U Peszka na próbie. Od-Sło-na trzecia

"Sło" - reż. Jan Peszek - Wrocławski Teatr Lalek

Stwórz swoją własną metodę.
Nie polegaj niewolniczo na mojej.
Znajdź coś, co będzie funkcjonować dla Ciebie.

K. Stanisławski

W pracy nad spektaklem Sło rodzą się kolejne pytania dotyczące obecności aktora na scenie. Jan Peszek podkreśla, że celem prób jest poznanie własnego języka scenicznego przez aktorów i znalezienie okolic porozumienia, które doprowadzą ich wraz z nim do wspólnej wizji spektaklu. Najważniejsze – podkreśla - żebyśmy nie przyzwyczajali się do własnych wyobrażeń. Z każdą kolejną próbą spektakl dojrzewa i ewoluuje w aktorach, a jednocześnie stawia wciąż duży opór. Wchodzenie w trzewia zdarzenia scenicznego staje się na tym etapie prac coraz odważniejsze, coraz bardziej precyzyjne. Wymaga od aktorów otwartości i umiejętności konfrontowania swoich wyobrażeń z pomysłami reżysera. Aktorzy muszą zbliżyć się do stanu dziecka – powtarza wielokrotnie na próbach Jan Peszek – muszą podjąć wysiłek odnalezienia w sobie stanu spontaniczności, który ułatwi im stawianie kolejnych znaków zapytania. Na tym etapie prac najistotniejsza jest kwestia - jak grać?

Reżyser unika pokazywania - tłumaczy aktorom swoje widzenie, rozumienie sytuacji, ale nigdy nie narzuca, nie doopowiada przebiegu kolejnych scen. Nie znajduje aktorom metody pracy, którą mogliby się posłużyć jak rodzajem klucza. Żeby w pełni wniknąć w materię zdarzenia Sło aktorzy współpracujący z Janem Peszkiem muszą wiedzieć dużo dookoła, jak mówi reżyser, dlatego wielogodzinne spotkania przypominają niekiedy psychologiczne analizy przeróżnych sytuacji, są próbą wwiercenia się w istotę zjawisk i podjęciem wysiłku wspólnego nazwania ich. Tylko w ten sposób, zdaniem reżysera, aktorzy mogą odnaleźć poszukiwaną w trakcie przygotowań do spektaklu skuteczność gry. Na czym polegać ma owa skuteczność?

Bogactwo drzemiące w aktorze znajduje się w jego odwadze i spontaniczności. Reżyser chce dotrzeć do stanu elastyczności aktora, który umożliwi mu poddanie się pulsom, uwrażliwi na wibrację energii płynącej z tworzenia pierwszych scen.  Jedną z podstawowych kwestii poruszanych przez reżysera na tym etapie prób jest szukanie gry i pytanie - jak skutecznie grać nie grając. Jan Peszek przekonuje bowiem aktorów do tego że - Aktor nie ma grać. Ma zrozumieć, a gra będzie już tylko konsekwencją. Odwołuje się przy tym do autora Trzech sióstr i mówi - jak u Czechowa, liczy się zrozumienie stanu.

Eliminacja gry, tak bliska Szefferowi, sprowadza się więc zdaniem reżysera do tego, że aktorstwo polega na nieustannej walce z grą, tylko wtedy umiemy stworzyć tu i teraz, stworzyć złudzenie, że to jest absolutne teraz. Aktorstwo polega na tym, żeby się wsadzić w sytuację. W konfrontacji ze słowami Jana Peszka, bycie-na-scenie aktora zmienia swoją jakość, przemienia się w bycie-w-scenie. Z jednej strony oznacza to próbę całkowitego zanurzenia się w sytuacji, z drugiej zaś stawia przed aktorem, tylko z pozoru oczywiste, zadanie - choć aktor będzie grać zewnętrznie, gra musi zachodzić w nim samym, w środku.

Joanna Gdowska
Dziennik Teatralny Wrocław
14 września 2009

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia