W języku współczesnej psychoanalizy

"Traviata" - reż. Krzysztof Nazar - Opera Krakowska w Krakowie

Najdoskonalsza wśród dzieł operowych "Traviata" Giuseppe Verdiego nieodparcie kojarzy się nam z wybitnym w światowej literaturze dramatem Antoniego Czechowa "Trzy siostry"

Specyficzne w sopranowej liryce partie Violetty porównywalne są ze złożonością roli Maszy, będącej kreacją czechowowskiego psychologizowania. Przytoczone postaci stanowią porażające w swej biologiczności studium dramatu kobiety. Realizując tak trudny repertuar, trzeba nie tylko poznać i zrozumieć libretto, ale poczuć liryczną spekulatywność wstępu charakteryzującego werystyczne elementy operowego dzieła Verdiego. Jedynie wysublimowane przejście tego progu pozwala na rzetelne rozwinięcie akcji dramatu. By zaś myśleć o sukcesie, należy dysponować zespołem o znacznym wolumenie głosu, barwnym belcanto aby faktura dzieła była zgodna z intencją twórców. Jednym słowem Verdiego i Czechowa należy grać koncertowo.

Wyzwanie takie podjął na scenie Krakowskiej Opery reżyser Krzysztof Nazar, próbując przełożyć Traviatę na język współczesnej psychoanalizy. Wielu inscenizatorów Traviaty starało się odnaleźć interpretacyjny klucz do nowego odczytania dzieła, nie wymyślił go również Krzysztof Nazar. Udało mu się jednak dopasować przy użyciu artystycznych motywacji swoisty wytrych pozwalający zachować szacunek dla głosu solistów oraz dramaturgiczną barwę dzieła.

Opera Verdiego stanowi żelazny repertuar wszystkich teatrów operowych na świecie. Libretto pióra Francesco Maria Piave opowiada wzruszającą historie ofiary miłości balansującej na granicy życia i śmierci. Główna bohaterka Violetta Valery dotknięta śmiertelną chorobą zakochuje się w przystojnym Alfredzie. Sielanka nie trwa jednak zbyt długo, a to za sprawą pojawienia się ojca Alfreda, Georga Germonta który bezwzględnie kładzie kres tej miłości, tkwiąc w błędnym przekonaniu iż ratuje przyszłość syna. Osamotniona, skazana na udrękę, miotana sprzecznymi uczuciami Violetta czyni ofiarę z opuszczającego ja życia. Obsadę krakowskiej inscenizacji stanowią śpiewacy z najwyższej półki. Edyta Piasecka-Durlak w partii Violetty to aktorska i śpiewacza pełnia. Umiejętnie łączyła głos i gest, śpiew i ruch, zewnętrzną frazę i wewnętrzne emocje. I chociaż momentami w III akcie dało się słyszeć w górnym rejestrze frazę "pod dźwiękiem" nie zmienia ten fakt naszego dla solistki uznania.

W rolę Alfreda Germont zgrabnie wcielił się Adam Zdunikowski. Artysta fascynował bogactwem nastrojów i dojrzałością wokalną tworząc przejmująco przekonującą postać. Natomiast Zenon Kowalski w partii starego Georga Germonta wprawił nas w niekłamany zachwyt, co u krytyków obcujących z operą ponad 20 lat nie jest rzeczą łatwą!. Brzmieniowa precyzja, piękne frazowanie, pokaz wokalnej maestrii uzupełniony brawurową grą aktorską wzbudzały aplauz widowni.

Skromna wręcz ascetyczna scenografia Marka Brauna współgra z reżyserską konwencją i w żadnej mierze nie zubożyła barwności dramaturgicznej dzieła. O dziwo ! bowiem przywykliśmy w inscenizacjach operowych do stosownego epokowego entourage /anturażu/.

Na wyróżnienie zasługują chór i balet opery będące doskonałym zwieńczeniem przedstawienia. Orkiestra prowadzona przez Tomasza Tokarczyka dała mocne oparcie solistom, aczkolwiek wyraźnie dało się odczuć wrażenie iż zarówno we wstępie zastępującym uwerturę oraz na początek I aktu wkradła się premierowa trema /na szczęście na krótko!/.

Zapraszamy na uwspółcześniona wersję Traviata, warto usłyszeć utwór w którym wybrzmiewa uniwersalna i ponadczasowa prawda, że myślenie o śmierci daje miłość życia.

Marek Zabiegaj, Bogdan Zabiegaj
www.naszswiat.net
28 lipca 2011

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia