Tylko człowiek

„Śmierć Jana Pawła II" – reż. Jakub Skrzywanek – scen. J. Skrzywanek, Paweł Dobrowolski – Teatr Polski w Poznaniu

Śmierć Jana Pawła II w reżyserii Jakuba Skrzywanka mało ma w sobie spektaklowości, nie jest to przedstawienie, jakiego byśmy się spodziewali, co jest dość zabawne, zważając na to, że tytuł nie ukrywa nic. A jednak, mam wrażenie, człowiek tak zwyczajnie nie spodziewa się zobaczyć tego, co dostaje – dokumentalnego niemal zapisu ostatnich dni życia, ze szczególnym wyróżnieniem najbardziej niepokojących, bolesnych przeżyć. Rozpaczliwie trzymamy się przekonania, że będzie to coś innego niż wizyta w pokoju umierającego, ostatecznie jednak dostajemy dokładnie to.

Spektakl (jakkolwiek uwiera mnie używanie tego określenia w tym kontekście, nie znajduję lepszego) jest naturalistyczny aż po ostatnią minutę, wybiera najohydniejsze doświadczenia ostatnich chwil i ukazuje je w ostrym świetle, powiększa na ekranie, wciska nam je przez gardło do płuc i każe nimi oddychać. Ta inwazyjna dokumentalność oparta jest na fundamencie dopracowania szczegółów tak drobnych jak poślinienie rozdygotanych palców przed przewróceniem strony przez postać chorego, mimo że jest to rzecz niemal niedostrzegalna wśród natłoku miniaturowych kataklizmów wstrząsających ciałem opanowanym przez tak daleko posuniętą chorobę. Michał Kaleta wcielił się w niezwykle wymagającą fizycznie, jak i psychicznie, rolę, za którą, jak z doświadczenia wiemy, dostałby Oscara, gdybyśmy mieli do czynienia z filmem. Podkreślmy jednak, o ile trudniejszym czyni te wyzwanie jego realizacja w teatrze, przez przerwy, bez zejścia ze sceny nawet na chwilę.

Realizm kostiumów (Paula Grocholska) i scenografii (Agata Skrawczyńska) w sposób wyważony łączy się z symbolicznością, cienką nicią spektakl przeszywającą. Zapierająca dech w piersiach metalowa miniatura bazyliki św. Piotra góruje nad rozgrywającą się w jej cieniu tragedią. Większość spektaklu wypełniona jest dźwiękami diegetycznymi; ewentualne, rzadkie ścieżki dźwiękowe (Karol Nepelski) służą jeszcze większemu wytrąceniu widza z równowagi, wprowadzeniu większej dysharmonii.

Ciężar rejestracji cierpienia podnoszony jest na barkach elementów humorystycznych, wprowadzanych przez nagrania wywiadów (Rafał Paradowski, Liubov Gorobiuk) z ludźmi dzielącymi się swoim stosunkiem do postaci Jana Pawła II i jego śmierci. Ich prostolinijna szczerość wzbudza jednogłośny, ciepły śmiech wśród publiczności. Spektakl nie grzeszy ignorancją, ochoczo używa motywu memiczności godziny 21:37, wskazując na skrajny rozłam w postrzeganiu zmarłego papieża wśród pokoleń starszych i młodszych.

Nigdy nie widziałam sztuki, której odbiór byłby bardziej zależny od życiowych doświadczeń. Z rozmowy ze znajomym recenzentem wiem już, że reakcje publiczności tworzyły przekrój przez całe spektrum reakcji możliwych – od gorzkich łez, przez głęboką kontemplację, aż po gromki śmiech – podczas gdy ja znalazłam się na poboczu, w moim cichym zajeździe obojętności. Łatwo dostrzec, co spektakl wywołać w widzu chciał – ukazać brzydotę agonii, przypomnieć zwierzęcość gatunku ludzkiego, zbić z piedestału postać byłego papieża, który, jak bardzo wyświęcać byśmy go nie chcieli, był tylko człowiekiem. Zaprosić do zastanowienia się nad naszą własną śmiertelnością. Oburzyć, z pewnością, bo ciężko ukazywaniem na scenie chwil tak boleśnie prywatnych nie zakwestionować moralności całego przedsięwzięcia. Jak daleko mamy prawo się posunąć na rzecz sztuki? Czy możemy wymazać człowieka na rzecz symbolu?

Katarzyna Szczęsna
Dziennik Teatralny Poznań
5 kwietnia 2023
Portrety
Jakub Skrzywanek

Książka tygodnia

Zdaniem lęku
Instytut Mikołowski im. Rafała Wojaczka
Piotr Zaczkowski

Trailer tygodnia