W garderobie większości

"Garderoba" - reż: Miro Prohazka - Teatr Barakah

W "Garderobianym" Ronalda Harwooda dyrektor londyńskiego teatru odwołał przedstawienie "Króla Leara" Williama Szekspira. Bo II wojna.

Bieda, pustki na widowni, ludziom nie w głowach fikcja. Dziś wieczór siwy starzec nie straci królestwa, nie przeklnie niebios, nie rozpruje powietrza wrzaskiem, nie obróci się w skurczony strzęp, błąkający się po łąkach obojętnych, chłodnych. Nie. I to nie mieści się w sercu wielkiego aktora, do którego w teatrze mówią Sir. Owszem, wojna, początek końca świata - sprawa nie byle jaka. Ale to, na Boga, nie powód, by kazać milczeć Szekspirowi! Więc czeka Sir. Nie przyjmuje rozkazu milczenia. Szykuje się do roli. Jest bólem. I czeka jego sługa Norman. Pomaga. Jest pokorą. Przez dwie godziny ból i pokora tańczą z sobą w garderobie. Dla nikogo.

A w wyreżyserowanej przez Miro Prohazkę, trochę improwizowanej "Garderobie", Lidia Bogacz, mówmy o niej Aktorka Pierwsza, i Beata Wojciechowska w roli Aktorki Drugiej, przez godzinę i pół - właściwie, co robią?

Kilka lat temu, w pokazywanym na Scenie Miniatura Teatru im. Juliusza Słowackiego "Życiu w teatrze" Davida Mameta, był portret innego pokoju aktorskich przygotowań. Inne gorycze się tam snuły. Młody Jan i stary Robert wywlekali swe nędze, dziurawili się wzajem traumami, wyjękiwali lęki, kompleksy, pychę, małość. Grali z sobą w ludzką ciemność, z której nie ma dobrego wyjścia.

A tu, w garderobie na mikrej, piwnicznej scenie Teatru BARAKAH, wciśnięte między dwa stoliki, na tle lichego parawanu z białych prześcieradeł, Pierwsza i Druga grają - w co?

I dziupla ostatnia, odległa w czasie - na deskach Starego Teatru garderoba w wyreżyserowanym przez Andrzeja Wajdę "Hamlecie IV". Samotność Teresy Budzisz-Krzyżanowskiej. Lepka samotność aktorki wobec zdań Szekspira. Strach. Jak być na świecie, by móc czysto powiedzieć "Być albo nie być" i zostać zrozumianą, zrozumianym (płeć tu nie gra roli)? Strach, że nie ma na to dobrej odpowiedzi. Co pozostaje? Cierpka zgoda na ułomność.

A nasze Druga i Pierwsza? Cedzą z kartek kwestie ze sztuki Fryderyka Schillera i nie usypiają z twarzami w papierach chyba tylko dlatego, że po trzy kawy przed chwilą wypiły. Schiller? A może to Zapolska? Jedna cholera. Czekają tak, cokolwiek katatonicznie, czekają, aż je reżyser przez interkom na scenę wezwie. Bąki zbijają za pomocą babskiego pytlowania. Z babilońskich nudów grają z sobą w środowiskowego durnia. I to jest dobre.

Dobra jest ta trywialność, bo przecież nie sposób poważnie sądzić, że duchowe strzelistości garderób Harwooda, Mameta i Wajdy, to powszechny stan skupienia kapliczek szat, szminek, sztucznych bród i peruk. Na co dzień nie ma tam rozdymanych balonów. Na co dzień jest tam szare żyćko, czyli seanse trywialności. Plastry nudy, gadka-szmatka, papieros, kawusia, po "maluchu" do kawusi, gazetka, drzemka, karcięta. Może by tak na jajecznicę do bufetu? Można by. No to chodźmy, scena nie zając.

I z grubsza tak się sprawy mają w damskiej garderobie na scenie Teatru BARAKAH przez godzinę i pół. Jest tam jak wszędzie, a wszędzie jest tak, albowiem do ilu z braci aktorskiej da się mówić Sir? Do jednego, jednej na tysiąc? I tak jestem wielkoduszny. A reszta? Reszta to szarawa normalność, twórcy drugich rzędów, paziowie halabard. Jak nasze Pierwsza i Druga, które czekając mętnie na wezwanie reżysera - zabijają nudę śmiertelną. Obśmiewają dramaturgów, dyrektora, reżyserów. Wspominają stare idiotyzmy. Przerzucają się głupawymi anegdotkami. Coś zaśpiewają, coś wyrecytują, zadzwonią do kogoś. I czas jakoś leci...

Tak, lecz mały problem na tym polega, że w końcówce czas nie bardzo leci widzom. Idzie o to, że w tym portreciku twórczego życia drugorzędnych heroin Melpomeny - właściwie nic się nie dzieje. Ani fabularnie, ani w duszach heroin. Aktorskiej pary, dowcipu, wdzięku starcza na godzinę. Więc radzę Pierwszej i Drugiej, by ostatnie pół sobie darowały. Nie należy za długo mielić oczywistości.

Paweł Głowacki
Dziennik Polski
24 sierpnia 2010

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia

Wodzirej
Marcin Liber
Premiera "Wodzireja" w sobotę (8.03) ...