Vedrana nauczyła mnie krzyczeć
59. Kaliskie Spotkania Teatralne - Festiwal Sztuki AktorskiejNawet 400 kobiet ginie rocznie z powodu przemocy domowej. Inne żyją, chowając podbite oczy pod warstwami pudru, a gips na przedramieniu tłumacząc potknięciem się na schodach. Budzą się rano i zasypiają wieczorami u boku swoich oprawców, niezdolne, by powiedzieć „nie" i odejść, by uwierzyć, że są czegoś warte, że na to nie zasługują.
A gdyby tak oddać, co mu się należy? Wziąć nóż i...
To najważniejszy spektakl, jaki zrobiłam – powiedziała reżyserka Iwona Kempa na spotkaniu autorskim. Jesteśmy głosem tych kobiet, opowiadamy ich historię i w tym momencie materia życia staje się dla mnie ważniejsza niż materia teatru.
Pięć kobiet, ubranych w suknie ślubne należące kiedyś do prawdziwych panien młodych, opowiedziało historię napisaną przez Chorwatkę Vedranę Rudan, w dużej części autobiograficzną, o tym, jak mąż, szanowany prawnik, maltretował bohaterkę, poniżał tak samo jak wcześniej ojciec bił jej bezwolną matkę. Córka ten błąd powtarzała tylko do pewnego momentu, do chwili, w której użyła wobec małżonka tego samego narzędzia, którym oprawiał on upolowane zwierzęta. Spektakl rozpoczyna się w momencie, kiedy sądzona jest za zbrodnię.
Nie próbowałyśmy jej grać, bo tego nie przeżyłyśmy, w obliczu takiego cierpienia nie byłyśmy w stanie czerpać z samych siebie – opowiadały aktorki. Próbowałyśmy jedynie rozpracować ten mechanizm, opowiedzieć o nim. Reakcje widzów są najróżniejsze, bywa, że ludzie płaczą, niektórzy wychodzą, raz po spektaklu słyszałyśmy faceta mówiącego do swojej dziewczyny, że nas to nie dotyczy, przecież działo się w Chorwacji... Czasami dostajemy jednak wiadomości od pań, które piszą, że one też tego doświadczyły i nam dziękują. Raz otrzymałyśmy nawet wiersz.
Czwarty dzień Kaliskich Spotkań Teatralnych nie pozwolił widzom odetchnąć po emocjonalnym natężeniu przedstawień z dnia poprzedniego. Tym razem odwiedzono nas z posłannictwem, apelem do tych, które są krzywdzone w małżeństwie. Apelem brutalnym, brudnym, karykaturalnym nawet, czarno-białą wizją świata, przerysowaną w nienawiści do mężczyzn – w taki sam sposób, w jaki postrzegała rzeczywistość bohaterka „Miłości od ostatniego wejrzenia".
Odwiedzający Scenę Kameralną kaliskiego teatru mieli okazję również obejrzeć wystawę odpowiedzialnej za kostiumy Joanny Zemanek.