Udany "Seks dla opornych"
"Seks dla opornych" - reż. Henryk Adamek - Teatr C. K. Norwida w Jeleniej GórzePiątkowa premiera najnowszego spektaklu Sceny Inicjatyw Aktorskich Teatru im. Cypriana Kamila Norwida w Jeleniej Górze - "Seks dla opornych", została gorąco przyjęta przez publiczność. Szkoda, że przedstawienie na krótko zagościło na przyjaznej scenie kina Grand i po czterech wystawieniach, od 16 marca, przynajmniej na miesiąc zniknęło z repertuaru. Kto nie był, niech żałuje i uzbroi się w cierpliwość. Warto poczekać i pójść do teatru, gdy tylko "Seks dla opornych" znów pojawi się na afiszu.
Kanadyjska autorka "Seksu dla opornych", Michele Riml napisała zabawny, dowcipny, momentami gorzki, pełen ciętych ripost i zaskakujących refleksji tekst, który grany jest w teatrach europejskich i na kilku scenach polskich. Dobrze, że dzięki inicjatywie (aktorskiej i nie tylko) Jacka Grondowego znalazł się w repertuarze jeleniogórskiego teatru.
Historia jest prosta: oto małżeństwo z ponad dwudziestopięcioletnim stażem spędza weekend w luksusowym hotelu. Inicjatorką wyjazdu jest Alice, która ma nadzieję, że ten pobyt w luksusowych warunkach, w odmiennym entourage'u, pozwoli im spojrzeć na siebie ponownie i odkryć na nowo dawno zapomniane emocje oraz uczucia. Ma w tym pomóc ukradziony przez nią z biblioteki publicznej poradnik "Seks dla opornych". On, Henry, przystał na ten pomysł, acz niechętnie, co widać wyraźnie w całej postaci. Nie rozumie, po co to całe zamieszanie i o co Alice chodzi, przecież wszystko jest w porządku - mają troje samodzielnych już dzieci, zasobne konto. On jest inżynierem, ona też ma satysfakcjonujące życie zawodowe, więc czego jeszcze chcieć? Alice nie rezygnuje - poznajemy ją, kiedy ubrana w hotelowy szlafroczek, lekko podekscytowana i trochę niepewna, poprawia poduszki na wielkim łożu, które stanowi centralny mebel w pokoju. Przyjechała z wielką walizą (ta Henry'ego jest znacznie mniejsza). Ona jest już gotowa i czeka... Henry (ubrany w hotelową piżamę) nie podziela entuzjazmu i podniecenia Alice - najchętniej włączyłby telewizor i oglądał wiadomości. Jacek Grondowy w tej roli prezentuje cały wachlarz zachowań, gestów, min, które wyraźnie świadczą, że grany przez niego Henry zgodził się na tę eskapadę wyłącznie dla świętego spokoju i udowodnienia Alice, że ten pomysł jest kompletnie bez sensu. Czy jakiś poradnik może pomóc w rozwiązaniu małżeńskich problemów? Zresztą - on nie widzi żadnych problemów, ona - tak. Magdalena Dąbrowska jako Alice jest dramatyczna, zabawna, dowcipna, zaborcza i uwodzicielska w przekonywaniu Henry'ego do swojego pomysłu. Będzie go inspirować, pobudzać jego wyobraźnię, nagabywać, żeby podjął grę, która pomoże im odnaleźć na nowo dawne emocje, pożądania i.fantazje. Ona ma jeszcze ochotę na odrobinę szaleństwa, które pozwoli na wyrwanie się z rutyny codziennego życia; lepiej rozumie i dotkliwiej odczuwa upływający czas oraz powtarzalność codziennych rytuałów. Dlatego w końcu zagrozi rozwodem, bo nie chce tak dalej żyć. Natomiast jedno zdanie, wypowiedziane przez Henry'ego, pozwala nam zrozumieć, dlaczego on tak opornie reaguje na jej pomysły. Otóż, mimo długiego stażu pracy i osiągnięć zawodowych, nie dostał oczekiwanego awansu -kierownictwo wybrało młodszego. Henry relacjonuje Alice: Ale Rich ich oczarował. (...) Wiesz, on rzuca spojrzenie na stary budynek i widzi na jego miejscu nowy. A ja patrzę na stary budynek i widzę coś, nad czym warto popracować. Więc nie ma w tym nic podniecającego. To zupełnie tak, jak z ich życiem - warto popracować, ale przecież nie ma w tym nic podniecającego.
Chociaż... kiedy Henry nareszcie zrozumie, że warto czasem zrobić coś miłego bez żadnej okazji i zamawia do pokoju szampana oraz różę dla Alice, wpada w radosny, szalony, taneczny amok (brawurowy popis choreograficzny Jacka Grondowego, godny Micka Jaggera!) Wzruszona Alice rozumie, że ekscytacje nie trwają długo - lateksowy kostium wampa, w który się przebrała, okazuje się zupełnie niepotrzebny. To jasne, że są sobie bliscy, darzą się zaufaniem, dają sobie poczucie bezpieczeństwa -a to są wartości nie do przecenienia: Kiedy po raz pierwszy odwiedzasz miejsce, o którym zawsze marzyłaś, to jest ekscytujące. Nowe. Zapiera ci dech. A potem, ponieważ jest tak cudowne, odwiedzasz je coraz częściej. I wtedy traci urok nowości. Ale znasz je jak własną kieszeń. I ponieważ kochasz tak bardzo, staje się twoim życiem. Czy wiesz, jak się nazywa miejsce, które kochasz tak bardzo, że staje się twoim życiem? Dom. To się nazywa dom, Alice - mówi Henry załamującym się głosem.
Reżyser Henryk Adamek zaufał tekstowi i poprowadził aktorów tak, jak proponuje autorka. To walor tej realizacji, bo do owej historii nie trzeba już niczego dodawać, wystarczy zaufać aktorom i poprowadzić ich delikatnie. Im mniej, tym więcej: więcej emocji, więcej zaskoczeń, więcej zaskakujących i dowcipnych sytuacji. Spektakl grany jest w przestrzeni zaprojektowanej przez Wojciecha Jankowiaka, ilustruje go przetwarzany wielokrotnie motyw "Miss You" Rolling Stones (oprawa muzyczna Rafała Smolenia), a gościnnie występująca w tym spektaklu Magdalena Dąbrowska i Jacek Grondowy tworzą fantastyczny, sceniczny duet. Aktorzy stworzyli pełnokrwiste postaci sceniczne, niejednowymiarowe, nieschematyczne, zabawne, dowcipne, czasem groteskowe i liryczne. Tak, jak ich bohaterowie - Alice i Henry.