To tylko happening. Nic więcej
"Oriente" - Teatro Due Mondi - 20. Festiwal MaltaZa każdym razem, kiedy oglądam występy teatrów ulicznych, z ich szczudłami, ogniem, przerysowaną formą, stwierdzam, że nie ma sensu oceniać tych spektakli według kryteriów artystycznych. To po prostu fajne happeningi z prostym przesłaniem
Podobnie rzecz się ma z "Oriente" Teatro Due Mondi. To odgrywana na ulicy Półwiejskiej opowieść o dalekowschodniej społeczności gnębionej przez strasznego, szalonego i krwiożerczego tyrana. Mamy ładne kostiumy, dyktatora na szczudłach i w wojennym anturażu, starca o azjatyckich rysach, wygłaszającego po angielsku życiowe sentencje z akcentem i głębią mistrza Yody z "Gwiezdnych Wojen" oraz gnębiony lud. To ładne przedstawienie, angażujące publiczność w swą formę, zaciekawiające kolorytem spacerujące z rodzicami dzieci. Półwiejska w środowy wieczór była dzięki niemu na pewno ciekawszą ulicą. Ale rozpatrywanie go w kategoriach artystycznych nie ma sensu.
Bo poza niezbyt odkrywczą konstatacją, że pozornie słabsi i wyklęci mogą za cenę wyrzeczeń i ofiar przeciwstawić się wielkiej, złej sile, nie ma w tym spektaklu już nic. To odpowiedź dla tych, którzy wciąż narzekają, że za mało na Malcie teatrów ulicznych: ta forma jest po prostu artystycznie martwa. Może jedynie funkcjonować na zasadzie wydarzenia ulicznego. I tak już raczej zostanie.