To będzie festiwal muzyki i teatru

48. Festiwal im. Jana Kiepury w Krynicy-Zdroju

Bogusław Nowak, dyrektor Opery Krakowskiej, o rozpoczynającym się w sobotę Festiwalu im. Jana Kiepury w Krynicy

Przypomnijmy, najdłużej - bo przez 28 lat - odpowiadał za program krynickiego festiwalu Bogusław Kaczyński. Gdy się wycofał, impreza zaczęła przeżywać kłopoty.

- Przez blisko 50 lat sto kilometrów od Krakowa rósł w siłę festiwal, w którym udział Opery Krakowskiej, można powiedzieć, był symboliczny - mówi dyrektor Nowak. Ale, przyznaje, że taki festiwal to zawsze propozycja autorska, szanuje więc decyzję Bogusława Kaczyńskiego, który wolał współpracować ze scenami muzycznymi z innych miast.

Nie kryje jednak, że gdy ten przed trzema laty się wycofał, oczekiwał propozycji współpracy. Ta nadeszła dopiero w tym roku, w marcu, przez Urząd Marszałkowski, któremu podlega Opera. - Dostaliśmy zapytanie, czy w tak krótkim czasie podjęlibyśmy się trudu opracowania programu tegorocznego festiwalu. Wyzwanie było interesujące i kuszące i tak oto odpowiadamy za program festiwalu, pozostawiając całą stronę organizacyjną władzom Krynicy - wyjaśnia dyrektor Opery. I zapowiada zmiany.

- Do tej pory był to festiwal gwiazd, bo i muzyka operetkowa, i musicalowa kreuje gwiazdy, a i publiczność ich oczekuje - mówi dyr. Nowak. - My oczywiście nie stronimy od gwiazd, ale chcemy, by był to festiwal muzyki i teatru. By każdy z koncertów miał swój odrębny pomysł inscenizacyjny i wyrazisty wizerunek muzyczny i teatralny. Mamy nadzieję, że publiczność zauważy, że prawdziwe gwiazdy kreują teatr i muzyka.

Gwiazd oczywiście nie braknie, poczynając od Małgorzaty Walewskiej. Dużym wydarzeniem będzie jej recital z towarzyszeniem harfistki, Małgorzaty Zalewskiej.

- Widziałem ten koncert w Teatrze Wielkim w Warszawie i wzniosłem się na wyżyny własnych emocji. To niezwykły koncert. Arie i pieśni składające się na program koncertu, który do tej pory słyszeliśmy w towarzystwie orkiestry albo fortepianu. A tu, tylko piękno harfy, która je fantastycznie uszlachetnia - ocenia Nowak.

Cieszy się też, że wystąpią na festiwalu po latach Krystyna Tyburowska i Jan Wilga. Ich koncert "Operetka moja miłość" będzie zarazem benefisem tych śpiewaków.

Wystąpi także trzech tenorów: Tomasz Kuk, Adam Sobierajski i Adam Zdunikowski, którzy już podczas wieczorów w Operze wspaniale bawili publiczność.

Miłośnicy piosenek międzywojnia z przyjemnością odbiorą wieczór "Powróćmy jak za dawnych lat", w którym będą śpiewać: Bożena Zawiślak-Dolny, Katarzyna Zawiślak-Dolny, Michał Kutnik i Jacek Wójcicki.

Wspaniale zapowiada się koncert finałowy - "Według Pucciniego". Zabrzmią w nim największe przeboje - od "Madame Butterfly" i "Toski", po "Nessun Dorma" z opery "Turandot". A wystąpią: Wioletta Chodowicz, Monika Kory-alska, Katarzyna Oleś-Blacha, Ewa Vesin, Mariusz Godlewski, Tomasz Kuk, Pavlo Tolstoy, którym będzie towarzyszyć Orkiestra Opery Krakowskiej pod dyrekcją Tomasza Tokarczyka. Gospodarzem wieczoru będzie Sławomir Pietras.

- Robimy ten festiwal własnymi siłami i siłami naszych przyjaciół. Wszyscy artyści, których zaprosiliśmy, mają lub mieli związki z naszą Operą. Mając tak mało czasu, mogliśmy się zwrócić tylko do przyjaciół - tłumaczy Nowak.

Codziennie też, przez osiem dni, w południe, w hołdzie dla Jana Kiepury, rozbrzmiewać będzie z muszli koncertowej Hejnał Kiepurowski, czyli śpiewany na żywo jeden z utworów z repertuaru legendarnego tenora.

Bogusław Nowak nie chce jeszcze mówić o przyszłości. - List intencyjny z władzami Krynicy mówi o współpracy trzyletniej, ale o niej będę myślał za dwa tygodnie, już po festiwalu - mówi. Nie kryje jednak, że pomysłów ma wiele.

- W Krynicy jest tyle fantastycznych miejsc, w których mogłaby rozbrzmiewać muzyka - zaznacza dyrektor Opery. I już na Górze Parkowej widzi "Halkę" albo "Carmina Burana". W jakimś pięknym zakątku Krynicy wyobraża sobie "Skrzypka na dachu", przeniesionego z krakowskiego Kazimierza. - Bo chciałbym, by ten festiwal nie ograniczał się tylko do Pijalni i muszli koncertowej, ale żeby zdobył Krynicę w dosłownym tego słowa znaczeniu. By wyszedł w plener. Mamy w repertuarze "Teresicę"; przecież zagrana na Górze Parkowej, obok tzw. bocianówki, znalazłaby wielu szczęśliwych odbiorców. Pewnie tylko komary byłyby przeciw.

Wacław Krupiński
Gazeta Polska
7 sierpnia 2014

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia