Uwielbiam podróże
Rozmowa z Beatą KawkąJesteśmy teatrem powszechnym i na razie nie możemy w nim eksperymentować. W tym mieście nie było teatru od 80 lat. Teatr to ja, prowadzę go artystycznie i jestem jego twarzą. A ja lubię teatr prosty, klasyczny, rzetelny. Spektakle muszą cechować się wykwintnością. Widz musi czuć, że traktujemy go poważnie.
Z Beatą Kawką, aktorką, kierowniczką artystycznąTeatru Miejskiego w Lesznie, rozmawia Bohdan Gadomski z Ekspressu Ilustrowanego.
Bohdan Gadomski: Jak trafiła pani do Leszna i została dyrektorem artystycznym tamtejszego Teatru Miejskiego?
Beata Kawka: - W momencie, gdy otrzymałam tę propozycję, uśmiałam się serdecznie, ale Błażej Baraniak, dyrektor naczelny Teatru Miejskiego w Lesznie, usilnie starał się jednak mnie pozyskać. Zapewne z tego powodu, że podobnie myślimy artystycznie i mamy podobne gusta, a zaprzyjaźniliśmy się wiele lat temu. Pomagałam mu w różnych przedsięwzięciach, gdy prowadził Centrum Kultury i Sztuki, które przekształciło się w teatr i wtedy zwrócił się do mnie z propozycją, abym prowadziła go artystycznie.
Zapewne nie od razu podjęła pani decyzję?
- Dyrektor zapraszał mnie na posiedzenia Rady Miasta, żebym wyjaśniła radnym, jak teatr funkcjonuje i w pewnym sensie wkręcił mnie w to. Radni byli raczej niechętni i emocje rosły. W tym czasie moja córka wyjechała z domu, więc miałam więcej czasu na swoje sprawy. W sumie trwało to kilka miesięcy.
Czy trudno było na początku stworzyć strukturę artystyczną teatru i organizować go od podstaw?
- Tworzyliśmy go właściwie od zera. Na szczęście Błażej jest człowiekiem doświadczonym teatralnie, dramaturgicznie i reżysersko. Dał mi glejt zaufania. Wiedziałam, że nie będzie niczego robił wbrew moim planom. I rzeczywiście tak jest.
W jakim kierunku teatr idzie?
- Jesteśmy teatrem powszechnym i na razie nie możemy w nim eksperymentować. W tym mieście nie było teatru od 80 lat. Teatr to ja, prowadzę go artystycznie i jestem jego twarzą. A ja lubię teatr prosty, klasyczny, rzetelny. Spektakle muszą cechować się wykwintnością. Widz musi czuć, że traktujemy go poważnie.
Niebawem będzie pani obchodziła jubileusz 25-lecia pracy. Ciekawy jestem, czy będzie miał miejsce w Warszawie, czy w Lesznie?
- Żadnej fety z tego powodu nie będzie. Kieliszek szampana z moim zespołem w teatrze wystarczy.
Wiem, że uwielbia pani grać role charakterystyczne. Czy udało się pani spełnić w takich zadaniach?
- Jestem bardzo zadowolona z roli Tamary w serialu "Samo życie" i ilekroć patrzę na nią, myślę, że gra ją jakaś inna aktorka, a nie ja. Włożyłam w tę postać bardzo dużo wysiłku, żeby pokonać fizyczność i swoje uwarunkowania. Zbigniew Zapasiewicz mawiał, że im bardziej się "zabudujesz", czyli im bardziej się ucharakteryzujesz, tym większą prawdę przekazujesz. I jest coś na rzeczy, bo grając w peruce, okularach możesz się w nich schować. Profesor uczył nas, że w teatrze przemiana wyglądu jest istotna. To znakomita nauka szukać, jak człowiek, którego mam grać, chodzi, jak mówi. Nie mówię już o przemianie i charakterystyce wewnętrznej, której szukać trzeba zawsze.
W ten sposób udało się pani uniknąć zaszufladkowania?
- Nie mam poczucia, że zostałam włożona w jakąś szufladę. A jeżeli rola była podobna do poprzedniej, poszerzałam ją, aby zróżnicować.
Często grała pani role drugoplanowe. Przyjmowała je pani bez zastrzeżeń?
- Większość tak. Skoro los nie dawał mi ról pierwszoplanowych, trzeba się było cieszyć z drugoplanowych. Pracowałam nad każdą z nich najlepiej jak umiałam.
I taką rolę w pani wykonaniu widać w nowym polskim filmie "Pitbull. Nowe porządki". Lubi pani kino akcji?
- W "Pitbulu" zagrałam rolę żony gangstera, którego grał Bogusław Linda i traktuję tę pracę jako bardzo miłe i twórcze spotkanie na planie. Za kinem akcji nie przepadam.
W życiu prywatnym miała pani ciężkie chwile. Która z nich była najtrudniejsza?
- Nie porównywałabym tego z zadaniem aktorskim. Najtrudniejsze dla mnie było otwarcie teatru. Było to ogromne wyzwanie, okupione wieloma wyrzeczeniami.
Kilka dni temu powróciła pani z Afryki. Dlaczego właśnie tam postanowiła pan się wybrać?
- Uwielbiam podróże i gna mnie wszędzie tam, gdzie jest ciekawie. Gdyby ktoś zaproponował mi Wyspy Kanaryjskie, to odmówiłabym, bo tam można tylko leżeć i patrzeć na palmy. Chciałam zobaczyć coś, co mnie zachwyci i wybrałam Gambię, która jest miejscem absolutnie wyjątkowym. Można tam było zobaczyć wiele absolutnie "nieturystycznych" atrakcji, wielce egzotycznych i innych niż w pozostałych zakątkach świata. Teraz zastanawiam się z córką, gdzie pojedziemy na Święta Wielkiej Nocy. Ostatecznie doszłyśmy do konsensusu, że będzie to Toskania.
W Afryce była pani po raz pierwszy?
- Byłam tam po raz drugi, ale za pierwszym razem w komfortowych warunkach, a teraz spartańskich i przekonałam się, że to zupełnie inne miejsce na ziemi. Gambia ma cudowną naturę i inną od naszej kulturę. Jest krainą uśmiechu i życzliwości, bo wszyscy chcą, żebyś się tam dobrze czuł, chcą ci jak najwięcej pokazać. Wszędzie trafiałam na sympatyczne gaduły, co bardzo dużo opowiadają o swoim kraju, jego historii.
Chciałaby pani ponownie wybrać się do Afryki?
- Na pewno znów się tam wybiorę. Mam tam już przyjaciół, poznałam teren i wiem, jak się po nim poruszać. Polecę teraz indywidualnie. Tak wiele zakątków Gambii jeszcze nie zobaczyłam...
___
Beata Kawka - aktorka teatralna, filmowa i serialowa. Od 2016 roku dyrektor artystyczny Teatru Miejskiego w Lesznie. Producentka filmowa i dubbingowa. Aktualnie gra w serialu TVN "Druga szansa" i w filmie "Pitbull. Nowe porządki".