Uwaga! Niebezpieczna zabawa!

"Piaskownica" - reż: Jerzy Bielunas - Teatr Zagłębia w Sosnowcu

W sobotę, 7 stycznia, w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu miała miejsce premiera jednej z najczęściej wystawianych sztuk Michała Walczaka - "Piaskownica". Reżyser Jerzy Bielunas postawił na oryginalność i poza przedstawieniem "samej piaskownicy", wkroczył w sferę wyobrażeń głównego bohatera, czyniąc ze spektaklu atrakcyjną propozycję

Sztuka napisana przez Michała Walczaka zabawnie i przewrotnie przedstawia dwie postacie: chłopca i dziewczynkę, którzy, spotykając się w piaskownicy, budują w niej relacje między sobą w sposób – jak to bywa w piaskownicy – dziecinny, z niedoborem komunikacji i z zamykaniem się w świecie własnych wyobrażeń. On bawi się w wirtualnym świecie stworzonym ze swoich zabawek, Ona chce w niego wniknąć. 

Większość dotychczasowych inscenizacji tego klasycznego już dramatu współczesnego, odbywała się w realizacjach kameralnych i tylko w sposób symboliczny - poprzez elementy scenograficzne i zastosowanie odpowiednich rekwizytów - interpretowała monologi Protazka. 

Sosnowiecka realizacja z założenia miała być wykroczeniem poza werbalną przestrzeń tworzoną przez bohaterów. Wprowadzenie dodatkowych postaci, które pierwotnie były tworami imaginacji głównego bohatera (Batman, Oprawcy, Turystka), znacznie rozbudowały możliwość zaprezentowania spektaklu. Takie rozwiązanie niosło ryzyko, że kreacje głównych bohaterów zostaną przyćmione przez akcję, którą wprowadzono obok głównego wątku.

Nic takiego na szczęście się nie stało, ponieważ znakomicie odegrane role zwracały uwagę przede wszystkim na skomplikowane relacje pary Protazka (Michał Bałaga) i Miłki (Martyna Zaręba). W tym przypadku należałoby zwrócić uwagę na fakt, że postacie mogły zostać odegrane z przesadnym manieryzmem, zbędną mimiką, która czyniłaby z przedstawienia karykaturę. Umiejętności aktorskie pozwoliły natomiast stworzyć postacie naturalne, bez większych przekłamań odnoszące się do swoich dziecięcych pierwowzorów. Jedna rzecz, która może nieco drażnić, to nadmiernie eksploatowane zwroty „kurde”, „nie” i „normalnie”, które w tej realizacji niekoniecznie korelowały z kreacją głównego bohatera. 

Sama piaskownica (jako element sceniczny) została oklejona żółto-czarną taśmą ostrzegawczą, co nasuwało skojarzenie z przestrogą – „ostrożnie – plac budowy!”. Ciekawym rozwiązaniem było stworzenie instalacji, która była lekko przechylona w stronę widowni. Sprawiało to wrażenie, iż odgrywana sytuacja w jakimś sensie „wylewa się” na widzów. Obok niej został zamontowany gigantyczny trzepak, nad nią zwisał sznur, który umożliwiał loty Batmana, a w tle widniała multifunkcjonalna ściana z pleksi skrywająca za sobą rusztowanie które dodatkowo rozszerzało przestrzeń spektaklu.

Przestrzeń ta determinowana była nie tylko fabułą, grą aktorską i scenografią. Ważnym jej elementem była także muzyka stworzona przez Mateusza Pospieszalskiego. We właściwych momentach wzmacniała nastrój rozmarzenia i pozwalała wznosić się nad ulicami Warszawy wraz z Batmanem i Protazkiem. Innym razem nakręcała dynamikę zmagań superbohatera z przeciwnikami. Całość wrażeń estetycznych miała korelować z konwencją komiksu, co też się udało.

Problematyczną sprawą jest adresat spektaklu. Z uwagi na uplastycznienie przekazu, będzie trafiał on w gusta młodego odbiorcy, który poza aspektem wizualizacyjnym będzie mógł także zetknąć się z obrazem własnych prawdopodobnie przeżyć. Z innej natomiast strony, przedstawienie sytuacji damsko-męskich obnaża niektóre schematy zachowań, zwłaszcza płci brzydszej („Miłka, dlaczego Ty mnie w ogóle nie podziwiasz?!”), czasem zbliżając się niebezpiecznie do przedstawienia sytuacji wręcz patologicznych. Z tego wnioskując, należy uznać, że realizacja „Piaskownicy” w Teatrze Zagłębia nie definiuje swojego odbiorcy, chociaż wskazać należy, że widz dojrzały dostrzeże w dramacie znacznie więcej niuansów niż ten pokoleniowo młodszy.

Do minusów sztuki należy zaliczyć jej tempo. Przez zdecydowaną większość spektaklu jest ono rozłożone w miarę równomiernie. Naprzemienne ułożenie scen dialogu Protazka i Miłki (bez rozbudowanej akcji, lecz naznaczonych napięciem emocjonalnym) z dynamicznymi przedstawieniami imaginacji głównego bohatera, równoważy się. Niestety, samo zakończenie psuje dobrze wypracowaną harmonię. Monolog końcowy przeciąga koniec spektaklu, co pozostawia widza w poczuciu, że Protazek powinien prędzej uporać się z odejściem Miłki. 

„Piaskownica” reżyserowana przez Jerzego Bielunasa była eksperymentem. Wcześniejsze doświadczenia reżysera ze spektaklami dziecięcymi oraz przy reżyserii koncertów, pomogły przy stworzeniu dzieła oryginalnego, świadczącego o tym, że dramat Walczaka znakomicie nadaje się na scenę nie tylko kameralną. Korekta drobnych elementów pozwoli cieszyć się popularnością spektaklu wśród mnogiej liczby odbiorców.

Krzysztof Aplik
Dziennik Teatralny Katowice
14 stycznia 2012

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...