W innym wymiarze

"Kosmonauty wiadomość ostatnia do kobiety, którą kochał w byłym Związku Radzieckim" - reż. Steve Livermore (Anglia) - Teatr im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie

Żyjemy w świecie przesiąkniętym technologią, która zamiast ułatwiać nam międzyludzkie kontakty coraz bardziej oddala nas od siebie. Teatr Siemaszkowej pierwszy raz próbuje nas przenieść w Kosmos, gdzie jeszcze bardziej niż na Ziemi człowiek może odkryć swoją naturę. Kosmos okazuje się też doskonałym miejscem do tworzenia Sztuki.

W piątkowy wieczór w Teatrze im. W. Siemaszkowej odbyła się polska prapremiera sztuki o wyjątkowo długim tytule: "Kosmonauty wiadomość ostatnia do kobiety, którą kochał w byłym Związku Radzieckim". Jak widać, tytuł sztuki stawia wyzwanie pamięci i chyba sami przyznacie, że pobudza ciekawość? Zapewne zaintrygował również widzów zgromadzonych w Teatrze, bo już w foyer widać było, że sala teatralna będzie wypełniona po brzegi. Wszyscy z ciekawością dyskutowali znając jedynie podstawowe informacje na temat tej sztuki. Cóż będą mogli zobaczyć, gdy kurtyna odsłoni się i spektakl się rozpocznie?

Ja również byłam bardzo ciekawa tego co za chwilę zobaczę, tym bardziej, że w zapowiedzi sztuki wyraźnie napisano, iż spektakl to "multimedialne show" mające pobudzić cały wachlarz naszych emocji. No właśnie byłam ciekawa ale i pełna obaw, bowiem mam mieszane uczucia, gdy na scenę teatralną zaprasza się współczesną technikę wizualizacji, która opanowała nas już praktycznie w każdej dziedzinie. Jak dla mnie to posunięcie jest zawsze dość ryzykowne. Bywałam już na takich przedstawieniach gdzie multimedia, zwłaszcza nadmiernie eksploatowane, zamiast podkreślać przekaz sztuki, to tylko go przytłaczały.

Muszę jednak przyznać, że tym razem zostałam mile zaskoczona. W "Kosmonaucie" elementy multimedialne zostały wykorzystane z umiarem, w sposób przemyślany i celowy. W tym przypadku było to absolutnie udanym zabiegiem i w połączeniu z bardzo udaną grą aktorską potrafi oderwać nas od codzienności i rzeczywiście w pewien sposób przenieść w kosmos przeżyć.

Nie tylko z tego powodu warto wybrać się na ten spektakl. Przedstawienie zabiera nas w inny wymiar, odcina pępowinę łączącą nas z codziennością. Może nie jest to łatwa i przyjemna sztuka, jak większość lekkich komedii. Co prawda elementy humory również się w niej pojawiają, czemu wielokrotnie dawała wyraz widownia zgromadzona na Sali. Jednak to tylko drobny dodatek do treści, nad którą trzeba się z uwagą skupić.

To co dzieje się na scenie i poza nią, zmusza widza do myślenia, analizy własnego postępowania względem innego człowieka. Ludzie, którzy pojawiają się na scenie żyją (czasem dosłownie) między ziemią a niebem, poszukując odpowiedzi na osobiste bóle, rozterki i dramaty, które demolują ich, wydawać by się mogło, poukładane światy. I choć na scenie możemy spotkać różne postaci, które na pierwszy rzut oka nic ze sobą nie łączy, to w trakcie akcji okazuje się, że wbrew pozorom łączy ich bardzo wiele, a przede wszystkim wciąż nie zrealizowana i wciąż poszukiwana potrzeba kontaktu z drugim człowiekiem, który nas wysłucha, który nas zechce zrozumieć, który poświęci nam swój czas. Bo choć pozornie szczęśliwi błąkamy się po tym "pięknym świecie", to wciąż poszukujemy jak Grala rzeczy trywialnej: zrozumienia i wysłuchania, począwszy od najbliższych nam osób, a skończywszy na tych zupełnie nam obcych. Sztuka ukazuje, jak ważną i wielką moc ma szczera rozmowa z drugą osobą.

Steve Livermore reżyserujący przedstawienie (znany rzeszowskiej publiczności z reżyserii przedstawień takich jak "Hamlet" i "Autor") tym razem wziął na warsztat sztukę napisaną w 1999r. przez szkockiego dramaturga i reżysera teatralnego Davida Greiga, którego zainspirował los radzieckiego kosmonauty Siergieja Krikalowa. Utknął on przez kilka miesięcy na stacji kosmicznej "Mir" w czasie upadku supermocarstwa ZSRR. Zyskał zresztą przez to przydomek "ostatniego obywatela ZSRR". Na ziemię powrócił dopiero po 311 dniach, już po rozpadzie Związku Radzieckiego.

Na scenie w pozornie oderwanych od siebie odsłonach pojawiają się dwaj kosmonauci, którzy stracili kontakt z Ziemią; przeżywający kryzys wieku średniego, szkocki urzędnik administracji państwowej; norweski negocjator na rzecz światowego pokoju; rosyjska tancerka erotyczna; francuski badacz UFO oraz logopedka z Edynburga poszukująca zaginionego męża. Tworzą oni sieć powiązań emocjonalnych, a ich losy splatają się ze sobą w poszukiwaniu jednego celu.

Reżyser i aktorzy wcielający się w sceniczne postaci, podjęli niełatwą próbę zrozumienia ludzkich emocji, ukazując dramaty, rozterki, czasem radości, które przeplatają się w naszym życiu. Przeżycia te zawsze nas zmieniają, jednak pozostawiają w nas wciąż potrzebę kontaktu z drugim człowiekiem. Bowiem nawet jeżeli jesteśmy sami, jeśli nawet świadomie wybieramy samotność, to w głębi duszy zawsze pragniemy mieć zrozumienie u kogoś bliskiego. To zawsze określa każdego z nas jako człowieka.

Początkowo nieufnie i trochę pesymistycznie podchodziłam do nowej sztuki. W końcu jednak z kolejnymi minutami i z kolejnymi scenami coraz bardziej zaintrygowana zagłębiałam się w tą ludzką naturę w kosmosie. Polecam serdecznie i Wam takie spotkanie i zapraszam do teatru.

Barbara Kędzierska
www.twinn.pl
8 lutego 2014

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...