Trzy siostry

"Koncert życzeń" - reż. Beata Dzianowicz - Teatr Telewizji

Skromny, a jednak ujmujący siłą emocji "Koncert życzeń" Beaty Dzianowicz to rozpisany na trzy kobiece i jeden męski głos koncert życzeń właśnie.

W dzisiejszym repertuarze telewizyjnej sceny debiutancki utwór Beaty Dzianowicz wygląda niczym Bóg wie jaki eksperyment. Kiedy bowiem oglądaliście na ekranie klasykę albo niezabarwiorią słusznie podaną historią sztukę współczesną? No właśnie, trudno sobie przypomnieć. W Teatrze TV dominują dziś niepodzielnie spektakle Sceny Faktu. Nie mówię, że są złe. Po prostu tak wyraźna ich przewaga nad całą resztą czyni ofertę zdecydowanie jednostronną.

I wśród tych lekcji wychowania obywatelskiego lub historii pojawia się nagle maleńka sztuka Dzianowicz. Jej siła nie tkwi w oryginalności - pomysł autorka miała wręcz banalny. Oto spotkanie w domu rodzinnym trzech sióstr, które dawno się nie widziały. Nadarza się okazja, bowiem córki Ali (Katarzyna Herman) i Ewy (Ewa Gorzelak) właśnie za chwilę idą do Pierwszej Komunii. Jest jeszcze Viola (Ewa Kaim) - co prawda dziecka nie ma, ale nie opuści uroczystości. I schorowany ojciec (Władysław Kowalski), snujący się pod nogami dziewczyn niczym Felicjan Dulski. I tylko czekający, kiedy w radiu rozpocznie się jego ulubiony "Koncert życzeń". Ala, Viola i Ewa lepią pierogi i gadają o swoich życiach. Zwykle niepełnych, smutnych i samotnych, jakoś już prawie na początku przegranych. Viola próbuje stylu życia dzisiejszej kobiety nowoczesnej, co to odnosi sukcesy w pracy, a na uczucia nie ma czasu, ale za dużo ma wrażliwości, by oszukiwać samą siebie. Ewa udaje młodzieżowy luz, ale sama nie może dojść ze sobą do ładu. Ala się poświęciła. Została na miejscu, aby opiekować się ojcem, bo tak było trzeba Wie, że zrobiła dobrze, ale tęsknota za innym życiem wypala ją od środka.

Beata Dzianowicz pokazuje świat bez mężczyzn, a wspaniale dysponowane aktorki znakomicie go wypełniają. Gorzelak i Kaim są doskonałe, a jednak spektakl należy do Katarzyny Herman. Drobnymi gestami i wypowiadanymi niemal szeptem słowami buduje portret kobiety, która dla domu oddała swoje marzenia i aspiracje. Piękna rola ze wspaniałą kulminacją we wzruszającym finale.

"Koncert życzeń" to spektakl mały, intymny, chwilami nawet wzruszający. Nie daje o sobie zapomnieć. Beata Dzianowicz - zapamiętam to nazwisko.
(mi)

Jacek Wakar
Dziennik
16 maja 2009

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia