Twarzą twarz z legendą rocka

„Lunapark. Piosenki Grzegorza Ciechowskiego" – reż. Anna Sroka-Hryń – Teatr Collegium Nobilium w Warszawie

Aktorzy młodego pokolenia postanowili zmierzyć się z legendą rocka - Grzegorzem Ciechowskim. Czy im się udało? Tak. Nie mieli łatwego zadania, ponieważ zarówno teksty piosenek, jak i muzyka są fundamentalne, więc potknięcie nie wchodziłoby w grę. Absolwenci Akademii Teatralnej w Warszawie spisali się, a co najważniejsze nadali temu co znane i lubiane nowe znaczenie.

Spektakl owiany jest mrokiem – czarne stroje, ciemność na scenie pozwalają widzom skupić się na wydarzeniach i odnaleźć głębię. Aktorzy nie mają się za czym schować, dlatego cała ósemka wraz z Mateuszem Dębskim grającym na pianinie jest widoczna. W „Lunaparku" nie skaczą, nie biegają, nie tańczą, ale pracują mimiką, gestykulacją, wokalem i w tym są wyjątkowi. Muzyka nie jest tutaj ozdobnikiem, w przedstawieniu nie pada żadne słowo mówione, mimo to artyści nie są tłem, a nadają sztuce uroku śpiewając i pokazując to, o czym mówi piosenka.

Reżyserka – Anna Sroka – Hryń podjęła duże ryzyko tworząc taki spektakl, ale było warto. Uroku dodaje muzyka na żywo, którą przez 65 minut gra na pianinie Mateusz Dębski. Muzyk mierzy się z takimi utworami jak: „Śmierć w bikini", „"Biała flaga", „Mamona", „Nieustanne tango", „Nie pytaj o Polskę", „Arktyka", „My lunatycy", „Psy Pawłowa", „Hibernatus", „Znak =", „Tu jestem w niebie". Wszystkie to absolutne klasyki. Cieszę się, że każdy z artystów miał taką samą szansę wykazania się, bo każdy z nich zaśpiewał po dwie piosenki, często zupełnie w innych tonacjach, a początkową i końcową wykonali wspólnie.

Na scenie mogliśmy zobaczyć zdolnych, młodych ludzi. Każdy z nich miał inny kunszt i to było widać, ale w niczym to nie przeszkadzało, bo tworzyli zespół. Aktorki: Kamila Brodacka, Marta Sutor, Małgorzata Kozłowska, Klaudia Kulinicz, Zuzanna Saporznikow są niezwykle zdolne wokalnie. Gratuluję im występu i życzę dalszych sukcesów. Aktorów było trzech, ale koleżanki wcale ich nie przyćmiły. Energetyczny Konrad Szymański, ekspresyjny Aleksander Kazimierczak i wszechstronny Marcin Franc to trio doskonałe, które warto zobaczyć razem. Cała ósemka, a właściwie dziewiątka artystów, za swoja pracę zasłużyła na najwyższą ocenę z możliwych, ale mnie najbardziej oczarował Marcin Franc. Aktor ma niesamowicie dużą skalę głosu, lubię słuchać jego barwnego wokalu. Piosenką „Tu jestem w niebie" Pan Marcin wzruszył mnie, za co dziękuję. Skąd biorą się takie zdolne jednostki? Nie wiem, ale dobrze, że ich mamy.

„Lunapark" był przedstawieniem egzaminacyjnym, kiedy aktorzy byli na trzecim roku w Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza. Teraz już dyplomowani aktorzy dalej go grają, od marca tego roku tytuł znalazł się w repertuarze Teatru Narodowego w Warszawie, a to, moim zdaniem oznacza, że aktorzy – jeszcze będąc studentami zachwycili publiczność.

Tak było i tym razem. Podczas ukłonów oklaskom nie było końca. Artyści pozostawili po sobie pozytywną energię, mimo że spektakl jest z tych wzruszających. Zapraszam na niego fanów piosenek Grzegorza Ciechowskiego oraz tych, którzy wolą inną muzykę.

Warto przyjść dla tych, którzy stoją na scenie, bo robią coś niezwykłego, im zależy, są zaangażowani. Gratuluję!

Zuzanna Styczeń
Dziennik Teatralny Warszawa
23 kwietnia 2022
Portrety
Anna Sroka-Hryń

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia

Dziadek do orzechów (P...
Rudolf Nuriejew
Zobacz arcydzieło baletu z Paryskiej ...