W barze do bólu

"Nocleg w Apeninach" - reż: Michał Zadara - Teatr Współczesny w Szczecinie

Michał Zadara wyreżyserował we Współczesnym świetną burleskę o barachłowatym życiu. Lustro na scenie jest tak przejrzyste, że aż daje po oczach

Reżyser zdecydował się zreplikować na scenie autentyczne wnętrze baru przydrożnego pod Kielcami. Tu między zupą, wódką, tańcem do muzyki miejscowej kapeli toczy się życie "prawdziwego społeczeństwa". Tu się nie marzy o lepszym miejscu, do którego pewnie mkną rozświetloną drogą przemykające za oknami samochody. Tu się dryfuje, zaliczając okazje, do zabawy, seksu, fuchy. Tu nawet młodzi kochankowie nie są romantyczni i bohaterscy. Ona jak lalka z sex shopu. On nie da jej lepszej przyszłości niż ten, który ją sobie wcześniej kupił niczym towar.

To bohaterowie wyprowadzeni z jednego z pierwszych tekstów Aleksandra Fredry. Ale XIX-wieczny temat się nie przeterminował. Traktowanie kobiety jako żywego towaru nadal się zdarza. W oryginalnym programie spektaklu, który jest okładką winylowej płyty (z "wkładką", bo w środku każdy dostaje inną starą płytę), znalazł się przedruk reportażu, który w tym roku opublikowała "Gazeta Wyborcza". O tym, jak rolnik spod Warszawy przez półtora roku więził Ukrainkę, nie płacąc jej, bijąc, traktując jak nałożnicę.

Michał Zadara łączy tekst Fredry ze współczesną muzyką, którą Jacek "Budyń" Szymkiewicz, wokalista i gitarzysta zespołu Pogodno, komponuje na miarę dorobku współczesnej popkultury. 

Cała inscenizacja zasadza się na okrutnym podrabianiu byle jakiego życia. Aktorzy fantastycznie rysują postaci i charaktery w najdrobniejszym detalu. Tu nie ma ról głównych i drugoplanowych. Można będzie na ten spektakl pójść kilkakrotnie, za każdym razem śledząc innych bohaterów i aktorów. Magdalenę Myszkiewicz jako znudzoną mężatkę, która idzie do toalety za przypadkowym mężczyzną. Marię Dąbrowską, pyszną bufetową z walorami. Michała Lewandowskiego, kolesia w dresie, który zalicza okazje. I jeszcze wielu, wielu innych.

Publiczność reaguje na zastany na scenie świat z rozbawieniem. Do czasu. Bo przecież jest to społeczność wcale nie tak odległa jak tytułowe Apeniny. Znamy ich, bywamy w takich barach. Lustro na scenie jest tak przejrzyste, że aż daje po oczach.

Teraz czekam na odpowiedź Opery na Zamku. Ciekawa jestem "Noclegu w Apeninach" z pierworodną muzyką Moniuszki. Na prawach już nie tak interwencyjnych (Zadara nazywa swój spektakl operetką interwencyjną), gdzie przynajmniej niektórzy zobaczą się piękni, mądrzy, dobrzy.

Ewa Podgajna
Gazeta Wyborcza Szczecin
27 października 2009

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...