Uczciwości nie może potwierdzać diabeł

Izabella Cywińska mówi o współczesnych zagrożeniach fundamentalizmem. Z reżyserką "Czarownic z Salem" Arthura Millera w Teatrze Powszechnym rozmawia Jacek Cieślak.
Rz: Czy wynik wyborczy nie pokrzyżował pani planów inscenizacyjnych związanych z "Czarownicami z Salem" Arthura Millera? Izabella Cywińska: Nie jestem Janem Klatą, który robi doraźny teatr polityczny. Spektakl się nie zdezaktualizuje z powodu zmiany rządu, bo nie przeinterpretowałam dramatu Arthura Millera, nikogo też nie przebrałam za ministra Ziobrę. Przedstawienie traktuję jako ostrzeżenie, zwłaszcza dla ludzi władzy. Tych, którzy zaczynają wierzyć w jedynie słuszną i jedyną prawdę. Staram się przypomnieć, jak niezmienna jest natura ludzka, jak głęboko zakorzenił się w nas potwór, diabeł. Jaki? To diabeł fundamentalizmu. Każda ideowość posunięta do przesady zaczyna kierować się zasadą, że cel uświęca środki. Dlatego zarówno w wynaturzonej działalności świętej inkwizycji, jak i czasach komunizmu czy faszyzmu, a i teraz, gdy doszedł do głosu islamizm i towarzyszący mu terroryzm – szlachetna idea usprawiedliwiała i usprawiedliwia niedające się wytłumaczyć okrucieństwo. Tymczasem Miller ostrzega przed tymi, którzy w imię swojej prawdy skazują na śmierć np. za to, że ktoś nie zna dziesięciorga przykazań. To jest wystarczający dowód na jego konszachty z diabłem. W spektaklu diabła nie widzimy, nawet czarciego ogona – on funkcjonuje w głowie fundamentalistów. Oczywiście obok ludzi działających z pobudek głęboko ideowych pojawiają się wraz z nimi tacy, którzy wyczuwają polityczną koniunkturę. Służą wiernie, ale gdy tylko zmieni się wiatr historii – przechodzą na drugą stronę, bywają przekupni. Po prostu są ideowi inaczej! Czy był jakiś szczególny impuls, który skłonił panią do zainteresowania się "Czarownicami z Salem"? Wydało mi się, że nadszedł w naszej ojczyźnie czas, żeby już zacząć mówić o fundamentalizmie. Byłam jednak zajęta dwoma projektami telewizyjnymi. Zamówiono u mnie scenariusz na temat Ireny Sendlerowej. Tematyka żydowska była mi zawsze bliska toteż z radością przyjęłam propozycję. Pracowałam razem z Hanną Krall. Jednak Małgorzata Raczyńska, dyrektor Programu I, była uprzejma powiedzieć, że dopiero wtedy będą pieniądze na produkcję, kiedy przerobimy tekst na dokument. Fakt, że nie ma dla mnie miejsca w TVP, zrozumiałam, gdy zaczęły się kłopoty z drugim projektem stworzonym wspólnie z Remigiuszem Grzelą, poświęconym Stawisku Jerzego Iwaszkiewicza w czasie powstania warszawskiego. Taki polski "Wiśniowy sad", o pożegnaniu przedwojennej Polski. Wtedy Jan Buchwald, nowy naczelny i artystyczny szef Teatru Powszechnego, zaproponował mi zrobienie "Czarownic z Salem", spektaklu na otwarcie jego dyrekcji. Przyznam się, że przez kilka ostatnich lat zdradzałam teatr dla filmu. Teraz wróciłam. W teatrze artysta czuje się bezpieczny, wolny. Dzięki Bogu w większości polskich teatrów, w przeciwieństwie do Telewizji Polskiej, ten dobry nasz znajomy, szatan od ideologii, ciągle jeszcze niewiele ma do powiedzenia. Pani spektakl mówi o polowaniu na czarownice, tymczasem w Polsce mamy problem bezkarnych katów. Wiemy i wciąż dowiadujemy się o zbrodniach i winach czasów komunizmu, jednak z różnych powodów sprawiedliwości nie staje się zadość. Trzeba rozliczyć przeszłość, a zwłaszcza tych, którzy krzywdzili niewinnych ludzi. Wolałabym jednak, żeby ten proces obejmował osoby aspirujące do władzy, a nie zwykłych Kowalskich, i nie zgadzam się kategorycznie na to, by moją uczciwość potwierdzał lub podważał były oficer SB. Diabeł nie może wypowiadać się w kwestii wyrządzonego przez siebie zła. Nie może być wiarygodnym świadkiem. Uważa pani, że rozliczenie historii jest jeszcze możliwe? Pytałam niedawno Małgorzatę Niezabitowską, czy przejmuje się powrotem sprawy o jej rzekomej współpracy z SB. Powiedziała, że przejmowała się za pierwszym razem. Teraz już nie. I słusznie. Jeżeli najuczciwsi ludzie piętnowani są za to, że kiedyś okazali słabość, nie robiąc nikomu krzywdy, i zostają skazani na publiczną chłostę – to jesteśmy już bardzo, bardzo blisko procesów czarownic, w których los człowieka zależał od opinii sąsiada. Nie wydaje się pani, że Polacy w publicznej debacie nie potrafią zrozumieć racji drugiej strony, najczęściej ulegają skrajnościom: jeden musi być nazwany agentem, a drugi oszołomem? To jest efekt przekonania o jedynie słusznej własnej racji. O jednej, jedynej obowiązującej prawdzie. Gdy jej wyznawcy dochodzą do władzy – okazują się bezwzględni. Ludzie o innych poglądach zostają zaliczeni do wrogiej kasty i następuje podział społeczeństwa. Tak się zaczęło dziać u nas. Doszło do podziału na lepszych i gorszych w imię szczytnego celu: ukarania winnych. Także tych, na których wyrok wydał kiedyś sam Lucyfer. Izabella Cywińska - reżyser teatralny i filmowy, scenarzysta, producent. Ur. 25 maja 1935 Lwów lub Kamień Puławski. Ukończyła etnografię na Uniwersytecie Warszawskim. Również w Warszawie w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej studiowała reżyserię, którą ukończyła w 1966 roku. Pracowała w teatrach w Warszawie, Białymstoku, Nowej Hucie i Poznaniu. W 1970 roku została dyrektorem Teatru im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu. Trzy lata później została dyrektorem poznańskiego Teatru Nowego. W teatrze wyreżyserowała ponad 60 sztuk takich mistrzów jak Eurypides, Pirandello, Gorki, Witkacy, Majakowski, Ibsen, Schaeffer itp. Za swoje przedstawienia została nagradzana na festiwalach teatralnych w Kaliszu, Opolu i Wrocławiu. Współpracowała również z teatrem telewizji wystawiając tam między innymi „Ciemności kryją ziemię” Andrzejewskiego, „Skrzywdzonych i poniżonych” Dostojewskiego czy „Norę” Ibsena. Pasjonuje ją polityka. W latach 1989 – 1991 była ministrem kultury i sztuki w rządzie Tadeusza Mazowieckiego. Po 1991 roku wróciła do reżyserowania. W 1997 roku zadebiutowała jako reżyser filmowy, scenarzysta i producent kręcąc serial „Boża podszewka”. W 2000 roku otrzymała Nagrodę Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, a także Nagrodę Specjalną Parlamentu Europejskiego i Nagrodę im. W. Brandta na Festiwalu Prix Europa w Berlinie za swój film pt. „Cud purymowy”. (oprac. JAK, onet.pl)
Jacek Cieslak
Rzeczpospolita
29 listopada 2007

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia

Wodzirej
Marcin Liber
Premiera "Wodzireja" w sobotę (8.03) ...