To trzeba usłyszeć i zobaczyć!

"Tannhäuser" - reż. Laco Adamik - Opera Krakowska w Krakowie

Przyznam się, idąc w czwartek wieczorem do Opery Krakowskiej na premierę Tannhausera Wagnera nie przypuszczałam, że czekają mnie tak piękne doznania artystyczne. Ba, szłam tyleż z zaciekawieniem co obawą czy wszyscy wykonawcy sprostają zadaniu, czy wizja reżysera będzie zgodna z moim odczuciem itp. itd.

Po kilku godzinach wychodziłam w tym szczególnym nastroju, jaki rodzi się w kontakcie z wielką sztuką. Powinnam jeszcze dodać, że nie należę do miłośników dzieł mistrza z Bayreuth. Nad germańskie, mroczne ich klimaty przedkładam słoneczność ale i gwałtowność oper włoskich twórców. A jednak...

Wagner przy ul. Lubicz ujął mnie przede wszystkim standardem przygotowania i wykonania. Nie przypuszczałam, że nasza operowa orkiestra, która nie zawsze mnie zachwyca, potrafi brzmieć tak szlachetnie i soczyście, że stać ją na takie piana i takie kulminacje. Tomasz Tokarczyk, który muzycznie przygotował i poprowadził premierę Tannhausera, uczynił to z wielkim wyczuciem dramatu. Muzyka pod jego batutą prawdziwie żyła. Równie pięknie brzmiały chóry: mieszany przygotowany przez Zygmunta Magierę i dziecięcy pracujący pod egidą Marka Kluzy. No i soliści... Znów muszę powiedzieć: nie przypuszczałam że mamy tak wybornych śpiewaków „wagnerowskich". Na czoło z oczywistych względów wysunął się Tomasz Kuk w tytułowej partii. To urodzony Tannhauser i wokalnie i postaciowo. Ale miał wspaniałe partnerki i partnerów. Ewa Vesin stworzyła postać Wenus drapieżną i kipiącą emocjami. Jej przeciwieństwem była także przepełniona uczuciem ale jakże uduchowiona Elżbieta Wioletty Chodowicz. Ileż w jej śpiewie było piękna, delikatności, muzycznego uroku! Podobnie na szczyty muzykalności wznieśli się Mariusz Godlewski – Wolfram i Andrzej Lampert – Walter. A obok nich: Monika Korybalska jako Pastuszek, Aleksander Teliga – Landgraf, Der Schreiber – Krzysztof Kozarek, Reinmar – Jacek Ozimkowski, Andrzej Biegun – Biterolf... Wszyscy oni stworzyli dobry teatr oddający ideę, którą jasno wyłożył Laco Adamik w drukowanym programie spektaklu. Człowiek to dwoistość: z jednej strony to biologia, natura, z drugiej – duch, świadomość, kultura. Co wybierzemy, zależy od nas samych, bo to my poszukujemy sensu swojego istnienia.

Czy wszystko mi się w czwartek bezwarunkowo podobało? Szczęśliwy świat mieszkańców groty Wenus był – jak na mój gust – zbyt ruchliwy (ruch sceniczny – Katarzyna Aleksander-Kieć). Nieco męczący dla oczu był kontrast bieli i czerni interesujących skądinąd strojów gości śpiewaczego turnieju (kostiumy i scenografia – Barbara Kędzierska). Ale to drobiazgi wobec całości.

Opera Krakowska przygotowała co najmniej dwie obsady każdej roli. Mam nadzieję, że równie dobre i ciekawe jak premierowa. Tego Tannhausera trzeba usłyszeć i zobaczyć! Możemy być z niego dumni!

Anna Woźniakowska
www.polskamuza.eu
15 czerwca 2016
Portrety
Adamik Laco

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia