To nie był dobry rok dla teatru spod znaku Williama Szekspira

14. Międzynarodowy Festiwal Szekspirowski

Zakończony oficjalnie 8 sierpnia XIV Festiwal Szekspirowski (ostatni spektakl pokazywany był 9 sierpnia) należał do najbardziej rozbudowanych w swojej historii. Niestety, wśród propozycji festiwalowych zabrakło olśnień, wyjątkowych, zapadających w pamięć inscenizacji i przeciwwagi dla komediowego, przeważnie niezbyt wyszukanego teatru

XIV edycja Festiwalu Szekspirowskiego upłynęła pod znakiem teatrów autorskich. Zainteresowanie budziły spektakle głównej gwiazdy festiwalu - Oskarasa Koršunovasa oraz córki słynnego Petera Brooka - Iriny Brook. Intrygująco zapowiadał się występ Roman Viktyuk Theare. Nieoczekiwanie zdecydowanie najjaśniejszym punktem festiwalu okazał się spektakl Bei von Malchus zrealizowany w jej jednoosobowym Bea von Malchus Solotheater [na zdjęciu].

Właśnie "Henryk VIII" pochodzącej z Niemiec von Malchus okazał się najbardziej udanym spektaklem Festiwalu. Dzięki umiejętnemu wykorzystaniu kilku elementów garderoby odegrała ona wszystkie postaci w rzadko stosowanej w teatrze w konwencji "storyteller" (opowiadania, gawędy), relacjonując wydarzenia "Henryka VIII" z perspektywy Williama Szekspira streszczającego swoją sztukę królowej Elżbiecie I. Bardzo zabawna, obfitująca w cięty dowcip historia, poparta zostaje perfekcyjnym, plastycznym aktorstwem.

Z kolei spektakle słynnego Litwina, Oskarasa Koršunovasa, obrazują zmiany jakie zaszły w jego teatrze w ciągu minionej dekady. Przełomowy dla jego kariery "Sen nocy letniej" (premiera w 1999) wyrasta z tradycji teatru litewskiego - to minimalistyczny, gęsty od metafor teatr wyobraźni, balansujący jednak na pograniczu kiczu i komedii slapstickowej. Wszyscy aktorzy poruszają się z oheblowanymi deskami, z których tworzą scenografię, wykorzystując je również do wybijania rytmu spektaklu. Z kolei młodszy 9 lat "Hamlet" prezentuje zupełnie inne podejście do teatru. Dramat księcia Danii w ujęciu Koršunovasa to spektakl nieprzyjemny, wręcz niewygodny, pełen drażniących efektów dźwiękowych, kontrastów wizualnych, groteski przeplatanej motywami rozgrywanymi zupełnie serio.

Zupełnie inny typ teatru przywiozła do Gdańska Irina Brook. Jej teatr sprowadza się do przaśnego humoru, wyraźnie inspirowanego commedią dell\'arte i bardzo dobrego aktorstwa, umożliwiającego ogrywanie przeważnie mało wybrednych gagów. Farsowo-kabaretowe odczytanie "Snu nocy letniej" figuruje pod tytułem "Czekając na sen", ponieważ aktorzy Irina Brook Compagnie zgrywają się na technicznych, którzy w spartańskich warunkach odgrywają spektakl w zastępstwie za aktorów, którzy z powodu strajków w Grecji utknęli na lotnisku w Atenach.

Nieco bardziej wyrafinowany humor zawiera "Burza!", błyskotliwie zagrana i dość przekornie łącząca historię Prospera, Ariela i Kalibana z bezludną wyspą rodem z "Przypadków Robinsona Cruzoe". Prospero okazuje się kucharzem, a cała intryga nabiera gastronomiczno-jarmarcznego charakteru. Spektakl kończy się nietypowym happy endem - wszyscy opuszczają wyspę poza Prosperem, który sam skazuje się na prawdziwą samotność, stając się już niemal bohaterem książki Daniela Defoe.

Sporym rozczarowaniem był prawie dwugodzinny pokaz gimnastyki w wykonaniu podopiecznych Rosjanina Romana Viktyuka. W "Romeo i Julia" aktorzy wspinają się po linach, zwisają twarzą do dołu z efektownej scenografii, przypominającej statek, co stanowi jedyny udany pomysł inscenizacyjny całego spektaklu. Czterech marynarzy bierze na warsztat tekst "Romea i Julia", by zabić nudę podczas rejsu. Więcej powodów, aby wystawić Szekspira Roman Viktyuk niestety nie znalazł.

XIV Festiwal Szekspirowski okazał się wyjątkowo klasyczny i konserwatywny. Najodważniejsze inscenizacje pokazano podczas konkursu o Złotego Yoricka. Werdykt, zgodnie z sugestią zawartą w naszym tekście poświęconemu propozycjom konkursowym, okazał się korzystny dla Teatru im. Kochanowskiego w Opolu, który za "Co chcecie albo Wieczór Trzech Króli" otrzymał wyróżnienie. Jury w składzie Wojciech Owczarski (przewodniczący), Monika Żółkoś, Barbara Świąder i Tomasz Kubikowski Złotego Yoricka nie przyznało nikomu. Żadna z inscenizacji nie zasłużyła na główną nagrodę, jednak każda z nich jest próbą opowiedzenia za pomocą tekstu Szekspira jakiejś prawdy o świecie, który nas otacza. Właśnie tego zabrakło w zagranicznych inscenizacjach.

Nie do końca udała się pierwsza produkcja Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego - "Makbet Remix", za to bardzo pozytywne wrażenie wywarł projekt teatru społecznego - "Perykles", zrealizowany na Dolnym Mieście przez angielską Parrabbolę. Nie ulega wątpliwości, że oba projekty (własna produkcja festiwalowa oraz teatr społecznościowy) powinny być kontynuowane.

Mocą gdańskiego festiwalu zawsze było wypośrodkowanie repertuaru lżejszego, nastawionego na "wakacyjnego" widza i propozycji ambitniejszych. W tym roku dysproporcja między pierwszymi a tymi drugimi była boleśnie niekorzystna dla sympatyków bardziej wymagającego teatru. Pewnie dlatego w trakcie prawie każdego pokazu widownie opuszczali niezadowoleni widzowie, niekiedy bardzo licznie ("Ja, Hamlet" Teatru im. Bogusławskiego w Kaliszu, "Romeo i Julia" Roman Viktyuk Theatre z Rosji, "Wieczór Trzech Króli" Musical Comedy Theatre z Armenii).

Z tegorocznego Festiwalu Szekspirowskiego wynika jedno - to nie był dobry rok dla teatru spod znaku Williama Szekspira. Oby kolejny, w którym odbędzie się piętnaste, jubileuszowe wydanie teatralnego święta, okazał się dla niego (i dla nas) bardziej pomyślny.

Łukasz Rudziński
www.trojmiasto.pl
12 sierpnia 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...