W Ateneum się dzieje...

"Niech no tylko zakwitną jabłonie" - reż. Kościelniak Wojciech - Teatr Ateneum im. Stefana Jaracza w Warszawie

Wojciech Kościelniak po raz kolejny pokazał, że z trudną formą, jaką jest musical radzi sobie znakomicie. "Niech no tylko zakwitną jabłonie" w jego reżyserii to teatralny majstersztyk, który porywa widza w świat historii, muzyki i miłości.

Agnieszka Osiecka napisała "Jabłonie" przed pół wiekiem. Musical złożyła z piosenek różnych autorów, fragmentów ogłoszeń prasowych, reportaży, anonsów, wierszyków kominiarzy czy zapisków ze spotkań ZMP-owców z czasów PRL-u. Ułożyła je w skecze, które składają się na historię Polski i Warszawy od czasów przed II wojną światową do lat 60-tych ubiegłego stulecia. Po premierze w Ateneum okazało się, że tekst nic a nic się nie zestarzał, nawet wprost przeciwnie - nabrał świeżych znaczeń. Polacy przecież wciąż uwielbiają oglądać się na Zachód i często bezkrytycznie przejmować nowinki stamtąd płynące. Nie mówiąc już o wiecznym narzekaniu i wspominaniu "starego", które choć pozornie znienawidzone, wciąż pojawia się na ustach rodaków. Słynne powiedzenie: "kiedyś to było lepiej", znają wszyscy mieszkańcy naszego kraju.

Odkurzone i odmłodzone przez Kościelniaka "Jabłonie" skrzą się feerią pomysłów inscenizacyjnych, tryskają żywiołowością i energią. Stare przeboje w na wskroś współczesnych aranżacjach zyskały nowe znaczenia. Każda scenka to precyzyjnie zbudowana muzyką i słowem opowieść o jakimś okresie naszej historii. Bohaterowie poszczególnych skeczy kochają, nienawidzą, mordują, są przodownikami pracy, chcą za wszelką cenę uciec od życia, które dało im w kość. Postacią łączącą wszystkie wątki jest mim i klaun, przewodnik po świecie, którego już nie ma. Śmiech, radość, beztroska młodości przeplatają się tu ze łzami, odrzuceniem w miłości czy śmiercią.

Przedstawienie w Ateneum jest swoistą zabawą z czasem, z historią, z teatralnymi konwencjami. Jest po trosze kabaretem, musicalem, ma też cechy komedii dell'arte. Ale najważniejszą i wyróżniającą cechą tego spektaklu jest wykorzystanie nowatorskich, bardzo współczesnych środków oraz odkrycie nowych interpretacji znanych wszystkim przebojów, choćby "Rebeki" Osieckiej, zaśpiewanej brawurowo przez Olgę Sarzyńską.

Tempo spektaklu równa się szybkości odrzutowca, reżyser nie daje wytchnienia widzowi, tylko serwuje mu kolejną, coraz urodziwszą pod każdym względem scenkę. Wszyscy bez wyjątku aktorzy grający w "Jabłoniach" spisali się na medal, dając z siebie wszystko. Znakomicie tańczą, śpiewają, każdy wciela się w kilka różnych postaci. I robi to brawurowo.

Kama Pawlicka
Teatr dla Was
2 kwietnia 2014

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...