Trudne życie skandalistki

"Szkło i brylanty. Gabriela Zapolska w swojej epoce" - aut. Arael Zurli - Wydawnictwo Iskry

Właśnie nakładem "Iskier" ukazała się biografia Gabrieli Zapolskiej, pisarki i aktorki, skandalistki i kobiety szukającej prawdziwej miłości i domu. Odkrywa nieznane szerzej dzieje pisarki i aktorki, jej perypetie, walkę z losem i uporczywe trzymanie się nadziei, że będzie kiedyś lepiej - o książce "Szkło i brylanty. Gabriela Zapolska w swojej epoce".

Na okładce w miejscu nazwiska autora widnieje pseudonim Arael Zurli. Kojarzy się z Kabałą i z różokrzyżowcami.

Kim jest tajemnicza postać twórcy biografii Zapolskiej? Wydawca zobowiązał mnie, żebym nie ujawniał jej tożsamości ani płci, mimo że je znam. Dałem słowo, więc milczę, chociaż uważam, że skrywanie prawdziwego nazwiska bywa uzasadnione w przypadku twórcy powieści sensacyjnej, albo kryminału. Pod pseudonimem pisali takie utwory Maciej Słomczyński, Ireneusz Iredyński, Waldemar Łysiak, oraz paru profesorów uniwersytetów. Nie ma jednak potrzeby zatajania nazwiska autora/ki książki biograficznej, dodajmy - książki dobrej i ciekawie napisanej.

Zresztą nazwisko Zapolskiej to także był pseudonim. Używała również pseudonimu Józef Maskoff. Naprawdę nazywała się Maria Gabriela Stefania z Korwin-Piotrowskich Śnieżko-Błocka. W 1900 roku ponownie wyszła za mąż za Stanisława Janowskiego. Oba małżeństwa skończyły się rozstaniem. Była związana uczuciowo z Marianem Gawalewiczem, z którym miała córkę, z malarzem francuskim Paulem Serusierem, Ludwikiem Szczepańskim. O romansie z Janem Lorentowiczem czytamy jedynie, że późniejszy krytyk "Nowej Gazety" i dyrektor warszawskich teatrów był szaleńczo w niej zakochany. Córka Lorentowicza z kolei wspominała, że to Zapolska kochała się bez wzajemności w jej ojcu. Wiadomo, że młody "Lorent" ogromnie cenił Gabrielę jako aktorkę i pisarkę, a ona uczyniła z kochanka główną postać powieści "Zaszumi las" z 1898 roku. W 1906 roku posłała mu swą fotografię, by miał "dokładny obraz tego, czym jestem teraz. Bardzo czymś zbolałym i smutnym".

Wiele faktów, które dawniej podawano jako pewne, okazało się nieprawdą, np. data urodzenia wyryta na grobie autorki "Moralności pani Dulskiej" na cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie. Jest fikcyjna, bo pisarka urodziła się na Wołyniu w 1857 roku, a więc 2 lata wcześniej niż głosi napis na nagrobku.

Małżeństwo późniejszej pisarki było nieszczęśliwe. Mąż, porucznik grenadierów, okazał się łowcą posagów i zdradzał młodą żonę zaraz po ślubie. Nabawił się choroby wenerycznej, wskutek czego zmarło ich dziecko. Zapolska próbowała popełnić samobójstwo. Wskutek powikłań od tej pory nieustannie chorowała.

Po matce Gabriela odziedziczyła talent sceniczny. Zresztą i ojciec, Wincenty Korwin-Piotrowski, lubił odgrywać spektakle. Ponieważ zrezygnował z zostania księdzem, urządzał w domu... msze, fałszując niemiłosiernie pieśni religijne.

Takich historii w książce "Szkło i brylanty. Gabriela Zapolska w swojej epoce" jest wiele. Czytelnik poznaje nie tylko trudne życie Gabrieli, która w aktorstwie chciała dorównać Modrzejewskiej, a w swej twórczości literackiej ukazywała prawdziwe życie ludzi teatru, małżeństw z łowcami posagów, wakacyjnych romansów. Dzisiaj najbardziej znana jest jako autorka sztuk teatralnych "Żabusi", "Ich czworga", "Moralności pani Dulskiej" i "Skiza". Była też właścicielką teatru i interesującą pisarką. Warto sięgnąć po jej "Sezonową miłość" oraz "Córkę Tuś-ki", chyba najlepsze jej powieści. Życie Zapolskiej było trudne, cygańskie, z krótkimi chwilami szczęścia i latami borykania się z kłopotami, chorobami, depresją i biedą. Wyzyskiwana przez wydawców i dyrektorów, musiała pożyczać na życie. W okresach powodzenia kupowała brylanty i pomagała biedakom. Dzięki znajomościom w świecie artystycznym i dobremu gustowi

zdołała zebrać sporą kolekcję dzieł sztuki. W swym lwowskim mieszkaniu miała obrazy Gauguina, van Gogha, postimpresjonistów francuskich, obrazy Pankiewicza. Po śmierci pisarki kolekcję rozszabrowano. Dziś niejedno muzeum szczyciłoby się tymi dziełami.

Przejmujące wrażenie zrobił na mnie opis ostatnich dni Zapolskiej. Chorą pisarkę wykorzystali ludzie z jej otoczenia, którzy okazali się bezwzględni. Skandalem było sfałszowanie testamentu Zapolskiej, która nie zdawała już sobie sprawy, co podpisuje.

O tragicznym życiu naszych wielkich nie mówi się w szkole, a może powinno, bo w takich chwilach obcujemy z żywymi ludźmi, którzy cierpieli, kochali, mieli nadzieję, przeżywali rozczarowania i często umierali w nędzy, pozbawieni życzliwych ludzi, a otoczeni przez osoby, które czyhają na zgromadzone majętności.

Takie było życie Zapolskiej, którą znamy z lektur szkolnych i z teatru, ale znamy za słabo. Rzadko sięgamy do jej powieści. Na szczęście otrzymaliśmy jej biografię. Może ona przyczyni się do wzrostu zainteresowania pisarką.

Arael Zurli pisze w sposób przystępny nawet o trudnych momentach życia autorki "Żabusi". W książce oprócz wątków biograficznych narysowane zostało szerokie tło epoki drugiej połowy XIX wieku i pierwszych lat następnego stulecia. Mamy rozmaite ciekawostki w rodzaju wydatków osławionego carskiego kuratora oświaty Apuchtina, który na oświatę rocznie wydawał 24 kopiejki na jednego mieszkańca Królestwa Polskiego. Na marginesie dodam, że nie pozwalał uczniom mówić na przerwach po polsku, a języka polskiego kazał uczyć po rosyjsku.

Widać jednak, że Zurli lepiej porusza się w realiach Krakowa. Co ważne, przeciwstawia się słusznie mówieniu o Małopolsce jako o Galicji, gdyż było to określenie nadane przez zaborców. W "Szkle i brylantach" brakuje podania źródeł informacji historycznych. Są też czasem zbędne dygresje (jak o "Marcie" Orzeszkowej) czy anachroniczne opisy szkoły klasztornej autorstwa Natalii Rolleczek i Joanny Chmielewskiej. Owe panie uczyły się u sióstr w dwudziestoleciu międzywojennym i realia były inne niż za czasów Zapolskiej. Należało raczej dać opis takiej szkoły z dzienników rówieśnic autorki "Panny Maliczewskiej".

Mimo tych zastrzeżeń, polecam książkę o Zapolskiej. Odkrywa nieznane szerzej dzieje pisarki i aktorki, jej perypetie, walkę z losem i uporczywe trzymanie się nadziei, że będzie kiedyś lepiej.

Piotr Łopuszański
Tygodnik Solidarność
20 stycznia 2017
Portrety
Arael Zurli

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...