Uzależnienie od polowania na mężczyzn

"Single Story" - reż. Agnieszka Kochanowska - Scena Off de Bicz

Po prawie dwóch latach od premiery na deskach sopockiej Sceny Off de Bicz ponownie zagościł monodram "Single story" Teatru Poza Tym w reżyserii Agnieszki Kochanowskiej i wykonaniu głównym Edyty Janusz-Ehrlich. Przy pełnej widowni, z licznymi amatorami alternatywnej sztuki teatralnej, towarzyszyliśmy dwóm siostrom Karin i Julie, które smakują życia, nieustannie się rozczarowując

Pierwsza, mając ustalone i radykalne poglądy względem mężczyzn, uprawia hazardowy podryw. Na kogo wskaże, na tego bęc. Nie odpuści, dopóki nie usidli/zdobędzie wskazanego samca. Zabawa, jak każda inna, może tylko częściej można się rozczarować. Jaki sposób jest niezawodny, aby facet złapał przynętę? Wystarczy go pochwalić, łechtając wrodzoną próżność. A jeżeli będzie przy nim jakaś mało rozgarnięta blondynka? Należy ją unieszkodliwić, wylewając wino na jej głowę, a potem już tylko śpiewać, bo to mężczyzn podnieca. Druga, Julie, wierzy w idealną miłość, a znalazłszy desygnat ideału, zaprzecza wszystkiemu, co spotwarza ów obrazek w złotych ramach. Do czasu jednak, bo życie podsuwa inne układanki, grzebiąc dotychczasowe bajdurzenie o prawdziwej miłości.

Wydaje się, że debiut powieściowy „Zanim zaśniesz” Linn Ullmann, córki Ingmara Bergmana i Liv Ullmann, obfituje w schematy i stereotypy zachowań ludzkich, gdzie dominuje zimna kalkulacja i typologia postaci. Z monodramu powstałego z tej powieści wynika to niezbicie. Współczesne kobiety bowiem postrzegają siebie w odbiciu mężczyzny, poniżając go, walcząc z nim, rozkochując i flirtując, jakby szczęście miało wykluć się z takiego działania. Relatywizacja uczuć staje się naczelnym zadaniem kobiety, która boi się, że przegra, głównie ze swoimi lękami. Julie zastanawia się, czy kocha naprawdę synka, skoro nie umiała uratować rodziny przed rozpadem. Karin uprawia seksualny hazard nadal, zachowując wspomnienia po kochankach (po jednym fioletowe kowbojki), schodząc jednak krąg niżej, do piekła, które trzeba umeblować.

Edyta Janusz-Ehrlich stworzyła udaną kreację, odgrywając obie siostry, ojca, ciotkę, wprowadzając widza w rodzinne historie i zależności. Aktorka wykorzystała znakomicie umiejętności mimiczne, z teatru lalkowego i teatru cienia, uzupełniając grę wizualizacjami. Spektakl ma zwartą kompozycję, choć projekcje, rozbudowane w warstwie tekstowej, zbyt szorstko zmieniają rytm monodramu. Wyjątkowo dokładnie reżyser przedstawienia podeszła do roli światła, które podkreślało walory inscenizacji i gry aktorki. Całość artystycznie ciekawa, choć brakuje jasnych wskazówek, jak osiągnąć upragnione szczęście i gdzie schować ideały młodości.

Katarzyna Wysocka
Gazeta Świetojanska1
6 grudnia 2010

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia