W kąpielówkach do piekła
"Don Giovanni" - reż. Andrejs Żagars - 20. Bydgoski Festiwal OperowyAkcję nowej wersji opery "Don Giovanni" umieszczono na statku wycieczkowym
Don Giovanni pod postacią Janisa Apeinisa na swój sukces zapracował także w siłowni. Niestety, chodził tam sam.
Zamiast dawnego pałacu, statek wycieczkowy; zamiast historycznych kostiumów, kąpielówki, dżinsy i koszulki bez rękawów u panów, a bikini i kuse, przezroczyste falbanki czy szlafroczki u pań. Na scenie trzy pokłady dużego statku wycieczkowego. Na najwyższym w mrocznym finale ukaże się ożywiony pomnik Komandora. Obok dwie szalupy ratunkowe. Niżej niklowany bar i szkło do drinków. Jeszcze niżej plastikowe leżaki do opalania - to na nich najczęściej będzie toczyła się akcja.
Opera w Rydze ma dwa wieki tradycji, jej najsłynniejszym dyrektorem był w latach 1837-1839 sam Richard Wagner. Może właśnie na przekór ciśnieniu historii reżyser Andrejs Żagars postanowił jedno z najsłynniejszych dzieł Wolfganga Amadeusza Mozarta wystawić we współczesnej scenografii i ze współczesnymi kostiumami. Słynne arie i duety, a tych w "Don Giovannim" bez liku, popłynęły w miejscu, w którym oczekiwalibyśmy rytmicznego łubudu muzyki disco. Jaki sens miało to opakowanie? Pewien miało. "Don Giovanni" w ujęciu Mozarta, czyli włoska wersja hiszpańskiego Don Juana, opowiada o szlachcicu, który ma obsesję na punkcie erotycznych rekordów. Gdy go poznajemy, dobił już do 1800 podbojów. Gdzie dziś można tak szybko zaliczać przygody z paniami, jak nie w dyskotekach w nadmorskich kurortach albo podczas długich rejsów wycieczkowcami? Łotewski śpiewak sprawdził się w tej roli bez zarzutu. Natomiast wciskanie w bikini niemal wszystkich dam, jakie na scenie go otaczają, zakrawało już na okrucieństwo godne Don Giovanniego. W pewnym wieku dwuczęściowe kostiumy kąpielowe trzeba schować na dnie szafy. Dla córki... Przeniesienie akcji na statek też chwilami wywołuje niezamierzony komizm. Ktoś na przykład miota się po pokładzie, lamentując, że musi ukryć się za jakimś drzewem. I choć Don Gio-vanni to bohater ociekający seksem, odbiór muzyki mogło nieco rozpraszać częste rozbieranie się do samych kąpielówek albo błyskanie nagą i starannie wydepilowaną klatką piersiową spod rozchełstanej marynarki.
Na szczęście wokalnie Łotysze potwierdzili długą i dobrą tradycję operowego śpiewania w ich kraju. A od siedmiu głównych bohaterów "Don Giovanniego" wymagało to kondycji nie lada. Opera trwa blisko trzy godziny. Prawie nie ma w niej partii baletowych, które dawałyby czas na odpoczynek śpiewakom. Jeśli więc kogoś z widzów raziły pomysły inscenizacyjne, mógł po prostu zamknąć oczy.