Tęsknota za pocałunkiem - koncert wokalno-aktorski online

"Nie całuj mnie pierwsza" - koncert wokalno-aktorski online - Dzień Teatru Publicznego

Teraz ciągle najłatwiej spotykamy się wirtualnie. - Przygotowujemy nasze festiwale i czekamy na widzów - zapewnia w filmiku na stronie Teatru im. W. Siemaszkowej Jagoda Skowron, pełnomocnik dyrektora i wspaniała kompetentna i życzliwa łączniczka ze środowiskiem dziennikarskim. - Nie tylko czekamy, tęsknimy - dodaje tamże aktorka Małgorzata Machowska. To oczekiwanie dociera z ust innych osób tej instytucji kultury, obecnej teraz w przestrzeni internetowej. My też tęsknimy za żywym kontaktem z artystami i osobami, które poza sceną i wokół niej organizują wszystko, co się dzieje w teatrze.

Wśród różnych propozycji, m.in. edukacyjnych, była i owa wirtualna premiera koncertu, czy raczej spektaklu wokalno-muzycznego, "Nie całuj mnie pierwsza". Na bis! Bo wszak premiera tego spektaklu na żywo z widzami miała miejsce na scenie w foyer teatru w lutym podczas 26. Rzeszowskich Spotkań Karnawałowych. Tym razem naszych trzech tenorów, wspaniałych śpiewających aktorów Mateusza Mikosia, Roberta Żurka i Michała Chołkę 16 maja br. o godzinie 20.00 na Facebooku i YouTube teatru mogła oglądać cała Polska. Akompaniował im na fortepianie Tomasz Jachym. Zainteresowanie koncertem w czasie jego trwania ujawniło wpisami i sygnowaną obecnością kilkaset osób. Nie wiem, czy widownia dużej sceny, na której występowali artyści, pomieściłaby wszystkich. Symbolicznie, w naszym widzów imieniu, siedział w tej pustej przestrzeni tylko Marek Kępiński, też aktor, w roli teatralnego cicerone. Bo nie tylko objaśniał w poszczególnych sekwencjach, z jakim repertuarem mamy do czynienia, ale uprzednio, prawie od drzwi wejściowych prowadził nas przez foyer znajomymi ścieżkami do sali teatralnej aż na scenę, gdzie wymierzył drewnianym składanym metrem wymagane odległości pomiędzy mikrofonami i pozostawił tamże ów powichrowany przymiar jak rekwizyt i znak pandemicznego czasu.

W tonącej w czerni przestrzeni scenicznej z punktowym światłem kierowanym na aktorów rozbrzmiała piosenka zaintonowana przez Roberta Żurka: "Kiedy się spojrzeć w krąg, tyle pól lasów łąk", wśród których najpiękniejsze są "Kochane baby, ach te baby!/ człek by je łyżkami jadł", co już zabrzmiało chórem, a artyści odsłonili twarze spod masek. I popłynęły kolejne piosenki, które były, są lub będą w repertuarze tego teatru. Artyści budowali nastrój dowcipnie, lirycznie i chwilami nostalgicznie z uwielbieniem dla dam, którym ten spektakl był wszak dedykowany. Rozdawali metaforami ukochanym dziewczynom czerwone tulipany, cukierki dla panienki miast kwiatów, brzmiał Mozart, polifonii król. Czarowali poetycko m.in. Brelem, Cohenem, zabrali nas w podróż miłości z Osiecką utworem z musicalu "Wielka woda" Jana Szurmieja, wzruszali Warsem i pieśniami ze spektaklu Jana Nowary "Romantyzm - Nowe Oczyszczenie" oraz innymi urokliwymi brzmieniami. Barokowym tekstem Stanisława Herakliusza Lubomirskiego wybrzmiała miłość do Ermidy z sielankowej komedii o królewnie pasterskiej, który to spektakl podziwialiśmy w premierowym wydaniu 16 listopada ubiegłego roku w zaimprowizowanej adekwatnie scenerii sali balowej zamku w Łańcucie. Mateusz Mikoś i Michał Chołka w pieśniach miłości króla Filandra i pasterza Amintasa do królewny Ermidy znowu wykazali wielką klasę aktorską i przypomnieli dziełem kompozytora Wojciecha Głucha, jak sprawcza jest moc muzyki, która buduje nastrój pierwotnego widowiska i w jego cząstce koncertowego spektaklu. W innych sekwencjach koncertu Michał Chołka przynosił też "pereł deszczu chmur" i błagał czarownie Brelem "nie opuszczaj mnie".

A na koniec porywająco, z wielkim temperamentem postawili kropkę tytułowym przebojem Skaldów "Nie całuj mnie pierwsza". W tym internetowym przekazie można było jeszcze do północy powtórzyć sobie na bis koncert. Ale to jednak nie to samo, co w ów wieczór lutowy, gdy Michał, Robert i Mateusz kilkakrotnie bisowali przyzywani brawami, a lwowska aktorka Myrosława Sołuk spontanicznie i dowcipnie dopowiadała-komentowała śpiewem z ostatniego rzędu widowni podczas tamtego koncertu. Powróciła tęsknota widzów za tymi pokoncertowymi rozmowami, pocałunkami gratulacyjnymi, brakowało - co Marek Kępiński już na wstępie zauważył - owego szmeru i szeptów, które falują w przestrzeni foyer w spektaklowe dni w teatrze.

Miejmy nadzieję, ze powrócą niebawem te nastroje, może już na sierpniowych Transmisjach rzeszowskich i powakacyjnym otwarciu sezonu artystycznego. Bardzo na to czekamy. Także na zapowiedzianą premierę "Iwony, księżniczki Burgunda" Gombrowicza z Justyną Król w roli tytułowej, którym to spektaklem zamierzano święcić 28 marca Międzynarodowy Dzień Teatru. Odnotujmy zatem, że spektakl-koncert na bis "Nie całuj mnie pierwsza" był takim artystycznym prezentem online naszych artystów, tym razem z okazji Dnia Teatru Publicznego.

 

Ryszard Zatorski
Nasz Dom Rzeszów
1 czerwca 2020

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...