W labiryncie codziennych sytuacji

"Kocha, lubi, szanuje" - reż. Marek Brand i Anna Haracz - Teatr Zielony Wiatrak

"Kocha, lubi, szanuje" Marka Branda opisuje stan, gdy zamiast wzajemnej fascynacji pojawia się rutyna, a wspólne życie zamienia się w szereg gierek i uszczypliwych złośliwości. Spektakl nie odbiega poziomem od ostatnich przedstawień Branda, chociaż tym razem nie on odgrywa w nim główną rolę.

Pomysł Marka Branda na sztukę "Kocha, lubi, szanuje" jest prosty. Ona i On. Oboje są artystami i ludźmi teatru -ona tańczy, on pisze. Oboje podejmują rozmaite gry, by zwrócić na siebie uwagę partnera.

W szeregu epizodów kończonych wyciemnieniem sceny Teatru w Blokowisku poznajemy Luizę (graną przez Annę Haracz) i Maurycego (Marek Brand). To ludzie, którym wspólne życie od dawna już ciąży. Są jak zwierzęta w potrzasku. Szukają impulsu, by odzyskać utraconą bliskość. "Odchodzę. Naprawdę" - powie jedno. "To idź, no idź w cholerę" - rzuci drugie. Oczywiście od słów do czynów droga jest daleka. Zwłaszcza w przypadku przewrażliwionych artystów, którzy każdą okazję do konfrontacji traktują jak zmagania sceniczne - kreują wyimaginowaną rzeczywistość, snują hipotetyczne rozważania, przywdziewają kolejne maski, by sprawdzić jak się zachowa partner.

W skąpej scenografii Anny Molgi, w której centralne miejsce zajmuje ława z polami do szachownicy i drewniane figury szachowe, Marek Brand (występujący tym razem w roli autora, reżysera i aktora spektaklu) umieszcza klasyczny dramat obyczajowy. To kolejny przykład solidnego teatru, czerpiącego w głównej mierze z psychologizmu - firmowy znak autorskiego Teatru Zielony Wiatrak reżysera spektaklu.

Misternie budowany nastrój ciągłego zwarcia i konfrontacji (także poprzez muzykę Tomasza Kobieli i Wojciecha Masiaka) tym razem jednak na scenie sprawdza się różnie. Także dlatego, że przez długie momenty aktorzy swoje działania redukują do minimum, ograniczając się do deklamacji tekstu, często wypowiadanego sobie prosto w oczy.

W tym półmonodramie niespodziewanie na pierwszy plan wysuwa się mająca znikome doświadczenie jako aktorka dramatyczna, a na co dzień tancerka własnego Kina Variatino, Anna Haracz. Jako Luiza pełna jest pasji zranionej obojętnością partnera kobiety (świetny monolog o domowych powinnościach kobiety), która potrafi być przenikliwie zimna i wyrachowana, ale właśnie po to, by zwrócić na siebie uwagę. Maurycy Marka Branda jest znacznie mniej ciekawy, podobny do poprzednich jego bohaterów, na tle tancerki Luizy mało widoczny (poza sceną przywitania gości Luizy).

Spektakl "Kocha, lubi, szanuje" to niepozbawiona celnych spostrzeżeń wiwisekcja kryzysu w związku, który reżyser uprawdopodobnia, obsadzając w roli autora samego siebie, zaś w roli tancerki prawdziwą tancerkę (umiejętności taneczne Anny Haracz możemy podziwiać podczas przedstawienia). Tyle tylko, że ani sama sztuka, ani jej sceniczna realizacja nie odkrywają przed widzami niczego nowego. To kolejne opracowanie doskonale znanego tematu. Pozostaje więc oglądanie rzetelnie przygotowanego teatru psychologicznego i zaskakująco udanej kreacji Anny Haracz.

Łukasz Rudziński
kultura.trojmiasto.pl
11 grudnia 2012

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia

Wodzirej
Marcin Liber
Premiera "Wodzireja" w sobotę (8.03) ...