Triumf wyobraźni

"Sudden Rain/ Between" - Teatr Wielki - Opera Narodowa w Warszawie

Przyszłość teatru muzycznego należy do reżyserów, nie kompozytorów. Taki wniosek narzuca się przynajmniej po warszawskiej premierze utworów "Sudden Ram" Aleksandra Nowaka oraz "Between" Agaty Zubel w reżyserii Mai Kleczewskiej.

Dwoje młodych kompozytorów podeszło do operowych debiutów dosyć zachowawczo. Nowak stworzył niemal klasyczną partyturę dramatyczną, opartą głównie na sprawdzonych chwytach impresjonistycznych oraz ekspresjoni-stycznych. Tyle że partia orkiestry kameralnej kreowała raczej ogólną aurę emocjonalną niż podążała za psychologicznymi niuansami libretta. Byłoby to zresztą trudne, bowiem tekst "Sudden Rain" - choć sprawnie napisany, a momentami nawet błyskotliwy - sprowadzał się do pojedynczego dialogu, błądzącego wokół problemu wolności w związku. Rzecz brzmiała elegancko i zmysłowo, co jednak nie do końca współgrało z wybraną przez Nowaka poetyką dramatu absurdu. 

Pozory ultranowoczesnej sprawiać mogła natomiast kompozycja Agaty Zubel. Głównie dlatego, że dosyć stereotypowe brzmienia komputerowe oraz zgrabnie umuzycznione pozawerbalne efekty wokalne (westchnienia, gaworzenia, okrzyki rozpaczy) robią wciąż nad Wisłą wrażenie nowatorskich. Problem w tym, że Zubel zadowoliła się stworzeniem rozbudowanej, chwilami przegadanej i nużącej, wersji swoich utworów koncertowych. "Abstrakcyjność" czy "postdramatyczność" w przypadku "Between" oznacza po prostu brak głębszego potencjału scenicznego czy zakamuflowanej wizji literackiej.

Przed Mają Kleczewską stanęło nie lada zadanie: z jednej strony wątłe literacko i konwencjonalne muzycznie "Sudden Rain", z drugiej - przezroczyste, a przy tym dosyć chaotyczne "Between". Niemal cała odpowiedzialność spoczęła więc na barkach reżyserki niemającej praktycznie żadnych operowych doświadczeń. Kleczewską wybrnęła znakomicie, dbając przede wszystkim o to, by muzyka Nowaka i Zubel nie krępowała zanadto jej scenicznej wizji. W "Sudden Rain" to reżyserka nakreśliła charakter głównych bohaterów, których oryginalne libretto definiuje wyłącznie co do płci. Wycofany niezguła i zdecydowanie aktywna kokietka - oto typowy, a zarazem przewrotny duet inteligentnie wkomponowany w kontekst plastikowej prywatki z okazji rocznicy ślubu. Papierowość postaci oraz pewna sztuczność dialogu stały się tym samym kluczowymi walorami spektaklu. Kalejdoskopowy i naznaczony groteską ruch sceniczny podkreślał - zatracony w warstwie muzycznej - tragikomiczny wymiar "Sudden Rain". Zarazem, gdy stawało się to niezbędne, odwracał uwagę od mielizn libretta oraz łagodził dysproporcje pomiędzy muzyczną i literacką warstwą kompozycji Nowaka. Choreograf Mikołaj Mikołajczyk okazał się zresztą drugim, po Mai Kleczewskiej, bohaterem wieczoru. To on uratował mętne i nużące "Between" wysmakowanymi konstrukcjami geometrycznymi, sugestywną retoryką gestu oraz bogactwem i wieloznacznością pomysłów na relacje łączące siedem snujących się na scenie postaci.

Rola Kleczewskiej sprowadziła się chyba w tym przypadku do formalnego powiązania opery Zubel z "Sudden Rain" Nowaka wspólną parą głównych bohaterów: "Barbie" i "Kenem" wystylizowanymi na lata 60. W "Between" dochodzi do ich ciekawego rozszczepienia: na scenie mamy trzech tancerzy i trzy tancerki oraz wnoszącą "asymetryczny" ferment solistkę wokalną (sama Agata Zubel), co potęguje tragizm komunikacyjnej niemocy. Natomiast mocną stronę obu spektakli stanowili bez wątpienia wykonawcy. W "Sudden Rain" dobre wrażenie zrobili nie tylko mało znani soliści wokalni: Ingrida Gapova i Tomasz Piluchowski, lecz także występujący w roli gości Chór Opery Narodowej. Po "Orestei" Xenakisa i Zadary to kolejny dowód na to, że intrygująca koncepcja teatralna zainspirować może nawet etatowych muzyków operowych. Spektakle "Sudden Rain" oraz "Between" stanowiły popis nieprzeciętnej scenicznej wyobraźni Mai Kleczewskiej oraz Mikołaja Mikołajczyka. Mimo to dyptyk pozostawiał poczucie niedosytu. Na przykład utwór Zubel nabierał sensu i wiarygodności wyłącznie w kontekście granej przed przerwą opery Nowaka jako swoisty komentarz czy apendyks do niej. Niestety spore rozmiary "Between" przypominały o autonomicznych roszczeniach. To nie były znakomite inscenizacje ważkich dzieł - raczej celujące prace na zadany, niewdzięczny temat...

Michał Mendyk
Dziennik Gazeta Prawna
29 maja 2010

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia