Trup, czyli Każdy

"Trup" - reż: Paweł Szkotak - Teatr Polski w Poznaniu

Bardzo dobry nowy spektakl Szkotaka jest nie tylko dowodem na to, że reżyser odzyskał utraconą jakiś czas temu lekkość. Poznański "Trup" wykazuje również, że możliwości satyry na życie w konwencji reality show są de facto nieograniczone.

Spektakl otwiera deliryczne wykonanie "Gloomy Sunday": pechowiec i nieudacznik, pracownik supermarketu Eldon Phelps (Łukasz Chrzuszcz) łupie na perkusji, jego była dziewczyna Christy (Anna Sandowicz) pruje się na wokalu. Ukochana pieśń wszystkich nieuleczalnych samobójców świata ustawia temat przedstawienia. Nawet jeśli nie zdarzyłoby się to, co się zdarzyło, życie i tak nie ma sensu, jest zdychaniem rozłożonym na raty albo krótką eksplozją nicości, kiedy wiemy, już co trzeba zrobić. Ale to, co nieprzewidziane, jednak się zdarza. Pamiętacie, jak zaczynają się średniowieczne moralitety? Do Każdego przychodzi Śmierć. I mówi mu, że nieodwołalnie umrze. Daje się jednak przekonać: "Masz chłopie czas do wieczora na naprawienie swoich grzechów i siebie." 

W sztuce Coble\'a Śmierć ma na imię Gina (Ewa Szumska), jest prezenterką Reality TV i składa Eldonowi lukratywną propozycję. Dostanie oto czek na milion dolarów, może je wydać, na co chce, kamery będą chodzić za nim krok w krok, ale równo za tydzień musi umrzeć na oczach milionów telewidzów. I to oni zagłosują, jak to się dokona: piła mechaniczna, wypadek drogowy czy "przyśnienie w śnie". W telewizyjnym moralitecie prostaczek Eldon przyjmuje ofertę śmierci na ekranie, bo to jedyna szansa na jakąś rozsądną puentę jego byle jakiej egzystencji.

Bohater Chrzuszcza czuje intuicyjnie, że lepiej być sławnym, bogatym i martwym niż Nikim. Siedem ostatnich dni trupa-celebryty śledzimy z perspektywy Giny i jej telewizyjnej ekipy (zabawni Jakub Papuga jako dźwiękowiec, Wojciech Kalwat jako człowiek z blendą i nadnarcystyczny Piotr B. Dąbrowski jako operator).

Zgoda, Szkotak sięga po mocno wytarty schemat niemoralnej Telewizji. Sztuka Coble\'a przecież mówi w gruncie rzeczy o tym samym co "Truman show", "Ed TV" i inne niezliczone hollywoodzkie historie o prostaczkach i obibokach, którzy dostając do ręki fortunę, nie tylko pomagają innym, ale i zmieniają siebie samych. Jest w niej jednak jakaś podskórna anarchia, która każe Eldonowi marnotrawić czas na zakupy kolejnych samochodów, autobusów i samolotów, szaleć z dziwkami w Disneylandzie, próbować pogodzić się z matką, bratem i byłą narzeczoną.

Podoba mi się sposób, w jaki bohater Chrzuszcza ulega presji klisz telewizyjnych, daje się całkowicie sformatować. Chrzuszcz jako aktor ma przebłyski wdzięku Kobieli i Stuhra, niepotrzebnie w wielu innych spektaklach przykrywał własną vis comica, marzył o bardzo dramatycznych rolach, tu istnieje w obu rejestrach: po chwilach błazeństwa przychodzą sceny rozmowy serio - zdumiewające obrazy samoświadomości bohatera. Lubi się od razu tego cwaniaka fajtłapę, który do końca chyba nie wierzy, że śmierć będzie bolała.

Szumska jako Gina nieźle radzi sobie z rolą cynicznej telewizyjnej harpii, raz matkującej Eldonowi, innym razem ocierającej się o skraj pożądania wobec jego trupio-komicznego ciała. Ciekawe, że Szkotaka bardziej od pary bohaterów interesuje tło tej historii: matka, która wyda książkę o zabitym w telewizji synu (Barbara Krasińska), brat etyk (bardzo porządna rola Pawła Siwiaka), fani i statyści. Wszystkie te postaci pojawiają się w krótkich migawkach, są prezentowane złośliwie, ale celnie.

Sztuka Coble\'a nie rości sobie pretensji do rangi wielkiego dramatu egzystencjalnego. Nie jest oskarżeniem ani Ameryki, ani medialnej wioski. Jest po prostu "sztuką dobrze skrojoną" ery telewizji. Zapisany w niej teatr naśladuje telewizję gdzie może, trochę z niej drwi, trochę się jej boi. Najbardziej cieszy mnie, że Szkotak odetchnął: przeorganizował sceniczną przestrzeń, postawił na niej ekrany, podkręcił tempo gry aktorów. Współpraca z nową scenografką dała mu oddech, przywróciła poczucie humoru i zbawienną naiwność scenicznej narracji. Każdy by tak chciał.

Łukasz Drewniak
Dziennik Gazeta Prawna
22 maja 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...