Tramwaj donikąd?

"Tramwaj zwany pożądaniem" - reż: Piotr Kruszczyński - Teatr Miejski w Gdyni

Najnowsza premiera gdyńskiej sceny dramatycznej jest trzecią próbą zmierzenia się z wielką literaturą na scenie Teatru Miejskiego. I po raz trzeci pozostaje żal, że świetny materiał literacki nie został wykorzystany.

"Tramwaj zwany pożądaniem" Tennessee Williamsa należy do kanonu najważniejszych dramatów ubiegłego wieku i jak ulał pasuje do wizji dyrektora teatru Ingmara Villqista, by przybliżać widzom prawdziwe perełki literatury światowej. Niestety reżyser przedstawienia Piotr Kruszczyński zrobił wiele, by nie wykorzystać potencjału sztuki Williamsa, w czym dzielnie sekundują mu aktorzy Teatru Miejskiego. 

Blanche DuBois przyjeżdża do siostry tramwajem o nazwie "Pożądanie" niemal wprost na scenę - zanim na nią wejdzie, widzimy w parominutowej projekcji jak wysiada z tramwaju. Biel i ekskluzywny, rewiowy charakter jej ubrań ostro kontrastują z długą przyczepą kempingową w jakiej mieszka siostra Blanche - Stella i jej mąż Stanley Kowalski. Witająca od lat niewidzianą siostrę Stella nie wie, że właśnie wprasza się do jej domu rozkapryszona i niezrównoważona psychicznie awanturnica, która w krótkim czasie zmieni życie państwa Kowalskich w koszmar. 

Realia Ameryki lat 50-tych reżyser przeniósł do dzisiejszych czasów, odświeżając nieco tekst sztuki Williamsa. Stanley z kumplami - Mitchem i Stevem - nie spotyka się więc po to, by pograć w pokera, a w gry komputerowe, zaznaczone za pomocą joysticków i retuszy w tekście. Małostkowe, prymitywne życie pochodzącego z Polski Stanleya, wpisuje się raczej w sposób życia dzisiejszej młodzieży zarobkowej w Wielkiej Brytanii, jednak reżyser nie dostrzega tych zależności. Koncentruje się na tym, by dramat pasował do "nowych" czasów - wplata do sztuki Williamsa takie dodatki jak np. "rusz tę wielką dupę". Zabiegi te wystarczają jednak tylko na powierzchowne odświeżenie tekstu, który mentalnie tkwi w połowie ubiegłego wieku. 

Scenografia (Piotr Kruszczyński) przypominająca dom z "Urodzin Stanleya", nasuwa skojarzenia z dostojnymi sztukami warszawskiego Ateneum. Wyróżniają się szyny znane z produkcji Sceny Letniej (np. z "Procesu" w reż. Waldemara Śmigasiewicza), po których wjeżdżają elementy scenografii, odpowiadające za wnętrze domu Kowalskich. A w nim władać ma nieokrzesany, brutalny Stanley, jednak do tej roli Kruszczyński wybrał sympatycznego, niepozornego chłopca o cukierkowej buzi - występujący gościnnie Jarosław Sacharski, budując swoją postać zgodnie tekstem Williamsa jest więc z góry skazany na niepowodzenie. W tej sytuacji nachalnie "gwiazdorząca", emfatyczna Beata Żarnecka-Buczek jako Blanche nie ma na scenie żadnej przeciwwagi. Na ich tle całkiem nieźle wypada cicha i spokojna Stella (Katarzyna Bieniek) - wyrozumiała, pogodzona ze swoim losem żona i kochająca siostra. 

Zagadką jest dla mnie próba wżenienia w spektakl dusznego klimatu filmów Davida Lyncha, z popisowym utworem "Mulholland Drive", czyli "Llorando", które w "Tramwaju" wykonuje sąsiadka Stelli i Stanleya - Inez (Dorota Lulka). Lynchowski świat świetnie przecież współgrający z sytuacją Blanche, reżyser podkreśla przyciemnionym światłem i specjalnie podświetlonym wentylatorem, który tworzy złudzenie zaciemnionego słońca, w określonych momentach pulsującego złowieszczo. Więcej recept na Lyncha Kruszczyński niestety nie ma. 

Z prawdziwym żalem oglądam kolejne premiery Teatru Miejskiego. Nie udało się Barbarze Sass zachwycić dziełem Harolda Pintera - "Urodzinami Stanleya", a kuriozalny "Woyzeck" Georga Büchnera w reżyserii Katarzyny Deszcz bardziej zniechęca niż zachęca do "przygody z klasyką". Cieszący się w kraju uznaniem Piotr Kruszczyński miał wraz z nastaniem nowego sezonu odwrócić złą passę Miejskiego. Jednak miałki, pozbawiony rytmu, wypreparowany z emocji, pełen niekonsekwencji i bardzo słabej gry aktorskiej "Tramwaj zwany pożądaniem" trzeba usytuować po stronie dwóch wcześniej wymienionych. 

Może następnym razem się uda?

Łukasz Rudziński
www.trojmiasto.pl
12 października 2009

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia