Urocza kobieta-dyktator
sylwetka Barbary Sass-ZdortZmarłą reżyserkę filmową i teatralną, wspominają aktorzy, którzy zetknęli się z nią także podczas spektakli realizowanych w Krakowie.
Była jedną z najwybitniejszych polskich reżyserek i scenarzystek filmowych, twórczynią takich głośnych filmów, jak "Pokuszenie", "Krzyk", "Jak narkotyk", "Bez miłości" czy "Tylko strach". Przez wiele lat jej ulubioną aktorką filmową była Dorota Stalińska, a ostatnim obrazem okazał się film "W imieniu diabła" z 2011 roku. Chciała i lubiła robić filmy o kobietach.
W teatrze też zrealizowała kilka znakomitych przedstawień, a Kraków zawdzięcza jej świetne dwa spektakle: "Czarodziejską górę" i "Idiotę" nagrodzone Ludwikami, a zrealizowane w Teatrze im. Juliusza Słowackiego. Ostatnio w warszawskim Teatrze Dramatycznym pracowała nad "Pokojówkami" Geneta.
Była specjalistką od filmowych portretów silnych, samotnych kobiet. Sama też robiła wrażenie silnej kobiety. Ale czy taka była naprawdę?
Dorota Stalińska, aktorka
- Przed tygodniem nagrywałyśmy z Basią program telewizyjny "Niedziela z Barbarą Sass". My, czyli aktorki grające dziewczęta z Nowolipek w jej filmie, m.in. Ewa Kasprzyk, Marysia Ciunelis i Marta Klubowicz, przyniosłyśmy Basi kosz kwiatów. Na co ona krzyknęła: "O Boże, takie nagrobne kwiaty, a ja jeszcze przecież nie umieram". Aż trudno w to uwierzyć Basia była w absolutnej czołówce reżyserskiej, każdemu życzę w pracy tak perfekcyjnego reżysera jak Basia. Ona potrafiła czerpać z aktora, nigdy nie narzucała swojego zdania, nigdy też nie podniosła głosu na planie. Ostatnio nie pracowała w filmie, bo nie dostawała pieniędzy, choć dofinansowywano byle jakie produkcje. Już jest wolna od tych trosk, zapewne została przyjęta do Niebiańskiego Stowarzyszenia Filmowców.
Anna Tomaszewska, aktorka Teatru im. J. Słowackiego
- Basia była bardzo silną osobowością, a jednocześnie niezwykle wrażliwą artystką. Ale nie zwariowaną, tylko kompetentną. Zawsze świetnie przygotowana, wiedziała, czego chce od aktorów. Kochała nas i potrafiła z nami pracować. Była bardzo surowa dla siebie i dla innych. Surowa, znaczy wymagająca. Nawet po ciężkiej operacji jak najszybciej wracała na próby. Pracowałam z Basią przy "Czarodziejskiej górze", "Idiocie", w którym grałam Jelizawietę Jepanczyn nagrodzoną Ludwikiem, i przy "Nocy Helvera" z Bartkiem Kasprzykowskim - spektaklu telewizyjnym i w krakowskiej Miniaturze. Wspaniałe role stworzyła w jej spektaklach
Dominika Bednarczyk
O Basi mogę powiedzieć najlepsze rzeczy - ze świata filmu przeszła w świat teatru, w pełni go rozumiejąc i świetnie operując językiem sceny.
Tomasz Międzik, aktor Teatru im. J. Słowackiego
- Basia była niezwykle oryginalną damą. Miała silny charakter, sprecyzowane poglądy, była erudytką. Słuchała rozmówcy bardzo uważnie, a nad nami, aktorami, pochylała się z czułością. Ale bywała też dla nas okrutna - dla naszego dobra. Podobnie jak i dla siebie. Spotkaliśmy się w pracy przy "Idiocie" Fiodora Dostojewskiego. Świetnie, profesjonalnie analizowała tekst. Urocza kobieta-dyktator. Grzegorz Mielczarek, aktor Teatru im. J. Słowackiego
- "Kiedy poznaję nowego aktora, próbuję z niego wyciągnąć coś, co jest mi nieznane. Jest szansa, że czymś mnie zaskoczy. To jest najbardziej fascynujące w mojej pracy" - to są jedne z piękniejszych jej słów. Za wspaniałe, twórcze, mądre i przenikliwe artystycznie spotkania, za poczucie humoru - dziękuję Pani Basiu.