Trzeba pożegnać się ze światem, który odchodzi

Rozmowa z Małgorzatą Warsicką

Chciałabym przyjrzeć się w „Krumie" grom społecznym, w jakie nieświadomie gramy. Interesują mnie przede wszystkim relacje mające charakter pionowy – czyli ktoś zawsze musi być na dole, żeby ktoś inny mógł być na górze. System hierarchiczny, patriarchat, matriarchat lub często pojawiający się u Levina motyw pana i niewolnika, wszystkie one są efektem pewnej fałszywej umowy i przekazywane są z pokolenia na pokolenie.

Z Małgorzatą Warsicką – reżyserką „Kruma", najnowszej produkcji Teatru Polskiego w Bielsku-Białej – rozmawia Jan Gruca.

Jan Gruca: Co dla pani w twórczości Hanocha Levina jest najbardziej wartościowe?

Małgorzata Warsicka – Jego postać sama w sobie jest dla mnie interesująca. Był to człowiek, który na własnych oczach widział tworzenie się państwa Izrael. Kiedy państwo to zadeklarowało swoją niepodległość, Levin miał dopiero 5 lat. Dorastając tam, mógł obserwować, w jaki sposób powoli kształtowało się to bardzo skomplikowane i różnorodne społeczeństwo, składające się przede wszystkim z uchodźców napływających do dawnego Brytyjskiego Mandatu Palestyny z różnych podłoży kulturowych. Dzięki temu Levin mógł śledzić wzloty i upadki tego raczkującego państwa, a swoje celne obserwacje wkrótce zaczął przekładać na sztukę – początkowo na kontrowersyjne polityczne skecze kabaretowe, później na sztuki teatralne. Pomimo tego, że żył on w miejscu i w czasach, w których wiele się zmieniało, Levin w swoich utworach nieprzerwanie dokonuje rewizji wartości, na których wychowały się pokolenia izraelskiego społeczeństwa. Niewątpliwie zatem ciekawe jest dla mnie to, jak Levin kwestionuje symbole i mity, za którymi podążało ówczesne mu społeczeństwo, stawiając pytania, czy aby na pewno są one w dalszym ciągu aktualne. Podoba mi się czytanie jego dramatów z perspektywy tego rodzaju rewizji.

Odwołując się do tego, co powiedziała mi pani o swoim „Mistrzu i Małgorzacie", czy „Krum" także będzie spektaklem przede wszystkim o ludziach? Czy tutaj może jednak będzie pani chciała skupić swoją uwagę na czymś innym?

- W przypadku tego spektaklu będziemy się przede wszystkim skupiali na rozkodowywaniu symboli i mitów, za którymi być może wciąż podążamy w naszym społeczeństwie. Chciałabym przyjrzeć się w „Krumie" grom społecznym, w jakie nieświadomie gramy. Interesują mnie przede wszystkim relacje mające charakter pionowy – czyli ktoś zawsze musi być na dole, żeby ktoś inny mógł być na górze. System hierarchiczny, patriarchat, matriarchat lub często pojawiający się u Levina motyw pana i niewolnika, wszystkie one są efektem pewnej fałszywej umowy i przekazywane są z pokolenia na pokolenie. Kolejną rzeczą są dążenia bohaterów, korowód narodzin, ślubów i pogrzebów, ewentualnie napisanie książki, zostanie „kimś" czy „zamieszkanie w domu z ogrodem z dwójką dzieciaków". W spektaklu chcę przyjrzeć się, czy dążenia te są prawdziwą potrzebą bohaterów, czy jednak podążają oni za nie swoim mitem. Będzie to historia zatem o świecie, który odchodzi – albo który może nawet już odszedł – więc trzeba się z nim pożegnać. Także myślę, że tak – w naszym „Krumie" porozmawiamy o ludziach, tym razem jednak w szerszym kontekście społecznym.

Pani stwierdzenie o „świecie, który odchodzi" zdaje się sugerować, że nie jest to przypadek, że „Krum" powstaje w czasach pandemicznych.

- „Kruma" planowałam co prawda wystawić już jakiś czas temu, na długo przed pandemią, aczkolwiek rzeczywiście jest tutaj pewna paralela. Różne autorytety zaczynają od jakiegoś czasu podkreślać, że powrót do przedpandemicznej rzeczywistości jest niemożliwy. Osobiście mam nadzieję, że kryzys koronawirusowy zmieni nas na lepsze, że pod wpływem lockdownów za sobą zatęsknimy i że zaczniemy doceniać to, co mamy w danej chwili. Myślę, że tego nam brakowało w „tamtej" rzeczywistości – szalonej, dynamicznej i nad wyraz konsumpcjonistycznej. Pandemia, na dobrą sprawę, zrewidowała mity, którymi żyliśmy i zmusiła nas do konfrontacji z rzeczami, przed którymi wcześniej uciekaliśmy. To oczywiście dla różnych ludzi znaczy zupełnie coś innego i trudno tu generalizować. Pewnym jest jednak, że każda konfrontacja daje szanse na zmiany. Natomiast jakie one będą, tego jeszcze nie wiadomo. Mam jednak nadzieję, że mimo wszystko wyjdą nam one na dobre.

Jak w takim razie planuje pani poprowadzić narrację spektaklu?

- Razem z realizatorami i aktorami będziemy chcieli opowiedzieć o tym za pomocą dwóch perspektyw. Pierwsza to jest oczywiście perspektywa tytułowego Kruma, czyli kogoś, kto wraca z emigracji, przygląda się społeczności, w której dorastał i która funkcjonuje na określonych i niezmiennych od pokoleń zasadach. Po powrocie dostrzega on, że to, co zastaje, już nie należy do niego. Co więcej, zdaje sobie sprawę, że tkwienie w tej stagnacji wcale nie przynosi innym bohaterom szczęścia. Natomiast druga perspektywa, która dla mnie jest ważniejsza, to perspektywa Tugatiego, który popada w chorobę i umiera. Tu dużą inspiracją, mającą również wpływ na formę spektaklu, jest „Tybetańska księga umarłych" i perspektywa bardo, czyli przestrzeni, w której według buddyjskiej tradycji znajduje się dusza po śmierci przed ponownym wcieleniem.
W naszym spektaklu to Tugati patrząc wstecz, wspomina, że wrócił Krum i że pewne rzeczy w wyniku jego powrotu się wydarzyły. To także Tugati wyruszając w inną, osobistą podróż, rewiduje mechanizmy działania społeczeństwa, w którym spędził całe swoje życie. Za pomocą wspomnień identyfikuje on ważne dla niego wartości i zestawia je z tymi, które są jedynie wydmuszkami, czyli subtelnymi grami ego.

Zastanawiam się, kto jeszcze, poza Tugatim, interesuje panią z tego modelu społeczeństwa, które Levin zawarł w „Krumie"?

- Te postaci są tak napisane, że tak naprawdę każda z nich jest dla mnie szalenie intrygująca. W „Krumie" nie ma postaci pobocznych – wszyscy tam są głównymi postaciami, ponieważ Levin każdej z nich poświęca dużo uwagi i miejsca, przez co funkcjonują one na niemalże równych zasadach. Każda z tych postaci, a raczej, każda z par – ponieważ autor często dobiera je w pary – niesie zupełnie inny temat i dekoduje różne mechanizmy działania. Tym, co ich z kolei łączy, jest niemożność osiągnięcia szczęścia. Oczywiście, wszyscy bohaterowie mają swoje wymyślone „jak się zdarzy to, to wreszcie będzie dobrze, bo ja wówczas zrobię to i to i będę w końcu spełniony". „To i to" jest nadbudową kulturową, gdyż myślenia w ten sposób nauczyła tych bohaterów ich własna kultura. Postacie „Kruma" są zaprogramowane do bezustannego dążenia do wyimaginowanego szczęścia – a więc do brania ślubów, do pisania książek, do chodzenia na bankiety, do posiadania określonej liczby dzieci – które nie jest efektem ich pragnień, tylko zostało im to narzucone przez tę właśnie nadbudowę kulturową i oczekiwania społeczne.

A jak się ma do tego wszystkiego Szkita, będący – przynajmniej w moim odczuciu – postacią raczej tajemniczą i nieprzystającą do świata reszty bohaterów?

- Szkitę gra Adam Myrczek, który będzie pełnił role przewodnika, przeprowadzającego Tugatiego na drugą stronę. Wciela się przy tym też we wszystkie postaci bezimienne, czyli Grabarza, Fotografa, Pielęgniarza i tak dalej. Ponadto, Adam będzie również jednym z dwóch muzyków – drugim będzie perkusista, Darek Bury, grający na zmianę z Sewerynem Piętką. Muzycy towarzyszą społeczności „Kruma", przyglądają się jej tak długo, aż decydują, że wyjeżdżają. Nim się to jednak stanie, ta struktura, o której mówiłam wcześniej, musi zostać zdemaskowana. W efekcie, kiedy Szkita i perkusista odchodzą, z naszego mocno umuzycznionego spektaklu znika muzyka i nastaje cisza. Wówczas ten barwny, muzyczny świat pozostaje bez swojego głównego motywu i rozmywa się – tak jakby przestaje istnieć.

Skoro już o tym rozmawiamy, mogłaby pani powiedzieć coś więcej na temat muzycznych aspektów „Kruma"? Przypomnijmy, tak jak w przypadku pani poprzedniej bielskiej produkcji, za muzykę odpowiedzialny będzie Karol Nepelski.

- Krum, tak jak wcześniejszy „Mistrz i Małgorzata", będzie również spektaklem bardzo umuzycznionym. Tym razem punktem wyjścia Karola są trzy motywy. Pierwszy to inspiracja wspomnianą wcześniej „Tybetańską księgą umarłych" i zaśpiewami buddyjskich mnichów, druga to aria Cania z „Pajacy' Ruggera Leoncavalla, trzecia natomiast warstwa to nagrane i przetworzone głosy bohaterów. Spektaklowi towarzyszy perkusja (tu usłyszymy Darka Burego i Seweryna Piętkę) oraz wokal Adama Myrczka, który, poza tym, że jest wspaniałym aktorem, jest również wokalistą operowym. Niektórym sceną towarzyszy również chór złożony z aktorów.

Na koniec jeszcze chciałbym wiedzieć, jak zapatrujecie się na premierę w naszych dziwnych pandemicznych czasach. Kiedy i w jakiej formie możemy się jej spodziewać?

- Trudno oczywiście jest teraz cokolwiek planować przy zmieniających się obostrzeniach. Do samego końca byliśmy optymistami i liczyliśmy, że uda nam się premierę zrealizować na początku maja. Niemniej jednak sytuacja zmusiła nas do przeniesienia jej na nowy sezon. Postanowiliśmy natomiast przygotować dwie premiery „Kruma" – drugiego i trzeciego października.

Czy planujecie „Kruma" wystawiać w internecie?

- Na ten moment nie mamy raczej takich planów.

Dobrze. Bardzo pani dziękuję za naszą rozmowę

- Również serdecznie panu dziękuję.
__
Gorąco zapraszamy naszych czytelników na najnowszą produkcję Teatru Polskiego w Bielsku-Białej – premiery zaplanowane są na 2 i 3 października 2021 roku.
__

Małgorzata Warsicka - Reżyserka. Absolwentka Wydziału Reżyserii AST im. Stanisława Wyspiańskiego w Krakowie oraz Architektury i Urbanistyki na Politechnice Krakowskiej im. Tadeusza Kościuszki. Laureatka licznych nagród – między innymi Nagrody za Najlepszy Debiut Reżyserski na toruńskim festiwalu „Pierwszy Kontakt" za spektakl „Jakobi i Leidental" H. Levina z Teatru im. L. Solskiego w Tarnowie; Grand Prix 44 Ogólnopolskich Konfrontacji Teatralnych w Opolu za spektakl „Beniowski. Ballada bez bohatera" z Teatru Nowego w Poznaniu; nagrody za reżyserię „Nieskończonej historii" A. Pałygi z Teatru im. W. Horzycy w Toruniu na 22. Ogólnopolskim Konkursie na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej. Współpracowała z Teatrami w Warszawie, Gdyni, Krakowie, Toruniu, Olsztynie, Łodzi, Tarnowie, Bydgoszczy oraz we Fryburgu.

Jan Gruca
Dziennik Teatralny Glasgow
10 maja 2021

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...