Udany festiwal teatru ulicy
36. Międzynarodowy Festiwal Teatrów Ulicznych w Jeleniej GórzeTrzy dni 36. Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Ulicznych minęły jak jeden - jak zwykle! Jedni mówią, że trwał za krótko, inni, że za długo, kolejni wspominają tygodniowe maratony, a jeszcze inni, że kiedyś to były zespoły, a nie to, co teraz!
Od kilku lat jeleniogórski festiwal prezentuje wszystkie charakterystyczne nurty sztuki ulicznej. Clownada dla dzieci zwykle odbywa się w godzinach popołudniowych i rozpoczyna maraton. Na tegorocznym festiwalu w tej roli występował Teatr Szczęście, czyli klaun Feliks, dla którego opowiadanie o podróżach po świecie było pretekstem do zaprezentowania sztuczek iluzjonistycznych, żonglerki, pantomimy i komicznych scenek. Nawiązywał świetny kontakt z dziećmi, a jego występowi towarzyszyły pełne entuzjazmu i podziwu okrzyki najmłodszych. Podobnie włoski komik Luigi Ciotta, który w dwóch występach perfekcyjnie zaprezentował pełną gamę swoich artystycznych talentów. Kolejny rodzaj widowisk to swoisty teatr absurdu - przedstawienia zaprawione dużą dozą humoru, często z muzyką graną na żywo. W tym roku takie pokazy obejrzeliśmy w wykonaniu austriackich aktorów z zespołu Irrwish, którzy zaprezentowali dwa różne, ale podobnie dynamiczne, grane w szybkim rytmie, muzyczne przedstawienia. Niestety, niektóre dowcipy czasem ocierały się niebezpiecznie o granicę dobrego smaku, mimo to zespół bardzo podobał się jeleniogórzanom. Drugim - z podobnym poczuciem humoru - jest Teatr Porywacze Ciał. Ten podczas tegorocznego MFTU przedstawił w spektaklu "Hultaje" pracowników bankowych, którzy podczas przerwy spotykają się, żeby poszaleć na hulajnogach - i zaczyna się zabawa! Szalona, absurdalna, w zawrotnym tempie, przy równie "zakręconej" muzyce. Kolejny, charakterystyczny dla teatru ulicznego nurt to widowiska z pogranicza teatru ulicznego i cyrku: żonglerka, akrobacje, ewolucje z ogniem itp. Ten rodzaj sztuki zaprezentował na rozpoczęcie MFTU polski zespół Flow Eireshow w "Wielkim Gatsbym" oraz V.O.S.A Theatre z Czech. Artyści najpierw poprowadzili paradę od Bramy Wolanowskiej, a następnie pokazali widowisko pt."High Dreaming" - pełne clownady, ewolucji na wysokościach, żonglerki, ognia i pirotechnicznych efektów, z muzyką na żywo (głos i akordeon). Inny rodzaj sztuki ulicznej reprezentuje niemiecki zespół
PasParTouT, który od 25 lat tworzy swoje mobilne, oparte na improwizacji przedstawienia, z graną na żywo muzyką. Artyści wchodzą w interakcję z publicznością, niezależnie od miejsca, w którym występują. Zaprezentowane w Jeleniej Górze "RaTa-TA" opowiada o tym, jak gromada szczurów, które wyszły z kanałów, postanowiła podbić świat. Wędrują, grając na instrumentach, a ich żywiołowości trudno się oprzeć, nic więc dziwnego, że wędrują za nimi także widzowie - najmłodsi i ci starsi.
Jednak publiczność festiwalowa najbardziej chyba lubi przedstawienia z fabułą - proste, uniwersalne historie z wyraźnym przesłaniem, z wyrazistymi bohaterami, których się kocha lub nienawidzi, akceptuje lub nie. Do takich wniosków można było dojść, obserwując reakcje zgromadzonych na placu i brawa na zakończenie spektakli. Takie widowiska -z aktorami na szczudłach, z ruchomymi obiektami, kończyły kolejne festiwalowe wieczory. Już pierwszego dnia niezwykle gorąco został przyjęty Teatr Ósmego Dnia ze spektaklem pt. "Summit_2.0", który nawiązuje do znakomitych filmów Luisa Bunuela "Dyskretny urok burżuazji" i "Widmo wolności". Oto poruszający się na wielkich machinach możni tego świata bawią się, używają życia, za nic mając zwykłych ludzi. Ale od zabawy w wojenki do prawdziwej wojny jeden krok i kolorowy, barokowy świat barw oraz błyskotek zmienia się w szarą tragedię zagłady, której tylko młodzi - nowe pokolenie ludzi nieskażonych złem - mogą położyć kres. Tym przedstawieniem Teatr Ósmego Dnia udowadnia, że potrafi znaleźć efektowną formę do zaprezentowania ważnych treści i zawsze jest nieobojętny na ważne zjawiska społeczno-polityczne.
Drugiego dnia oglądaliśmy śląską opowieść Teatru HoM z Tychów - "Golem Godula". To tragiczna historia okaleczonego, nieszczęśliwego wynalazcy i "króla cynku", który cały swój majątek zapisał zupełnie obcej dziewczynce - sierocie, która,
widząc inne dzieci, rzucające kamieniami w kulawego "wariata", podarowała mu bukiet kwiatów (w spektaklu jest to jabłko). Ta legenda stała się dla artystów pretekstem do stworzenia monumentalnego widowiska, w którym wykorzystane są piętrowe konstrukcje, niczym mansjony, które odwraca się na czas kolejnych scen. Dużo w tym przedstawieniu rur, szlifierek, techniki, ale też pełne ciepła, wzruszające zakończenie z monstrualnym Golemem i małą dziewczynką, jako niewątpliwymi bohaterami tego widowiska. Ostatniego dnia oglądaliśmy dwa fabularne przedstawienia: Teatr Ewolucji Cienia z Poznania prezentował "Fin Amor" - z barwnymi, bogatymi kostiumami, w którym zaprezentowano wszystkie atrybuty teatru ulicznego: szczudła, ogień, dym, pirotechnikę. Na koniec trzydniowego maratonu widowisko godne finału: "Odyssee" Theater Gajes z Holandii - homerycka opowieść, przełożona na język sztuki ulicy przez gigantów tego gatunku. Odyseusz, który zmaga się z żywiołami i bóstwami, czyhającymi na jego życie i usiłującymi mu przeszkodzić w dotarciu do Itaki i ukochanej żony, Penelopy, wspomagany jest przez całą maszynerię Gajes: mamy jeżdżące platformy z muzykami i postaciami mitologicznymi, miotany wichrem i zalewany wodą statek, aktorzy na szczudłach przemykają wśród publiczności, która podąża za bohaterem aż do szczęśliwego zakończenia. Zespół Gajes to nie tylko aktorzy - to także akrobaci, którzy na szczudłach chodzą, jakby z nimi się urodzili, znakomicie śpiewają, grają na instrumentach i jeszcze perfekcyjnie "panują" nad techniką, która jest wprzęgnięta w każde ich przedstawienie.
Jeleniogórzanie długo brawami dziękowali artystom za ich wspaniałe, monumentalne przedstawienie. Pozostaje mieć nadzieję, że już za rok doświadczymy podobnych wrażeń na kolejnym Międzynarodowym Festiwalu Teatrów Ulicznych.