W głowie ciągle wojna

"Kamienie" - reż. Bartłomiej Błaszczyński - Teatr Śląski w Katowicach

Teatr Śląski w ostatnich miesiącach wzbogacił się o czwartą scenę, usytuowaną w... Galerii Katowickiej. Teraz między shoppingiem można wpaść na spektakl. Niech nikt jednak nie myśli, że twórcy serwować będą widzom przedstawienia lekkie i przyjemne.

Wręcz przeciwnie, o czym świadczy pierwszy premierowy spektakl "Kamienie", będący opowieścią o zmaganiu z traumą frontowych przeżyć korespondenta wojennego i jego żony lękającej się każdego dnia o życie ukochanego. Kanwą opowieści młodych artystów skupionych wokół katowickiej sceny stała bestsellerowa powieść Grażyny Jagielskiej "Miłość z kamienia".

Grażyna Jagielska - żona jednego z najsłynniejszych polskich reporterów Wojciecha Jagielskiego, po latach życia w strachu i niepewności jutra, postanowiła podzielić się z czytelnikami swoimi przeżyciami. Dramatyczny zapis codziennej udręki życia i walki o normalność złożyły się na dwie powieści: "Miłość z kamienia" oraz "Anioły jedzą trzy razy dziennie. 147 dni w psychiatryku". Autorka przejmującym stylu opisała swoje traumy oraz podzieliła się obrazami wojny, które prześladowały ją latami. Stworzyła intymny portret kobiety, która żyjąc w cieniu wielkich wojen, na swoim podwórku musiała stoczyć najtrudniejszą z walk - o miłość, rodzinę i życie. Choć poturbowana i poraniona z okupów domowej wojny koniec końców wyszła zwycięsko. Książki Jagielskiej czyta się z wypiekami na twarzy, towarzysząc bohaterce w codziennej walce o siebie i swoich najbliższych. Spektakl niestety ogląda się bez większych emocji.

W przedstawieniu, mimo starań aktorów (młodzi zdolni: Karina Grabowska/Katarzyna Błaszczyńska, Bartłomiej Błaszczyński, Mateusz Znaniecki), dzieje się niewiele. Panuje chaos, w którym widz czuje się zagubiony. Rwące sceny naszpikowane fragmentarycznymi reporterskimi relacjami, zamiast oddawać atmosferę zamknięcia i walki na froncie, budzą jedynie rosnącą irytację. Zabrakło dramaturga, który z fascynującej powieści wyciągnąłby najlepsze kąski. Przedstawienie mogło stać się współczesną opowieścią o Odysie i umierającej z tęsknoty i niepokoju Penelopie. Zamiast tego dostaliśmy trochę uteatralnionej telenoweli z wojną w tle. Coś z gatunku popularnych scripted docu - paradokumentalnego serialu, wyświetlanego przez komercyjne stacje w czasie największej oglądalności. Obejrzeć nie zaszkodzi. Dla widzów szukających prawdziwych emocji to jednak zdecydowanie za mało. A szkoda, bo publiczność mogła zostać rażona dawką naprawdę mocnych przeżyć. W galeryjnej przestrzeni wypełnionej świątecznymi piosenki i superpromocjami, taki przekaz brzmiałby naprawdę dosadnie. Może uda się przy kolejnej premierze.

Łukasz Karkoszka
portalkatowicki.pl
22 grudnia 2015

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia