Unieruchomiony Szekspir, czyli "Makbet Remix"

14. Międzynarodowy Festiwal Szekspirowski

"Makbet" należy do tych tekstów literackich, które stanowią dla ludzi pewien uniwersalny punkt odniesienia. Wystawienie człowieka na próbę może przynieść różne rezultaty, dlatego okrucieństwo i prymitywne instynkty zilustrowane u Szekspira doskonale pozycjonują skalę wartości, zmuszając odbiorcę przesłania do zajęcia konkretnego stanowiska w kwestiach moralnych. Takie dramaty właściwie nie pozostawiają miejsca na relatywizm ( w każdym bądź razie literacki)

 Chciałoby się również rzec, że autor sztuki niebywałej w ilość zbrodni (oczywiście miara to żadna wobec „Henryka VIII” czy „Tytusa Andronicusa”, nie wspominając o Mao czy Stalinie) opowiedział już wszystko o mechanizmach działań ludzi owładniętych zemstą i chęcią panowania nad innymi. Jednak za każdym rozprawianiem o Makbecie i Lady Makbet pojawiają się nowe aspekty, najczęściej związane z ogromną skalą historycznych odniesień i strachem przed przyszłością jednostki i świata.

Podejrzewam, że Robertowi Florczakowi  przyświecała wyłącznie idea zilustrowania tekstu Szekspira multimedialnie, przy wykorzystaniu dostępnych rozwiązań technicznych, a nie potencjału tragedii i aktorów (ponadto walka o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 roku może paraliżować debiutanta (rocznik \'55), którego dzieło zanim jeszcze powstało, już zostało „sprzedane” na różne festiwale i konkursy). Oczekiwania oficjalne i w kuluarach były ogromne, w końcu produkcja Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego  to prawdziwe medialne wydarzenie. Zabrakło determinacji w poszukiwaniach literackich sensów, które pozbawiłyby tę instalację powierzchowności.

W finale przedstawienia reżyser „zapomniał się” chyba i  próbował ustami Bożeny Eltermann  (Lady Makbet) zapytać o granice złudzenia-gdzie zaczyna się gra, a gdzie kończy i gdzie są granice, po przekroczeniu których nie zostaje już nic. Brak uzasadnienia na taki finał, przyglądając się całości. Niezrozumiałe wydaje się również pozbawienie aktorów-statystów swobody tanecznej. Przecież w „Makbecie Remixie” wystąpiła trójmiejska bohema taneczna, od lat uznana w środowisku i rozpoznawalna. Świadome ogołocenie spektaklu z emocji ruchu okazało się uwsteczniające i niewytłumaczalne. W zeszłorocznym znakomitym spektaklu „Hamlet” The Wooster Group „wstecznictwo” ruchowe i „mechanizacja” Szekspira znalazły sensowne uzasadnienie.

Przedsięwzięcie na pewno jest zwarte, stylistycznie jednorodne, interdyscyplinarne. Zobaczyliśmy zatem projekcje dokumentalne i animowane ilustrujące historycznie pomieszane obrazy przemocy i dyskryminacji, przetworzony obraz z ruchomej kamery, trochę pantomimy, trochę tańca, teatr cieni, teatr radiowy,  video klipy. Obszerna przestrzeń hali w dawnej zajezdni tramwajowej wprowadzała nowy wymiar wejścia w relację z dziełem i widzem, dając obu możliwość gubienia się i poszukiwania znaków. Wykorzystywane elementy scenografii służyły wielokrotnie do zamykania i otwierania sceny, która dla wielu widzów znajdowała się za nisko, aby wszystko dokładanie zobaczyć. Trudno było jednak nie dostrzec kilku dobrych pomysłów, jak diabelską „konsumpcję” morderstwa Dukana czy rozlewającą się krew po śnieżnobiałej sukni Lady Makbet i scenę w pałacu Duncana. Wiele pomysłów, jak motyw drogi, wykorzystujący złudzenie ruchu czy animacje gier komputerowych, serwowanie zmasowanych obrazów dokumentalnych, które mają przytłoczyć ilością, a nie znaczeniem  ( od okrucieństwa II wojny światowej, wojny w Afganistanie czy Bośni, ale także wypadki grudniowe, wszelkiej maści pacyfikacje, a nawet pogrzeb Lecha Kaczyńskiego!) nie zaskakiwały „zagraconego” percepcyjnie współczesnego odbiorcy. Plastycznie interesujące były kosmiczne wiedźmy wijące się przy leśnym ognisku.

Swoistą, bo pozbawioną słów kreację, stworzył Krzysztof  „Leon” Dziemaszkiewicz (Dunkan i Macduff) przekonywująco odgrywając króla rozkoszującego się przyznawaniem tytułów i majątku. Przykuwająca uwagę była również Bożena Eltermann i Leszek Bzdyl jako Makbet. Szkoda tylko, że ich dramaturgiczne i taneczne uzdolnienia nie mogły się w tej inscenizacji ujawnić.

Katarzyna Wysocka
Gazeta Świetojanska1
6 sierpnia 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...