W jego głowie wybuchł granat

o filmie "Gliwickie lata Tadeusza Różewicza"

"Moja twarz proszę pana, jest teraz mało ważna" - mówi Tadeusz Różewicz do operatora, przed którym odczytuje "Złote góry", jeden ze swoich wierszy. Dużo ważniejsze są dla niego słowa, przekaz, który zdołał zawrzeć w kilkunastu, czasem kilkudziesięciu linijkach utworu. Zdaniem pisarza lepiej, żeby kamera wędrowała po drzewie, chmurze, czy księżycu, bo najistotniejsza jest poezja - ten wydobyty z krajobrazu, zamieniony w słowa sens.

W filmie Krzysztofa Korwina Piotrowskiego o jednym z najwybitniejszych polskich dramatopisarzy XX wieku opowiadają Andrzej Wajda, Kazimierz Kutz oraz Krzysztof Penderecki, który w swoim „Dies Irae” (oratorium pamięci pomordowanych w Auschwitz) wykorzystał fragment twórczości Różewicza, przyznając jednocześnie, że jego słowa z trudem ulegają muzyce, że ciężko tę twórczość z muzyką połączyć. Wiersze wielkiego poety oraz jego wspomnienia czytają najwybitniejsi polscy aktorzy - Jerzy Trela, Wojciech Pszoniak, Jan Peszek, a spotkanie z nim wspominają m.in. Adam Zagajewski, i Tadeusz Kijonka. O rodzicach i swoim dzieciństwie opowiada Kamil Różewicz, syn poety, którego wspomnienia niczym się nie różnią od obrazów zachowanych w głowie każdego, wychowanego w kochającej rodzinie dziecka. Pobyt dramatopisarza na stypendium na Węgrzech przywołany zostaje za sprawą wypowiedzi Krisztiny Baby, która jest kanclerzem Uniwersytetu Teatru i Filmu w Budapeszcie, natomiast jego wizyty w Pradze wspominają tłumaczki dzieł Różewicza - Vlasta Dvořačkova i Irena Lexova. Film Krzysztofa Korwina Piotrkowskiego zawiera także fragmenty wierszy odczytywane przez samego autora. Obok powagi i ciszy, która przepełniała gliwicki dom Różewiczów stwarzając idealne warunki do pracy, w życiu pisarza nie brakowało także powodów do śmiechu. Już jako młody człowiek charakteryzował się sporym dystansem wobec rzeczywistości. 

Waryński, Kowalski, Ciapczyński, Tadeusz Kościuszko - to fałszywe kennkarte, którymi podczas okupacji legitymował się Różewicz. Jego kolega przyjął nazwisko Józef Poniatowski, ponieważ w absurdzie otaczającej, wojennej rzeczywistości pozostało jedynie poczucie humoru - najskuteczniejszy oręż w walce ze światem. Poeta wspomina rozpoczęcie studiów z historii sztuki - w Krakowie zamieszkał na Krupniczej 22, czyli na słynnym „Olimpie polskiej literatury”. W budynku mieszkał Jerzy Szaniawski, Konstanty Ildefons Gałczyński, Jerzy Andrzejewski, Stefan Kisielewski i wielu innych, więc w powietrzu unosiła się specyficzna, przesycona twórczym duchem atmosfera. Tadeusz Różewicz pisał nie tylko dramaty i wiersze, jest także autorem publikowanego w „Trybunie Robotniczej” reportażu z wyprawy barkami po Odrze - barki ciągnęły po wodzie fragmenty mostu. Różewicz publikował sprawozdanie ze swojej kilkutygodniowej wyprawy w odcinkach. Jest także autorem cyklu reportaży „Kartki z Węgier” - wszechstronność pisarza do dziś wzbudza podziw jego kolegów oraz czytelników. Zdaniem Kazimierza Kutza genezy oryginalnej poetyckości jego utworów należy upatrywać w „zniszczonej naturalności emocjonalnej” charakterystycznej dla osób, które podczas wojny były zmuszone strzelać do ludzi. Według Kutza „Kartoteka” jest zapisem świadomości człowieka, któremu w głowie wybuchł granat. Tekst najsłynniejszego dramatu Różewicza opublikowano w „Dialogu” w 1960 r., w tym samym roku trafił na deski teatralne w Polsce, następnie sztuka została wystawiona w kilkunastu krajach, jednak honorarium za tekst było marne. „Tekst krótki to i pieniądze żadne” - żartobliwie konkluduje autor.

Różewicz zadebiutował w 1944 r., wydając pod pseudonimem „Satyr” tomik „Echa leśne”. Żadne spotkanie z drugim człowiekiem nie może być przypadkowe - teksty i matryce pierwszego tomiku przepisywała Wiesława Kozłowska, która została żoną poety. Ślub wzięli w Gliwicach, jednak droga do ołtarza nie była łatwa - najpierw pisarz musiał odbyć serię podróży do domu ukochanej: „Jeździłem do Katowic, a z Katowic tramwajami kombinowałem - przez Hebzie, Chorzów, koło huty tramwaj szedł, przez Rudę Śląską. Tam się w Zabrzu przesiadałem w dwójkę bodaj już i podjeżdżałem na Zygmunta Starego gdzie zakręcał tramwaj, bo koło domu Wiesławy była pętla”. Spora odległość i brak dobrego połączenia nie były problemem - 15 lutego 1949 r. w Gliwicach para zawarła związek małżeński, a urzędnik USC słysząc, jaki zawód wykonuje Tadeusz, życzył młodym, by ich życie było jak łąka pełna kwiatów. „I to się spełniło” - z perspektywy kilkudziesięciu lat małżeństwa konkluduje Różewicz. Podróż poślubna do Sławięcic trwała zaledwie kilka godzin (młodzi błądzili po lesie i oglądali pozostałości po obozie koncentracyjnym), jednak wspólna podróż przez życie trwa już ponad 60 lat.

Znani tłumacze oraz goście z całego świata przyjeżdżali do Gliwic by porozmawiać z wybitnym dramatopisarzem i poetą. Henryk Bereska stwierdził, że dzięki Różewiczowi to miasto stało się stolicą poezji. Któregoś dnia pisarza odwiedził znajomy z Nowego Jorku, którego Różewicz z dumą oprowadzał po Gliwicach, prezentując powstające w błyskawicznym tempie gmachy. Gość dostrzegając postawę przewodnika odrzekł tylko, że jest inaczej niż w Nowym Jorku, jednak dla Różewicza Gliwice były miejscem magicznym. To tu chodził do ulubionego kina „Apollo” i kina „Potęga”, które słynęło z niewielkich rozmiarów i zakrzywionej sali. Dwie dekady spędzone w tym mieście pozostaną najważniejszym i najbardziej twórczym okresem w życiu Tadeusz Różewicza.

„Gliwickie lata Tadeusza Różewicza”
Scenariusz: Maria Dębicz, Krzysztof Korwin Piotrowski
Reżyseria: Krzysztof Korwin Piotrowski
Zdjęcia: Mieczysław Chudzik, Andrzej Prynda
Montaż: Norbert Rudzik
Produkcja: Gliwicki Teatr Muzyczny
Premiera: 13 listopada 2009, Scena Bajka-Kino Amok w w Gliwicach
Premiera telewizyjna: 28 lutego 2010, TVP 2
Premiera zagraniczna: 28 lutego 2010, Theater Studio am Salzufer w Berlinie (Niemcy)
Czas trwania filmu: 68 minut

Olga Ptak
Dziennik Teatralny Łódź
17 marca 2010

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia