Tłumy na pierwszym spektaklu
"Wesele" - aut. Stanisław Wyspiański - reż. Maja Kleczewska - Teatr Słowackiego w KrakowieGłośna premiera "Wesela" w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Tłumy na pierwszym spektaklu, biletów na kolejne już nie ma.
Kraków emocjonował się tym przedstawieniem na długo przed pierwszym pokazem, a bilety na wszystkie dostępne spektakle - choć nietanie - wyprzedały się na pniu. Tak, "Wesele" w reżyserii Mai Kleczewskiej w Teatrze Słowackiego to kulturalne i towarzyskie wydarzenie sezonu w Krakowie. Zobaczcie zdjęcia z sobotniej premiery spektaklu. Były tłumy, były osobistości, było "na bogato".
Krakowski Teatr im. Słowackiego ma swój czas. Na wysoką falę wyniosła go trzy lata temu inscenizacja "Dziadów" Adama Mickiewicza - spektakl, wokół którego rozpętała się polityczna burza. Wraz z kłopotami - głównie dla dyrektora Krzysztofa Głuchowskiego, którego bezskutecznie w ramach retorsji próbowano odwołać - rozpoczął się dla "Słowaka" okres artystycznej i frekwencyjnej prosperity. Umocnił go jeszcze świetnie przyjęty i nagradzany musical "1989", który - można powiedzieć bez kozery - reprezentuje światową jakość (zrealizowany we współpracy z gdańskim Teatrem Szekspirowskim). Teraz ten trzyletni okres domknięty został kolejną głośną premierą. W dwójnasób symboliczną, bo po pierwsze reżyserka "Wesela" Maja Kleczewska była też odpowiedzialna za "Dziady", a po drugie - wydarzenie odbyło się dokładnie w 123. rocznicę prapremiery dramatu Stanisława Wyspiańskiego na deskach Teatru im. Słowackiego.
"Wesele" Kleczewskiej kontra "Wesele" Klaty
Smaczek dla teatromanów był jeszcze jeden, w końcu wszyscy w pamięci mają - na dodatek wciąż grane od czasu do czasu - wyjątkowe "Wesele" w wersji Starego Teatru i reżysera Jana Klaty. Spektakl pamiętny, z zaskakującym udziałem blackmetalowego zespołu Furia. To jednak nie jest pojedynek między teatrami, a raczej artystyczny dialog na temat uniwersalnego dramatu Wyspiańskiego.
Co zresztą ciekawe, w rolę gospodarza w obu spektaklach wciela się ten sam aktor: Juliusz Chrząstowski.
- Właśnie na tym polega fenomen tego tekstu, że "Wesele" z 2017 w reżyserii Jana Klaty, a "Wesele", którego premiera za chwilę, to są dwa zupełnie inne przedstawienia, dwie zupełnie inne tezy, dwie zupełnie inne opowieści o Polsce i Polakach - wyjaśniał aktor w rozmowie z PAP.
Premiera "Wesela" wzbudza wielkie emocje i oczekiwania
I zwraca uwagę, że to nowe "Wesele" powstało w zupełnie innym kontekście sytuacji politycznej w Polsce i za granicą.
Chrząstowski dla PAP: - W 2017 roku postać Wernyhory była postacią symboliczną, mówiliśmy o jakimś profecie z Ukrainy, a dzisiaj jest konkretny przekaz - rolę Wernyhory gra kobieta, Ukrainka, która śpiewa ukraińską pieśń matki opłakującej syna. Ten chocholi taniec, który chwyta nas wszystkich za gardło, jest chocholim tańcem pełnym strachu, lęku. W gruncie rzeczy pożoga wojny jest tak blisko, jak dawno nie była. W związku z tym chocholi taniec i ta polska niemożność staje się jeszcze bardziej dotkliwa.
Warto przekonać się na własne oczy, jak udała się nowa inscenizacja "Wesela", choć wcale nie będzie to łatwe. Bilety na wszystkie dostępne w repertuarze spektakle - do maja! - są wyprzedane.
Ważne ogłoszenie ministra ws. Teatru im. Słowackiego
Po spektaklu minister Bartłomiej Sienkiewicz poinformował ze sceny, że Teatr Słowackiego będzie współprowadzony przez ministerstwo kultury. Taki wariant rozważny był już wcześniej, gdy MKiDN kierowane było przez Piotra Glińskiego. Ostatecznie do tego nie doszło przez zamieszanie z "Dziadami" i próby odwołania dyrektora Głuchowskiego przez dotychczasowego organizatora sceny, czyli Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego.