako niezgodne z prawem działanie (Alan Turing, w którego wcielił się Grzegorz Zinkiewicz), kolejnym jako powód do wstydu i wykluczenia (Kuba i Michał). Czymkolwiek jednak nie byłaby w rozumieniu społeczeństwa, dla samej zaangażowanej w leczenie osoby jest po prostu taką jej częścią, którą chce zwalczyć, aby pasować i żyć „normalnie". Terapia ma natomiast dać taką możliwość.

W drodze do „normalności", która zaczyna się od ujednolicenia strojów (w pewnym momencie wszyscy uczestnicy terapii są ubrani na biało, wyglądają jak w swoistych pidżamowych uniformach, co też kojarzy się ze szpitalem psychiatrycznym i więzieniem zarazem), towarzyszy im terapeuta z piekła rodem (w tej roli genialny Jędrzej Jezierski), którego metody niejednokrotnie wprawiają w osłupienie.

Wybierając się na ten spektakl, należy nastawić się na to, że będzie kontrowersyjnie. Ale to po prostu trzeba zobaczyć: nie tylko z uwagi na naprawdę doskonałą grę aktorską – aktorzy Bakałarza przeprowadzą widza przez takie spektrum emocji, że to doświadczenie zostanie w nim na długo – ale przede wszystkim z uwagi na poruszony niezwykle ważny i trudny temat. Jeśli na przykład myślicie o Polsce, że (parafrazując tytuł) tu nie ma takich terapii, możecie się mocno zdziwić. Jeśli w ogóle nie słyszeliście o terapii konwersyjnej (którą tutaj nazywam kon(tro)wersyjną nie bez powodu), tym bardziej polecam wybrać się na to przedstawienie i dowiedzieć się, czym właściwie to kuriozum jest. W szczególności na taki przebieg spektaklu, po którym widzowie mają możliwość dyskusji z twórcami.

Czy zatem na teatralnych deskach można zrobić coś, co nosi znamiona dokumentu i przy tym nie przytłoczyć formą? Można. Trzeba. I coś takiego właśnie stworzył wraz z zespołem Teatru Bakałarz Paweł Budziński reżyserując spektakl „Tu nie ma takich ludzi".

Agata Kostrzewska
Dziennik Teatralny Zielona Góra
17 lutego 2024

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia

Wodzirej
Marcin Liber
Premiera "Wodzireja" w sobotę (8.03) ...