Trzy tony węgla, a także trampki
13. Ogólnopolski Festiwal Sztuki Reżyserskiej InterpretacjeOd poprzedniej niedzieli Katowice żyją Ogólnopolskim Festiwalem Sztuki Reżyserskiej. I choć sztuka dramatyczna niewątpliwie "wielką jest", to na widowni też bywa ciekawie. Z tym drobnym wyjątkiem, że na scenie aktorzy rozbierają się w każdym prawie spektaklu, a widzowie ciągle jeszcze w ciuchach chodzą. Nie wiadomo wszakże, jak długo - o kulisach festiwalu Interpretacje, w tonie nie całkiem serio
Duch teatru łamiącego wszelkie tabu, podstępnie, ale skutecznie odziera i publiczność z wieczorowych czerni, koronek i lakierowanych butów.
Ba, w temacie butów, mamy nawet "interpretacyjny strój obowiązkowy". Znaczy się trampki mamy, których noszenie to krzyk festiwalowej mody. Z naszych obserwacji wynika, że absolutnie najgustowniejsze obuwie tego typu posiadł był (drogą kupna) dyrektor Teatru Rozrywki - Dariusz Miłkowski. Granatowe ci one, te trampki, z białymi sznurówkami... Gdy jednak publiczność szpanuje, organizatorzy "Interpretacji" harują. Jak koń Łysek nie przymierzając. Bo czymże był rolls-royce dla Demisa Roussosa w Sopocie, wobec trzech ton węgla, jakie musieli oni (organizatorzy) zakupić. Do spektaklu teatru z Wałbrzycha konkretnie, który opowieścią o koniu Łysku wystartował po Laur Konrada... Niby wałbrzyszanie sami sobie mogli przywieźć tę nietypową dekorację, ale od czegóż nasza słynna śląska gościnność! A i po festiwalu węgiel się nie zmarnuje; podobno w maju przymrozki będą.
Wracając zaś do publiczności, to jej liderem został nieznany nam z nazwiska (wybył z teatru, nim go dopadliśmy) skin, który stawił się na spektakl "Siekiera! Tańce polskie w tonacji punk". Żeby tytułowym punkom przylać. Ale tak się potem widowiskiem wzruszył, że nie tylko artystów nie bił, ale jeszcze śpiewał z nimi niektóre piosenki. Wtajemniczeni mówią wprawdzie, że on zwyczajnie ironicznego kontekstu widowiska Teatru Łaźnia Nowa nie kumał, ale my jesteśmy zgoła odmiennego zdania. My wierzymy, że to była Potęga Sztuki!