To mój obowiązek
"Chiny. Opowieść prawdziwa" - Badiucao - Centrum Sztuki Współczesnej - Pałac Ujazdowski w WarszawieChiny. Opowieść prawdziwa. Wystawa autorska Badiucao, kuratorowana przez Michaele Šilpochovą, możemy oglądać w Centrum Sztuki Współczesnej w Pałacu Ujazdowskim w Warszawie do 15 października 2023 roku.
W roku 1989 Richard Gordon wraz z reżyserką Carmą Hinton nakręcili film dokumentalny o beztialsko stłumionym buncie na placu Tiananmen. Film nosił tytuł The Gate of Heavenly Peace i choć naturalnie było to dzieło niezwykle istotne ze względu na poruszony temat, odegrało znacznie większą rolę, niż mogliby przypuszczać autorzy. Wyznaczyło bowiem punkt zwrotny w życiu jednego Chińczyka. Mowa tu oczywiście o bohaterze jednej z głośniejszych wystaw ostatniego czasu, jaką mamy przyjemność przeżywać dziś w Warszawie. Badiucao to artysta-aktywista, dysydent z Chin i nieugięty wichrzyciel, który przyjechał do Polski, aby jak sam tytuł wystawy zapowiada: Tell China's Story Well – opowiedzieć prawdziwą historię Chin. Tytuł tak, jak cała twórczość autora stanowi formę ironicznej odpowiedzi na strategię komunistycznej propagandy – jest otwartą i jawną jej krytyką.
Badiucao podobnie jak wielu innych padł ofiarą systemowego wymazania niewygodnych dla partii rządzącej elementów pamięci historycznej. O dramacie, który rozegrał się na bruku Placu Niebiańskiego Spokoju (Tiananmen), dowiedział się przypadkowo na studiach. Ktoś ukrył film Hinton i Gordona na taśmie ze spiratowanym filmem fabularnym. To niespodziewane zderzenie z nową – obcą, choć jego – rzeczywistością wyrwało go z matrixa, w którym żył jak inni przez wiele lat. Badiucao radykalnie odwrócił się od Chin sterowanych autokracją i postanowił poświęcić swoje życie i twórczość walce z uciskiem i dezinformacją oraz krzewieniu prawdy i wolności. Jego subwersywnej działalności zarówno w internecie, jak i na polu sztuki nie są wstanie powstrzymać nawet nagminnie otrzymywane przez artystę groźby śmierci, które, choć jak mogłoby się wydawać, pokonały Badiucao podczas jego pierwszej autorskiej wystawy w Hongkongu (wystawa została odwołana), w rzeczywistości wygrały jedynie bitwę, lecz zdecydowanie nie zwyciężyły wojny.
Wystawa Chiny. Opowieść Prawdziwa jest jednak głośna nie tylko ze względu na rozgłos, jaki osiągnęła w mediach, ale ona sama w sobie stanowi donośnie skandujący swoje racje żywy organizm. Jest dynamiczna, intermedialna, wypełniona po brzegi nośnikiem i przekazem. W tym miejscu pragnę zwrócić się również w kierunku pracy kuratorki (Michaeli Šilpochovej) – wyraz wystawy bowiem doskonale podbijają zastosowane przez nią strategie. Zarówno opracowanie teoretyczne, które spina całość pozwalając nam, widzom cyrkulować rytmicznie przez ogrom niezwykle emocjonalnych pracy i instalacji, które z łatwością mogłyby ulec w tej przestrzeni chaotycznej eksplozji, jak i praca z kolorem, który sprzęga się z przekazem prac w danym sektorzę. Wystawę otwiera krwiście czerwona sala ewokująca komunistyczne flagi – sala obejmuje sekcję poświęconą krytyce propagandowego języka i absurdalnych nakazów i zakazów generowanych przez reżim. Widz staje się w tym miejscu świadkiem symbiozy składowych, jakimi są dzieło, przekaz i przestrzeń.
Badiucao jest apologetą buntu; buntu, który uważa za obowiązek każdego, kto żyje w realiach systemu gwałcącego prawa człowieka. Podkreśla, że nawet najmniejsza forma oporu może przyczynić się do runięcia barykady – muru wzniesionego przez system stosujący ucisk i przemoc. Bunt w kontekście twórczości artysty jest nie tylko ideą, lecz wręcz cnotą – moralną powinnością. Jak wielokrotnie podkreśla; jego prace i ta wystawa to forma hołdu – oddania czci – dla zbuntowanych, dla tych, którzy w imię wyższej sprawy, jaką jest przywrócenie ludziom widzialności, głosu, wolności i sprawiedliwości nie bali się zajrzeć śmierci w oczy.
Jednym z częściej wybrzmiewających wątków podczas wystawy był problem wymazywanej pamięci historycznej. W środkowej części ekspozycji znajduje się instalacja, która w mojej pamięci pozostanie na lata. Po dramatycznej w skutkach pacyfikacji protestującego tłumu na placu Tiananmen, Chiński rząd każdemu, kto przysłużył się ,,zaprowadzeniu porządku" tamtego dnia przydzielał nagrodę honorową w postaci zegarka z wygrawerowaną datą. W późniejszym czasie postanowiono jednak zażądać zwrotu każdego z darowanych zegarków, ponieważ stanowiły one rzeczowy dowód na to, że coś takiego w ogóle się wydarzyło, a przecież nic podobnego. Parę sztuk jednak krążyło po świecie, a jedna z nich miała zostać wystawiona na aukcji w 2021 roku w Londynie. Badiucao zaoponował twierdząc, że są to szczególnie istotne nośniki prawdy historycznej o masakrze na Tiananmen, a w rezultacie aukcję odwołano. Zegarek trafił do rąk artysty, aby ten mógł szerzyć pamięć o makabrycznych zdarzeniach z 1989 roku. Instalacja składa się z 64 kubików, na których w jednym kierunku ustawione są namalowane krwią artysty wizerunki zegarków, symbolizujących ,,ból nie do zmierzenia".
Wystawa, choć wizualnie odnosi się przede wszystkim do sytuacji politycznej i społecznej Chin oraz Rosji w kontekście wojny w Ukrainie i pewnych analogii, które artysta dostrzega między Putinem a Xi Jinpingiem, to jednak przesłanie jest całkowicie uniwersalne. W tym miejscu, gdybym miała zawrzeć je w jednym zdaniu, na myśl automatycznie przychodzą mi słowa piosenki Jacka Kaczmarskiego: Nie dajcie z siebie zedrzeć skór! Wystawa zagrzewa, wybudza z letargu, wzburza krew i pozostawia widza w stanie wzmożonej czujności. Wieńczy ją praca audiowizualna o niezwykłej mocy – neon nawiązujący do słynnego dzieła Francisco Goyi, Rozstrzelanie powstańców madryckich – tu w barwach niebiesko-żółtych oraz czerwonych wprost nawiązujących do agresji rosyjskiej na Ukrainę. W tle słychać zapętlone frazy – głosy powtarzające ,,Why?", ,,It's my duty" – praca ta upamiętnia wzruszającą wypowiedź chińskiego studenta złapanego przez dziennikarza w drodze na protest na placu Tiananmen, który zapytany o to, dlaczego tam jedzie, odpowiedział po prostu, że to jego obowiązek. Badiucao wypuszcza widza z gęsią skrórką. Przez resztę sal w kierunku wyjścia wracałam w ciszy i zadumie. Naszym obowiązkiem – moim obowiązkiem – jest nie pozostać bierną, zaznaczyć swoją obecność, moim obowiązkiem jest nie pozwolić wydrzeć z siebie głosu. Przede wszystkim jednak, nie czekać na bohatera, nie czekać, aż ktoś wywalczy za nas dla nas. Należy się jednoczyć i pielęgnować pamięć, bo tylko pamiętając, możemy oddać cześć, tym którzy pomimo strachu sprzeciwili się oprawcy i ustrzec przyszłość od zła przeszłości.