Trudna sztuka dojrzewania

"Wnyk" - reż: Bogusław Kierc - Teatr Lalki i Aktora im. Alojzego Smolki w Opolu

Sztuka Roberta Jarosza to studium młodzieńczego buntu.

Gdy widzowie sadowią się na swoich miejscach, z offu słychać śmiechy, okrzyki radości, plusk wody, harmider. Te odgłosy przywołują obrazy: pływalnia, wakacje, beztroskie dzieciństwo... W trafności skojarzeń utwierdzają nas ustawione na scenie bryły. Wyznaczają brzegi niecki, w której pluskają się dzieci. Można się w niej bawić, zanurzyć, pływać, ale tylko w ściśle określonych ramach, w nieprzekraczalnych granicach i pod okiem dorosłych. Dlatego w przedstawieniu Bogusława Kierca ten basen jest też pułapką, klatką, z której dorastający chłopak (Miłosz Konieczny) chciałby się wydostać. Im bliżej dorosłości, tym większa jest jego złość i niezgoda na ograniczenia narzucone przez rodziców, którzy oczywiście wszystko wiedzą lepiej, na zakazy i nakazy, schematy i stereotypy. Młody nie chce wpaść w tę pętlę życia wolałby w ogóle przestać żyć, niż dać się stłamsić takiemu "uporządkowanemu" światu.

"Wnyk" Roberta Jarosza, utalentowanego dramaturga młodego pokolenia (rocznik 1982) to przejmujące studium owego młodzieńczego buntu. Ten etap w życiu dotyka prawdopodobnie każdego, choć z różną intensywnością i z różnym skutkiem. Z jakim, to w głównej mierze zależy właśnie od dorosłych - rodziców, nauczycieli, wychowawców (oni też się buntowali, ale już o tym zapomnieli). Od tego, jak traktują swoje dorastające dzieci. Czy wystarczająco je kochają, wspierają, próbują zrozumieć, czy mają świadomość konsekwencji swojej postawy wobec córki, syna, czy są w stanie sprawić, by ten chwilowy "ból zęba" uśmierzyć, złagodzić tak, by nie przerodził się w ból istnienia, nie prowadził do nienawiści wobec świata i wobec najbliższych.

"Wnyk" nic jest sztuką łatwą. W poetyckim tekście jawa miesza się ze snem, marzenia zderzają z rzeczywistością. Warto jednak podjąć trud odczytania ukrytych w słowach znaczeń. To pouczające zadanie i dla dorastającej młodzieży, i dla dorosłych.

Uzupełnieniem spektaklu jest dokumentalny film "Bez serc, bez ducha" Sylwii Nieckarz z TVP Opole. Jego bohaterami są młodzi ludzie po przejściach. Ich bunt przybrał drastyczną formę, dlatego trafili do nyskiego ośrodka szkolno-wychowawczego. A ich losy są wstrząsającą egzemplifikacją tego, co w przedstawieniu niedopowiedziane, zarysowane, przeczuwane.

Małgorzata Kroczyńska
Nowa Trybuna Opolska
1 lutego 2012

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...