To przecież takie proste
"Utwór sentymentalny..." na Festiwalu Sztuk Przyjemnych i NieprzyjemnychOrganizatorzy Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych postawili na różnorodność, zapraszając do tegorocznych zmagań teatry i twórców o własnym, niepowtarzalnym stylu. Tym razem mieliśmy okazję zobaczyć spektakl Teatru Montownia - w wyreżyserowanym przez Piotra Cieplaka przedstawieniu powracamy do świata dzieciństwa, kiedy to wyobraźnia najprostszym rzeczom nadawała rys niezwykłości.
Pięć makatek spełniających role żaluzji powoli zwija się odsłaniając świat zamknięty w formę gigantycznego sześcianu, którego krawędzie zbudowane zostały z olbrzymich ratanowych witek i kilkudziesięciu tekturowych, papierowych elementów - w ten sposób Piotr Cieplak zbudował uniwersum, w którym mamy okazję obserwować codzienność czterech bohaterów reprezentujących odmienne modele życia. Tu za pomocą sznurka, przyklejanych rzepami elementów oraz niezwykłej pomysłowości obserwujemy, jak na naszych oczach rzeczywistość przeistacza się, przyjmując coraz to nowsze kształty. Stałość i zmienność walczą ze sobą, z jednej bowiem strony tyle się dzieje, z drugiej jednak każdy z bohaterów zdaje się być wierny swoim przyzwyczajeniom, swoim codziennym rytuałom. A jednak spotykają nas rzeczy, które stanowią wyłom w szarej codzienności - czasem przybłąka się pies, innym razem ktoś poczęstuje nas rajskim owocem. Niby nic, a jednak świat wokół nabiera jakby innych kolorów, staje się łatwiejszy do zniesienia.
Najbardziej niezwykłym elementem wyobraźni twórców „Utworu sentymentalnego…” jest jej pierwotność - prowokuje ona w widzu powrót do najprostszych skojarzeń, do czasów, kiedy domki zbudowany z koca tworzyły mikroświaty, a cienie zaobserwowane na ścianie potrafiły przerażać nie mniej niż największe życiowe tragedie dorosłego życia. W spektaklu nawet krople deszczu mają niespotykane, dziwne kształty, które w zaskakujący sposób uświadamiają nam, jak bardzo przywiązani jesteśmy do stereotypowych wyobrażeń, do określonych, raz na zawsze ustalonych sposobów postrzegania. Elementem, który może uwolnić w nas nowe emocje, jest kontakt z przyrodą, który w przedstawieniu Teatru Montownia pokazany jest w najprostszy sposób. Ptak śpiewający na drzewie, szczekający pies, piękno zakwitających kwiatów - wszystko to tworzy pogodny świat, w którym czujemy się bezpiecznie, który oparty jest na harmonii. Tu nie ma miejsca na okrucieństwo i nienawiść, bowiem bohaterowie, którzy stworzyli własną rzeczywistość, postanowili, iż nie będzie w niej miejsca na takie emocje.
Spektakl Piotra Cieplaka stawia podstawowe pytanie: dlaczego nie mielibyśmy żyć w świecie, który jest piękny, zrównoważony, pełen radości? Przecież każdy z nas kreuje własną rzeczywistość, każdy z nas może zatem stworzyć sobie takie życie, jakie sobie wymarzył - przynajmniej w pewnym stopniu. Musimy tylko nauczyć się cieszyć najprostszymi rzeczami - tym, że ktoś obdarza nas uśmiechem, że ktoś stara się nas rozśmieszyć. Czasem w nasze życie wkrada się chaos, który w spektaklu przedstawiony został za pomocą „znaków życiowych” (znaki drogowe zawieszone na sznurku przesuwały się przed oczami widzów przy akompaniamencie hałaśliwej, głośnej muzyki). Czasem nie wiemy, jakiego dokonać wyboru, ale z każdego życiowego zakrętu można wybrnąć - co też czyni jeden z bohaterów, który zdejmując strzałkę ze znaku nakazującego skręt w prawo prostuje ją, używając potem jako strzały, którą wystrzeliwuje z łuku.
Przedstawienie zbudowane zostało za pomocą plastycznych obrazów – zaskakujące swą prostotą rozwiązania sprawiły, że niepotrzebne były słowa. Rytm spektaklu wyznaczała grana na żywo muzyka, a właściwie wygrywane dźwięki, dzięki którym świat stawał się bardziej czytelny. Synchronizacja ruchów aktorów z wygrywanymi przez parę muzyków akordami sprawiała, że widzowie nie mogli wyjść ze zdziwienia. Podczas spektaklu i po jego zakończeniu dały się słyszeć liczne głosy zdumienia. Większość widzów szeptała: „Przecież to takie proste”. Kto powiedział, że piękno musi być skomplikowane?